Nie stało się nic, co miałoby jakiekolwiek znamiona podważenia legalności przyjęcia tego budżetu – powiedziała w wywiadzie dla PAP premier Beata Szydło. Przekazała, że ze strony obozu rządzącego propozycja dialogu i rozmowy z opozycją jest otwarta.
Premier pytana czy głosowanie nad budżetem na 2017 rok w Sali Kolumnowej tydzień temu było – jej zdaniem – legalne i czy możliwe jest ponowne głosowanie, odpowiedziała, że "budżet został przyjęty zgodnie z prawem".
- Nie stało się nic, co miałoby jakiekolwiek znamiona podważenia legalności przyjęcia tego budżetu. Posłowie opozycji po prostu nie chcieli go przyjąć. To było widoczne od początku piątkowego posiedzenia. Obstrukcja, którą wywołali posłowie PO i Nowoczesnej, miała doprowadzić do tego, żeby nie przyjąć budżetu – powiedziała Szydło. Jak oceniła, dla PO i Nowoczesnej ten budżet jest ogromnym problemem, ponieważ dzięki niemu są realizowane takie programy jak: "500 Plus", obniżenie wieku emerytalnego, darmowe leki dla seniorów.
- Kiedy uznano, że kończy się już paliwo, jakim jest spór wokół TK, znaleziono kolejny punkt zapalny, jakim miało być nieprzyjęcie budżetu i doprowadzenie do chaosu parlamentarnego, doprowadzenie do wcześniejszych wyborów. To plan Schetyny i Petru, żeby ciągle burzyć i doprowadzać do zamieszania – powiedziała premier.
"To decyzja opozycji"
Odniosła się do zapowiedzi PO i Nowoczesnej, że nie opuszczą sali sejmowej do 11 stycznia. Pytana, czy widzi możliwość rozwiązania tego konfliktu powiedziała: "rozmawiać i współpracować muszą chcieć obie strony. Propozycji ze strony PiS i rządu było dużo. Cały czas zapraszam do współpracy. Potrzebny jest w Polsce dialog. Jest okres świąteczny. Boże Narodzenie to czas, kiedy ludzie powinni spotykać się ze sobą, rozmawiać. Niesnaski powinny być odkładane na bok. Wielu z nas składając życzenia mówi spokojnych świąt. Boże Narodzenie to wyjątkowy dla Polaków czas – chcemy by przebiegł w radości, spokoju i wzajemnej życzliwości. Myślę, że właśnie tego od nas dziś rodacy oczekują. Dlatego na wspólnej konferencji m.in. z prezesem Jarosławem Kaczyńskim zaproponowaliśmy współpracę. Chcemy rozmawiać o projektach dobrych dla Polaków, które przedstawi opozycja". - Jeżeli opozycja przedstawi jakieś projekty ustaw gospodarczych, prospołecznych, będziemy się nad nimi pochylać. Tyle, że takich projektów nie ma. Z naszej strony propozycja do dialogu i rozmowy jest otwarta. To decyzja opozycji, czy chcą spędzać święta w sali sejmowej czy chcą porozmawiać, prowadzić dialog. Ludzie nie wybrali ich, żeby urządzali demonstracje, tylko, żeby pracowali – podkreśliła. Premier pytana była także, czym, w jej ocenie, może się skończyć protest opozycji. - Eskalowanie napięcia i maksymalne wyostrzenie emocji prowadzi do rzeczy złych. Nie buduje, ale rujnuje. Posłowie opozycji: Platformy i Nowoczesnej muszą zdać sobie sprawę z tego, że ponoszą odpowiedzialność za spokój i bezpieczeństwo Polaków. Od nakręconych i eskalowanych tak mocno emocji naprawdę jest niedaleko do tego, by stało się coś złego, by nawet przez przypadek ktoś ucierpiał – zaznaczyła.
"Polska jest bezpieczna"
Szydło mówiła również o bezpieczeństwie Polski. Pytana była, czy w Polsce są osoby, które mogą stwarzać zagrożenie terrorystyczne i w jaki sposób jest to monitorowane. - Polska jest bezpieczna. Wszystkie służby w Polsce odpowiedzialne za bezpieczeństwo cały czas monitorują sytuację, są w pełnej gotowości 24 godziny na dobę. Nie ma w tej chwili w Polsce informacji czy oznak, które mogłyby nas niepokoić. Chciałabym też zwrócić uwagę, by polscy obywatele podróżujący po Europie uważali na to, co się dzieje wokół nich – powiedziała premier. - Bohaterska postawa polskiego kierowcy, który prawdopodobnie - tak przynajmniej wynika z dotychczasowych ustaleń - przed śmiercią próbował walczyć z zamachowcem i doprowadzić do tego, by katastrofa w Berlinie nie była tak olbrzymia, wymaga wielkiego szacunku – dodała. W poniedziałek wieczorem kierowca 40-tonowej ciężarówki wjechał w tłum na jarmarku na Breitscheidplatz w Berlinie, zabijając 12 osób i raniąc blisko 50. Prokuratura podejrzewa, że sprawcą był poszukiwany listem gończym w całej Europie Tunezyjczyk Anis Amri. Jedną z ofiar jest polski kierowca ciężarówki, użytej do staranowania ludzi zgromadzonych na jarmarku.
Autor: js/ja / Źródło: PAP