Prokuratura i Żandarmeria Wojskowa poszukują listem gończym porucznika rezerwy Piotra Capałę pod zarzutem szpiegostwa. To ten sam żołnierz, którego za rządów PO Służba Kontrwywiadu Wojskowego podejrzewała o szpiegostwo na rzecz Federacji Rosyjskiej. Ówczesna Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie przedstawiła mu takiego zarzutu.
Żandarmeria i Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformowały w piątek, że oficer rezerwy, były żołnierz z 1. Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie jest podejrzany o szpiegostwo oraz o "przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków (art. 231 par. 1 kodeksu karnego), samowolne dysponowanie środkami walki (art. 358 par. 2 kodeksu karnego) oraz posiadanie broni palnej lub amunicji bez wymaganego zezwolenia (art. 263 par. 2 kodeksu karnego)".
To pierwszy raz, gdy, jak podaje "Gazeta Wyborcza", Żandarmeria Wojskowa upublicznia tego typu dokument. Do tej pory dostępne one były raczej w zamkniętym obiegu służb, wojska i policji.
Garnizonowy Sąd Wojskowy na wniosek prokuratury zastosował wobec niego areszt na trzy miesiące, zaś 17 sierpnia za Piotrem Capałą wystawiono list gończy. To ten sam oficer, wokół którego na przełomie 2014 i 2015 roku doszło do ostrego konfliktu między Służbą Kontrwywiadu Wojskowego, a Wojskową Prokuraturą Okręgową w Warszawie.
Sprawę pierwszy ujawnili Maciej Duda i Robert Zieliński, dziennikarze śledczy portalu tvn24.pl. Więcej czytaj TUTAJ.
Zatrzymany na 48h
Capała został zatrzymany w listopadzie 2014. W tym samym okresie z Polski został wydalony Rosjanin pod zarzutem szpiegostwa, który – w ocenie SKW – miał prowadzić polskiego porucznika. SKW domagała się by wtedy wojskowa prokuratura ogłosiła mu zarzut szpiegostwa. Lecz prowadzący śledztwo ppłk Anatola Salwa i kpt Andrzej Wicherski uznali, że dowody są zbyt słabe. Capale ogłoszono tylko słabsze zarzuty, czyli wspomniane już wcześniej "przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, samowolne dysponowanie środkami walki oraz posiadanie broni palnej lub amunicji bez wymaganego zezwolenia". Po czym, po 48 godzinach wyszedł na wolność. Następnie przedstawił zaświadczenie lekarskie, że leczy się psychiatrycznie.
Nieoficjalnie wiemy, że w pewnym momencie po prostu zniknął. Co takiego skłoniło teraz prokuraturę do zmiany swojej oceny w stosunku do 2014 roku? - Został uzyskany nowy materiał dowodowy, którego ocena pozwoliła na przedstawienie zarzutu 130 par. 3 kk - mówi nam prokurator Magdalena Sowa z warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
Ten paragraf kodeksu karnego - z grupy przepisów o szpiegostwie - mówi, że ten, "kto, w celu udzielenia obcemu wywiadowi wiadomości określonych w § 2 (mówi o przekazywaniu informacji obcemu wywiadowi - przyp.red.), gromadzi je lub przechowuje, wchodzi do systemu informatycznego w celu ich uzyskania albo zgłasza gotowość działania na rzecz obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Konflikt SKW z prokuraturą
W 2015 roku konflikt między SKW, a nieistniejącą już Naczelną Prokuraturą Wojskową oparła się o sejmową komisję ds. służb specjalnych. Naczelna Prokuratura Wojskowa zabroniła wtedy szefostwu SKW informowania speckomisji o szczegółach sprawy. O KONFLIKCIE CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ. To wzburzyło wtedy posłów zarówno z PiS jak i PO . - Komisja jednogłośnie zdecydowała o zwróceniu się do prokuratora generalnego z prośbą o wyjaśnienia – mówił w kwietniu Marek Opioła poseł PiS, wtedy członek speckomisji (obecnie jej szef). - Zachowanie wojskowej prokuratury jest skandalem. Nie wyobrażam sobie, że można zabraniać informowania komisji i opinii publicznej o działaniach służby, które miały na celu ochronę interesów państwa – mówił Marek Biernacki z PO.
Kariera porucznika
Rok temu "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że Capała pracował w nieistniejącym już 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego (w jego miejsce powstała 1. Baza Lotnictwa Transportowego w Warszawie). W tym samym czasie ówczesny rzecznik ppłk Artur Goławski, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych poinformował dziennikarzy portalu tvn24.pl o przebiegu służby ściganego obecnie porucznika: "Zaczął służbę w 36. SPLT w styczniu 2001 r., zakończył 31 grudnia 2011 r. (jak wszyscy pozostali żołnierze jednostki – bo pułk został z tym dniem rozwiązany – red.). Obecnie jest zawieszony w czynnościach służbowych - od 24 listopada 2014 roku. Od kwietnia 2015 r. jest przeniesiony do rezerwy kadrowej".
Do tej sprawy na antenie TVN24 w "Jeden na jeden" odniósł się w czerwcu 2015 roku poseł Opioła: - To są sprawy do zbadania przez służby kontrwywiadu wojskowego, przez prokuraturę. Ale jest też inna kwestia. Boję się, że to dotyczy przebiegu służby pana porucznika. Chodzi o to, co powiedziało dowództwo generalne w pewnym momencie, dowiedziałem się o tym od dziennikarzy. Dowództwo generalne potwierdziło, że ów oficer służył w 36. pułku specjalnym. Od 2001 r. do 2011 r., czyli do końca [specpułku - red.].
Opioła pytany, czy to może mieć bezpośredni związek z katastrofą smoleńską, stwierdził: - To jest pytanie do prokuratury i prokuratura powinna odpowiedzieć na to pytanie. Zaznaczył, że nie może mówić o konkretnych zarzutach wobec porucznika. - Ale to jest osoba, która się obecnie leczy - powiedział Opioła.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl ), dziennikarz śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Żandarmeria Wojskowa