W ostatni weekend kierowcy wybierający się nad morze oraz ci, którzy wracali z letniego wypoczynku autostradą A1, musieli spędzić w korkach przed bramkami poboru opłat nawet godzinę. W poniedziałek - jak sprawdził reporter TVN24 - sytuacja wyglądała już dużo lepiej. Można się jednak obawiać, że w sobotę i niedzielę przed bramkami znów pojawią się sznury oczekujących na przejazd samochodów.
W poniedziałek rano reporter TVN24 udał się na autostradę A1, prowadzącą do Gdańska, która jest dla mieszkańców Warszawy doskonałą alternatywą dla drogi S7. Warszawiacy teoretycznie mogą liczyć na to, że w ciągu trzech godzin dojadą nad morze.
- Problem polega na tym, że na samym środku, w połowie drogi pomiędzy Łodzią a Gdańskiem, w poprzek tej bezkolizyjnej autostrady ustawione są bramki poboru opłat - wyjaśnił reporter.
To właśnie na kolejki przed bramkami najbardziej narzekali w weekend kierowcy. Czy wraz z początkiem tygodnia sytuacja uległa poprawie? - Jest poniedziałek, jest przed południem, wydawałoby się, że ten weekendowy szczyt mamy za sobą - relacjonował. Jak okazało się chwilę później, w nowym tygodniu korek jest co prawda o wiele mniejszy, ale przed bramką znów trzeba trochę postać.
Reporter TVN24 przed południem szacował, że w kolejce trzeba spędzić kilkanaście minut:
O tym, dlaczego sytuacja na A1 była w weekend tak trudna, mówiła w rozmowie z TVN24 Anna Kordecka, rzeczniczka Gdańsk Transport Company, firmy, która administruje odcinek autostrady z Torunia do Gdańska.
- Autostrada korkuje się w weekend głównie z powodu tego, że mamy zwiększone natężenie ruchu. Kierowcy chcą skorzystać z autostrady w tych samych godzinach - wyjaśniła.
Dodała, że firma jest bardzo zainteresowana wprowadzeniem elektronicznego poboru opłat, co mogłoby usprawnić ruch. - Aby wprowadzić system, musimy poczekać na konieczne zmiany w prawie i na decyzję ministra - wytłumaczyła. - Po wprowadzeniu zmian w prawie oraz uzyskaniu decyzji, że taki elektroniczny pobór opłat ma obowiązywać również na naszej autostradzie, jesteśmy w stanie wprowadzić system w ciągu półtora roku - zapewniła.
Wytłumaczyła, że w miniony weekend, w ciągu którego kierowcy skarżyli się na korki przed bramkami, osiągnięte zostało maksymalne natężenie ruchu. - W sobotę było to 68 tys. pojazdów - sprecyzowała. Dodała, że zazwyczaj to właśnie w sobotę panuje największe natężenie.
Weekend oczekiwania
W sobotę około godz. 13.30 kolejka samochodów stojących w korku przed bramkami zjazdowymi z autostrady A1 w Rusocinie (woj. pomorskie) miała długość około 4 kilometrów długości.
Osoby jadące tą trasą nad morze musiały poświęcić na zjazd z autostrady nawet godzinę. Po południu sytuacja się odwróciła: nad morze można było dojechać w miarę sprawnie, w cierpliwość musieli się natomiast uzbroić kierowcy wracający z letniego wypoczynku.
W niedzielę było już nieco lepiej, mimo to kierowcy podróżujący autostradą A1 nad morze musieli czekać na przejazd przez bramki nawet 30 minut.
- Myślę, że nie jest tak źle, jak można się było obawiać - ocenił jeden z kierowców w TVN24. Inni nie byli jednak tak wyrozumiali: Jeśli autostrada jest płatna, powinna być tak zabezpieczona, żeby nie trzeba było czekać. Po to się płaci, żeby sobie skrócić drogę - stwierdził inny.
Autor: kg\mtom\gry/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24