Widzimy, jak na naszych oczach wzbiera fala przemocy. Nie zgadzamy się na to, nie chcemy bać się wychodzić na ulice czy do parku - mówili w czwartek w Poznaniu organizatorzy manifestacji "Wspólnie przeciw przemocy". Przed wielkopolskim urzędem wojewódzkim zebrało się około sto osób, w tym politycy opozycji. Podobny protest odbył się w Gdańsku.
Pobity kilka dni temu nad Rusałką Miłosz Miklaszewski twierdzi, że "Poznań się zmienił". - Gdy przeprowadzałem się tutaj trzy lata temu, było zupełnie inaczej. Fala agresji nasiliła się - ocenił.
Podobnie uważa Grzegorz Myćka, doktorant Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, który również kilka dni temu został zaatakowany i pobity. - Tego typu sytuacje zdarzają się częściej. Do niedawna myślałem, że Poznań to enklawa tolerancji, ale nie. I chcemy się temu sprzeciwiać. To szary człowiek zadecyduje, czy będzie reagował wobec wydarzeń, które mają miejsce - dodał.
I między innymi w związku z pobiciami osób związanych z LGBT protestowano przed wielkopolskim urzędem wojewódzkim. Manifestacja zorganizowana pod hasłem "Wspólnie przeciw przemocy" zgromadziła około stu osób. Przybyli trzymali tęczowe flagi i grali na bębnach.
"Jestem przerażona"
W manifestacji wzięli udział również politycy opozycji.
- Jestem przerażona tym, co ostatnio dzieje się w Poznaniu. To miasto tolerancyjne, zazwyczaj pozytywnie reagujące na różne kolory. Nie może być zgody na przemoc w jakiejkolwiek formie. Mnie uderza to, że zły przykład idzie z góry, bo przecież nie tak dawno mieliśmy do czynienia z bardzo złymi słowami prezydenta Dudy czy innych polityków Prawa i Sprawiedliwości - powiedziała posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan, która odnosiła się między innymi do stwierdzeń prezydenta Andrzeja Dudy, że LGBT to nie ludzie, a ideologia.
Z kolei Adam Szłapka, przewodniczący Nowoczesnej, podkreślił, że obecnie "można zostać pobitym za używanie innego języka w tramwaju, za kolor włosów albo za to, że ktoś się trzyma za rękę". - To jest coś, co nakłada na nas obowiązek solidarności. Strefy wolne od kogokolwiek to był wymysł lat 30., kiedy robiono strefy wolne od Żydów, strefy wolne od Polaków. To jest pierwszy krok do tego, żeby zdarzyła się tragedia - ocenił. - Albo powiemy bardzo jednoznacznie "stop", albo to będzie postępować – dodał.
Manifestacja także w Gdańsku
W Gdańsku z kolei odbyła się demonstracja #jestem LGBT. Hasło manifestacji nawiązywało do wpisu europosłanki Magdaleny Adamowicz (Koalicja Europejska), która napisała: "#JestemLGBT - krzyczę w imię pełnej solidarności z poniżanymi, obrażanymi i pozbawionymi godności ludźmi".
- Mówię do Was jako żona człowieka, zabitego z nienawiści politycznej i nienawiści w ogóle. Dla mnie, dla naszych córek, nienawiść oznacza jedno - śmierć. Mówię więc do polityków, mówię do prezydenta Dudy, mówię do ministra Ziobry, do posłów i senatorów, do publicystów: wasze słowa niosą nienawiść, wasze słowa wywołują przemoc. Wasze słowa prowadzą do śmierci! - mówiła Adamowicz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24