Skierujemy do sanepidu wniosek o ukaranie za rażące naruszenie zasad sanitarnych - mówi rzeczniczka policji. Chodzi o dwóch duchownych: księdza Michała Woźnickiego i jego pomocnika, którzy zorganizowali obrzęd religijny w domu zakonnym salezjanów w Poznaniu. Ani oni, ani zaproszeni przez nich wierni nie zachowywali odpowiednich odległości między sobą, nie zasłaniali też ust i nosa. Zakon odcina się od głównego organizatora: "bezprawnie zamieszkuje na naszym terenie".
Dom zakonny salezjanów mieści się przy ulicy Wronieckiej w Poznaniu. To tam, chwilę przed godziną ósmą w poniedziałek, pojawił się patrol poznańskiej policji. - Otrzymaliśmy prośbę o interwencję w związku z nieprzestrzeganiem zasad obowiązujących podczas pandemii - przekazuje podinspektor Iwona Liszczyńska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
- Do tych zachowań miało dochodzić podczas obrzędu religijnego na terenie domu zakonnego. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, potwierdzili, że prowadzący nabożeństwo, a także jego uczestnicy nie zastosowali się do nakazu zasłaniania ust i nosa, nie zachowali także wymaganych odstępów - wylicza.
Wnioski trafią do sądu i sanepidu
Siedmioro uczestników nabożeństwa zostało wylegitymowanych. Ale dwaj mężczyźni, w tym ksiądz Michał Woźnicki, nie chcieli okazać dowodów osobistych, dlatego zostali wyprowadzeni z budynku i zabrani na komisariat.
Ksiądz miał celebrować tam mszę trydencką, czyli taką, podczas której kapłan stoi tyłem do wiernych, a śpiewy i modlitwy odmawia się po łacinie. Transmitował to na żywo w Internecie. Film pokazuje, jak wyglądało całe zajście. Słychać na nim między innymi, jak celebrujący nakazuje przyklęknąć policjantom przy wejściu, nie wierzy im też, że są funkcjonariuszami. - Boję się, że wtargnęli do mnie intruzi albo złoczyńcy - mówi do nich. Policjanci ostrzegli, że jeśli zgromadzone osoby nie będą wykonywać ich poleceń, będą musieli użyć siły fizycznej, co w końcu się dzieje. Łapią duchownych pod ramiona i wynoszą ich z domu zakonnego. - Zostawcie ich, panowie, my się tylko modlimy! - prosiła jedna z uczestniczek zgromadzenia.
- W związku z tym zdarzeniem policjanci wyciągną stosowne konsekwencje prawne dotyczące nieprzestrzegania przepisów - zapowiada podinspektor Liszczyńska.
W sprawie siedmiu uczestników skierują wnioski o ukaranie do sądu. - Natomiast w przypadku mężczyzny celebrującego nabożeństwo oraz towarzyszącej mu osoby dodatkowo skierujemy wniosek o ukaranie za rażące naruszenie zasad sanitarnych. Byli organizatorami tego wydarzenia. Grozi za to kara 30 tysięcy złotych - precyzuje.
- Sytuacja była smutna, ale też żenująca. Smutna dlatego, że ten ksiądz się niewłaściwie zachowywał, a za nim ludzie, którzy starali się go bronić - skomentował w rozmowie z TVN24 jezuita ksiądz Jacek Prusak.
Publicysta Tomasz Terlikowski zwrócił uwagę, że niechlubny bohater tej historii to "kapłan suspendowany". - On nie ma prawa wykonywać mszy świętej w Kościele katolickim, a wierni nie powinni w niej uczestniczyć - zaznaczył. Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Piotr Żytnicki zauważył, że ksiądz "krytykuje zarówno papieża Franciszka, jak i papieża Benedykta, jak i Jana Pawła II". - Wszystkich uznaje za zdrajców Kościoła - powiedział.
Sam ksiądz Woźnicki kontrowersje budzi nie po raz pierwszy, zwłaszcza jeśli chodzi o jego wypowiedzi na temat pandemii COVID-19. - Księża mają obowiązek, jeżeli było realnie zagrożenie i tak dalej, wspierać walkę z koronawirusem, ale to jest tylko wirus i w końcu człowiek na coś musi umrzeć - powiedział w rozmowie z TVN.
"Wbrew naszej woli wprowadza do domu obce osoby"
Rzecznik Inspektorii Towarzystwa Salezjańskiego, komentując sprawę, podkreśla, że od dwóch lat nie jest zwierzchnikiem księdza, którego dotyczyła interwencja policji.
"Został wydalony ze Zgromadzenia Salezjańskiego w sierpniu 2018 roku. Oznacza to, że bezprawnie zamieszkuje na terenie domu zakonnego i wbrew naszej woli wprowadza poza klauzurę zakonną obce osoby, przez co w obecnej sytuacji pandemicznej naraża na niebezpieczeństwo zarażenia koronawirusem wszystkich mających prawo tam przebywać" - czytamy w oświadczeniu księdza Jerzego Babiaka, rzecznika inspektorii.
"Ksiądz podlega karze suspensy, czyli nie wolno mu sprawować Sakramentów Świętych. Zgromadzenie nie ma nic wspólnego z działaniami księdza oraz osobami, które wokół siebie gromadzi" - dodaje ks. Jerzy Babiak.
Działania policjantów zbada Wydział Kontroli KWP
Przed sądem w Poznaniu toczy się proces, w ramach którego Towarzystwo Salezjańskie domaga się, by kapłan opuścił lokal zajmowany przez niego na ulicy Wronieckiej.
Jak podaje Iwona Liszczyńska, policjanci podjęli poniedziałkową interwencję na prośbę samych salezjanów. - Nadmieniamy, że nie było to pierwsze zgłoszenie, a na przestrzeni tylko kilku ostatnich miesięcy interwencji było co najmniej kilka - przyznaje.
- O sprawie zrobiło się głośno w mediach, dlatego przebieg działań podjętych przez interweniujących funkcjonariuszy wnikliwie zbada Wydział Kontroli KWP w Poznaniu. Wstępne oceny nie wykazały jednak żadnych nieprawidłowości - informuje rzeczniczka.
Źródło: TVN24, PAP