W sobotę w pobliżu wschodniego wybrzeża Australii zarejestrowano trzęsienie ziemi. W wyniku wstrząsu o magnitudzie 5,6 kilkanaście tysięcy osób na kilka godzin zostało pozbawionych dostępu do prądu.
W sobotę o godzinie 9.49 miejscowego czasu (w Polsce była wtedy godzina 1.49 w nocy z piątku na sobotę) w pobliżu wschodniego wybrzeża Australii doszło do trzęsienia ziemi o magnitudzie 5,6 - poinformowała agencja federalna Geoscience Australia. Epicentrum znajdowało się około 250 kilometrów na północ od stolicy stanu Queensland - Brisbane - na głębokości około 10 kilometrów.
Kilkanaście tysięcy domów bez prądu
Trzęsienie ziemi nie wywołało poważnych szkód, a według australijskich meteorologów stanowi Queensland nie groziło tsunami. Geoscience Australia podało jednak, że ponad 12 500 osób zgłosiło odczucie wstrząsów.
Mieszkanka miasta Kilkivan, położonego na wschód od epicentrum, powiedziała w rozmowie z australijską telewizją ABC, że jej dom "całkowicie się trząsł przez około siedem sekund", ale nic nie zostało uszkodzone. Z kolei mieszkanka Palm Beach leżącego na południe od epicentrum przyznała, że "siedziała na krześle i czuła, jakby jej ramiona poruszały się do przodu i do tyłu".
Rzecznik państwowego dostawcy energii Energex poinformował, że w wyniku wstrząsów około 11 tysięcy domów straciło dostęp do energii elektrycznej. Został on jednak przywrócony wszystkim mieszkańcom krótko po południu miejscowego czasu.
Najsilniejsze trzęsienie na lądzie od 50 lat
Michelle Salmon, sejsmolożka z Geoscience Australia powiedziała, że sobotnie trzęsienie ziemi było największym na lądzie, jakie nawiedziło Queensland od połowy wieku, a także największym zarejestrowanym w stanie od 2016, kiedy u wybrzeży Bowen miało miejsce trzęsienie ziemi o magnitudzie 5,8. Dodała, że wstrząsy były nawet nieco silniejsze niż w przypadku najsłynniejszego trzęsienia ziemi w Australii, które uderzyło w Newcastle w 1989 roku, zabijając 13 osób.
Źródło: Reuters, Australian Broadcasting Corporation
Źródło zdjęcia głównego: Daria Nipot/Shutterstock