Jarosław Kaczyński nie wycofuje się z projektu zjednoczenia prawicy. PiS wyciągnęło rękę do Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry. Albo ci panowie tę rękę podejmą i będziemy współpracować, albo będziemy uprawiać politykę, jaką ci panowie proponują: dać więcej, jeszcze więcej pieniędzy, jeszcze więcej jedynek - stwierdził w "Jeden na jeden" Joachim Brudziński z PiS.
Brudziński dodał, że PiS podtrzymuje zaproszenie dla Polski Razem i Solidarnej Polski na konwencję zjednoczeniową prawicy. Podkreślił, że zaproponowano współpracę partiom Ziobry i Gowina ze względu na "dramatyczną sytuację w Polsce". To, że do niej nie dojdzie, nie jest, jak przekonywał, winą PiS-u.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Gowin nie dogadał się z Kaczyńskim. Wcześniej prezes PiS nie porozumiał się też z Ziobrą.
"Postawa aptekarsko-kupiecka"
- Ze strony mniejszych partii prawicowych mamy do czynienia z postawą aptekarsko-kupiecką, czyli może dwa deko więcej, a może jeden gram więcej, a może jeszcze dopiszmy do porozumienia, że w tym okręgu będzie nasz człowiek. Tak jednak nie można zmienić Polski - stwierdził Brudziński.
- Mamy dziś do czynienia z sytuacją naprawdę dramatyczną (...) ministrowie rządu Donalda Tuska są sługami własnej partii, koterii i sitwy, a nie własnej ojczyzny - dodał.
Pytany o to, czy w sobotę odbędzie się konwencja zjednoczeniowa prawicy, mimo, że nie przyjdą na nią liderzy Polski Razem i Solidarnej Polski, Brudziński odpowiedział, że tak.
- Podtrzymujemy nasze zaproszenia zarówno do środowiska Polski Razem, jak i partii Jarosława Gowina. Jutro o godz. 12 ci wszyscy, którym leży na sercu los Polski, mają okazję się spotkać i porozmawiać, co zrobić, aby tę sitwę odsunąć od władzy - stwierdził Brudziński.
Zapewnił, że Jarosław Kaczyński nie wycofuje się z projektu zjednoczenia prawicy, bo przecież to on go zaproponował.
"Wyciągnęliśmy rękę"
Dodał, że Polska potrzebuje dziś zjednoczonej prawicy, ale bez PiS nie uda się odsunąć od władzy PO.
- Prawo i Sprawiedliwość sobie poradzi bez tych, którzy się nie pojawią (na konwencji - red.) i nie podejmą wyciągniętej ręki do współpracy. Wezmą na swoje sumienie i ramiona odpowiedzialność za to (brak współpracy - red.) - ocenił Brudziński.
- PiS wyciągnęło rękę do wszystkich, również do tych, którzy Polsce szkodzili, do Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry, albo ci panowie tę rękę podejmą i będziemy współpracować, albo będziemy uprawiać politykę, jaką ci panowie proponują: dać więcej, więcej pieniędzy, miejsc na listach - dodał.
"Towarzysz szmaciak"
Brudziński był też pytany o przeszukania w poselskim biurze Jana Burego z PSL, których prokuratura i CBA dokonała w czwartek. Ma to związek ze śledztwem ws. powoływania się na wpływy w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju. Polityk PiS powiedział, że Bury jako młody polityk nosił teczkę Stanowi Tymińskiemu, biznesmenowi, który dwukrotnie startował w wyborach prezydenckich m.in. w 1990 r., kiedy w drugiej turze rywalizował z Lechem Wałęsą. Tymiński posługiwał się "czarną teczką", w której miał mieć kompromitujące Wałęsę dokumenty, nigdy ich jednak nie ujawnił.
- Pamiętam, że wtedy biegał jako osobisty asystent Tymińskiego, był jego pomagierem - powiedział o Burym Brudziński.
- Dziś w mojej ocenie, poseł Bury jest uosobieniem tego co, można określić mianem "towarzysza szmaciaka". Nie ma nic bardziej odpychającego i odrażającego od polityki niż załatwiactwo - dodał.
Zdaniem Brudzińskiego, Bury, który jest szefem PSL na Podkarpaciu, jest symbolem panującego tam układu w strukturach samorządowych.
Autor: mac//gak/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24