Warszawa nie chce, by nowym szefem NATO został Duńczyk Anders Fogh Rasmussen. Lepszym kandydatem (po utrąceniu Radosława Sikorskiego) ma być minister obrony Kanady Peter MacKay - donosi "Rzeczpospolita". - Obecnie żaden z partnerów NATO-wskich nie podejmuje decyzji o formalnym wskazaniu, czy poparciu któregoś z kandydatów - zdementował premier.
Szef rządu podkreślił, że nie ma w ogóle takiej formalnej procedury zgłaszania kandydatów na stanowisko sekretarza generalnego NATO. - Taka dość gęsta mgła tajemnicy nad tą procedurą wyłaniania następcy pana (Jaapa de Hoop) Scheffera zawisła już wiele miesięcy temu - powiedział.
Premier przyznał, że z oczywistych względów głośno w Polsce było o możliwych szansach Radosława Sikorskiego. - Ale też pamiętajmy, że i tu nie mieliśmy do czynienia z formalnym zgłoszeniem, chociaż - jeśli takie szanse były czy są - to oczywiście z punktu widzenia Polski, mojego rządu dobrze by było, aby Polak tego typu funkcję otrzymał - podkreślił Tusk.
Szef rządu przypomniał ponadto, że wybór sekretarza generalnego NATO rozstrzygnie się na szczycie NATO w dniach 3-4 kwietnia. Jak dodał, polskiej delegacji na tym spotkaniu będzie przewodniczył prezydent Lech Kaczyński i to na niego "spadnie obowiązek zamknięcia tej sprawy pozytywnie dla Polski".
Weto wobec Rasmussena?
Według "Rzeczpospolitej", Polska rozważa nawet weto wobec kandydatury Rasmussena. Padają argumenty, że nowy szef sojuszu powinien być wiarygodny w Afganistanie (a po skandalu z karykaturami Mahometa Duńczyk nie budzi zaufania muzułmanów), znać problemy tzw. regionów brzegowych sojuszu i zapewnić jedność NATO w trudnych dla tej organizacji czasach.
I właśnie z tych powodów, minister obrony Kanady Peter MacKay ma być lepszym kandydatem od Rasmussena.
Niezadowolenie z powodu klęski własnego kandydata to za mało. Nie widzę zysków, a straty byłyby bardzo poważne. Giles Merritt, dyrektor brukselskiego instytutu Security and Defence Agenda
Mało zysków, poważne straty?
Zdaniem europejskich ekspertów ewentualne zawetowanie kandydatury Rasmussena byłoby politycznym błędem. Giles Merritt, dyrektor brukselskiego instytutu Security and Defence Agenda sugeruje, że poparcie dla MacKaya ma więcej wspólnego z głosowaniem przeciw Duńczykowi, który wyeliminował Sikorskiego, niż zaletami Kanadyjczyka.
Jeśli ta informacja jest prawdziwa, to zwróci uwagę sojuszników na problemy państw naszego regionu. Do tej pory w NATO nie zważano bowiem na polskie postulaty. Paweł Zalewski, b. szef Komisji Spraw Zagranicznych
- Niezadowolenie z powodu klęski własnego kandydata to za mało. Nie widzę zysków, a straty byłyby bardzo poważne - powiedział "Rzeczpospolitej" Merritt. Według niego po weto można sięgać, gdy kraj ma poważne powody, a w przypadku Rasmussena Polska ich nie ma.
Radosław Sikorski był jednym z kandydatów przymierzanych do stanowiska szefa NATO. Jednak poparcie przez Stany Zjednoczone kandydatury Rasmussena poważnie osłabiło szanse szefa polskiego MSZ na objęcie tego stanowiska. Wcześniej Duńczyk otrzymał już poparcie Berlina, Londynu i Paryża.
Źródło: "Rzeczpospolita", Radio Zet