W Prawie i Sprawiedliwości szukają finansowego planu B . Gdyby partia Jarosława Kaczyńskiego straciła subwencję, PiS może nawet apelować do swoich wyborców o wsparcie finansowe. Wszystko w rękach PKW. Jeśli odrzuci sprawozdanie finansowe z ostatniej kampanii, zrzutka może okazać się konieczna. Wątpliwości rozstrzygną odpowiedzi z dwóch państwowych instytucji. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.
Państwowa Komisja Wyborcza czeka do piątku na wyjaśnienia Rządowego Centrum Legislacji i NASK-u. Wiadomo, czego konkretnie PKW chce się dowiedzieć.
Rządowe Centrum Legislacji, gdy jego prezesem był obecny poseł PiS Krzysztof Szczucki, zatrudniło dodatkowe sześć osób, które zajmowały się pracą, ale na rzecz kampanii parlamentarnej swojego szefa. Ich pensje w ciągu kilku miesięcy miały wynieść 900 tysięcy złotych. Sprawa jest w prokuraturze.
- Krzysztof Szczucki mówił, że ci ludzie pracowali jako pracownicy, a wspierali go w czasie wolnym – wskazuje przewodniczący komitetu stałego Rady Ministrów Maciej Berek. - Z tego, co wiem, Rządowe Centrum Legislacji w tym postępowaniu, które jest prowadzone przez prokuraturę, jest w stanie pokazać, że tak nie było – dodaje.
Z kolei NASK, czyli instytucja zajmująca się internetowym bezpieczeństwem, przez wiele miesięcy - do października ubiegłego roku - na zlecenie KPRM-u, gdy premierem był Mateusz Morawiecki, sprawdzała co Polacy piszą o PiS-ie w sieci.
- PKW poprosiła nas o szczegóły dotyczące jednej z dotacji, w ramach której NASK w poprzedniej kampanii wyborczej badał takie hasła jak "PiS traci wiarygodność", "PiS traci w sondażach", "PiS zyskuje w sondażach" – mówi wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski.
20-osobowy dział, który miał walczyć w internecie z rosyjską dezinformacją, sprawdzał też, jak Polacy zareagowali na to, że Mateusz Morawiecki wysłał córkę do prywatnej szkoły. Półtoraroczny budżet zespołu wynosił 19 milionów złotych.
- Przepis prawa mówi, że jeżeli wydatki nieprawidłowo poniesione nie z budżetu kampanii wyborczej komitetu wyborczego przekraczają 1 procent, trzeba odrzucić sprawozdanie - wskazuje senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Kwiatkowski.
PiS na kampanię wydało niemal 39 milionów złotych - jeden procent od tej kwoty to niespełna 390 tysięcy złotych. Wszystko wskazuje na to, że PKW bardzo dokładnie liczy każdą złotówkę wydaną przez komitet Prawa i Sprawiedliwości.
Zagrożona subwencja dla PiS
- Prawo i Sprawiedliwość może mieć poważne kłopoty. Moim zdaniem to, że PKW odroczyła ostateczną decyzję świadczy o tym, że ma bardzo poważne wątpliwości i że będzie jeszcze sprawdzać dokumenty – zauważa Dorota Łoboda z Koalicji Obywatelskiej.
Jeśli PKW odrzuci sprawozdanie PiS, partia może stracić 75 procent z 26 milionowej dotacji. Ta kwota to zwrot kampanijnych kosztów za każdy zdobyty mandat.
- Państwowa Komisja Wyborcza stara się zgromadzić jak najwięcej materiałów, żeby mieć podstawy do właściwej decyzji – podkreśla były przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński. – To, że przedłuża swoje obrady i wyznacza kolejny termin, nie jest zaskoczeniem, chociaż nigdy się to nie zdarzyło – dodaje.
Dokładność PKW do tej pory robiła wrażenie. Senator Kwiatkowski rozliczył się z komisją, otrzymał zwrot 60 tysięcy złotych, choć pewną kwotę PKW mu obcięła. – PKW doszukała się tego, że nie uwzględniłem kosztu czterdziestu paru złotych jako koszt rachunku bankowego, który był dla komitetu wyborczego – zwraca uwagę.
Całą dotację w 2016 roku straciła Nowoczesna - jej były szef Ryszard Petru mówi, że "jest wkurzony", gdy widzi, jak jego zdaniem PKW "łagodnie" traktuje PiS. – PKW jest instytucją, która karze za błędy formalne, na przykład brak pieczątki. Nam zabrali 100 procent dotacji za to, że w ramach tego samego banku przelew poszedł na A, a nie na B – wspomina polityk Polskie 2050. – Tam nie było żadnego przestępstwa. Wiadomo było, skąd są pieniądze, bo ten sam bank dał kredyt – dodaje.
Kontrowersyjne wydatki w czasie kampanii
Lista wydatków z kampanii parlamentarnej, gdy u władzy był PiS, zdaniem obecnie rządzących, jest długa. – Z posłanką Agnieszką Pomaską wielokrotnie wskazywałyśmy na nieprawidłowości dotyczące nieszczęsnych gazetek Orlenu, które na każdy okręg wyborczy miały inny promocyjny wywiad, w którym polityk PiS, przypadkiem kandydat z danego regionu opowiadał, jakim jest wspaniałym kandydatem - mówi ministra edukacji narodowej Barbara Nowacka.
Do tego dochodzi Fundusz Leśny, Fundusz Sprawiedliwości, pikniki 800 plus i imprezy organizowane przez policję czy wojsko - to wszytko kosztowało miliony złotych i wszędzie tam lansowali się politycy Prawa i Sprawiedliwości. Jednak PKW nie zdecydowała się pochylić nad tymi wydatkami.
Jeśli PiS straci dotację, jest plan B. – Nie wykluczam, że my się również odwołamy do naszych zwolenników. Ja przypomnę, że Prawo i Sprawiedliwość to są miliony wyborców – mówi Jacek Sasin z PiS. PKW ogłosi decyzję 29 sierpnia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Michał Zieliński/PAP/EPA