Sukces polskiej delegacji podczas szczytu w Brukseli ma też swoich cichych bohaterów. Wie o tym premier Donald Tusk, który planuje nagrodzić i to hojnie swoich współpracowników - ich konto może wzbogacić się nawet o kilkanaście tysięcy złotych - donosi "Dziennik".
Według ustaleń gazety, nagrody dla współpracowników premiera mogą wynieść dodatkową pensję ministerialną - kilkanaście tysięcy złotych.
Nagrodzą po raz pierwszy
Premier Donald Tusk bardzo oszczędnie szafuje pieniędzmi publicznymi, ale chyba udało nam się go przekonać, aby w tym wypadku, chyba po raz pierwszy, wiceministrom przyznał nagrody. Radosław Sikorski
Kto może liczyć na finansowe premier? Nagrodzeni zostaną Mikołaj Dowgielewicz i Piotr Serafin, którzy kierują Urzędem Integracji Europejskiej oraz Marcin Korolec wiceminister gospodarki. O premiach dla urzędników gabinetu Tuska poinformował minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
- Premier Donald Tusk bardzo oszczędnie szafuje pieniędzmi publicznymi, ale chyba udało nam się go przekonać, aby w tym wypadku, chyba po raz pierwszy, wiceministrom przyznał nagrody - powiedział w TVN24 szef MSZ.
Dostawali, ale tysiąc złotych
Na kwotę jakiej wysokości mogą liczyć wyróżnieni? - Nie wiem, ile może ona wynieść. Nie zajmuje mnie ta sprawa - mówi Mikołaj Dowgielewicz, szef UKIE.
Według gazety, może chodzić nawet o dodatkową pensję, czyli około 12 tys. zł. Do tej pory urzędnicy nie mogli liczyć na tak wysokie bonusy. W czasach rządów Kazimierza Marcinkiewicza oraz Jarosława Kaczyńskiego ministrowie dostawali premie, ale wynosiła ona niecałe tysiąc złotych. Była jednak przyznawana regularnie, co miesiąc.
Donald Tusk może sobie pozwolić na wyższe premie, bo w tym roku nie przyznał jeszcze nagród.
Chwyt wizerunkowy?
Pomysł z wynagrodzeniem urzędników to czysto wizerunkowy chwyt. Donald Tusk chce pokazać, że sukces na ostatnim szczycie to zasługa jego drużyny. Mariusz Błaszczak
Według opozycji premie za współpracę na szczycie mają podwójne dno i są zabiegiem marketingowym.
- Pomysł z wynagrodzeniem urzędników to czysto wizerunkowy chwyt. Donald Tusk chce pokazać, że sukces na ostatnim szczycie to zasługa jego drużyny - twierdzi Mariusz Błaszczak, szef kancelarii premiera w rządach PiS.
Źródło: Dziennik