Bytom na Śląsku, Wałbrzych na Dolnym Śląsku, Braniewo na Warmii. To miasta o różnej wielkości i położone w innych częściach Polski. Znalazły się jednak na tej samej liście 122 polskich miast, którym grozi katastrofa społeczno-gospodarcza. Materiał programu "Polska i świat".
Z analizy Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk wynika, że niemal połowie z 255 średnich miast w Polsce grozi marginalizacja i zjawiska kryzysowe.
- Zakładaliśmy, że będziemy rozwijali wielkie metropolie, a one pociągną za sobą swoje regiony. Wiemy, że tak się nie stało - tłumaczy dr hab. Przemysław Śleszyński, współautor opracowania.
Największe nasilenie problemów społeczno-gospodarczych naukowcy zdiagnozowali w Prudniku w województwie opolskim, Hajnówce w województwie podlaskim i w Bartoszycach w województwie warmińsko-mazurskim. Wysoko są również: Kętrzyn (warmińsko-mazurskie), Przemyśl i Sanok (podkarpackie) oraz Grudziądz (kujawsko-pomorskie).
Przygotowana przez ekspertów lista obejmuje te miasta, które potrzebują według nich natychmiastowej pomocy. To one najboleśniej odczuły transformację. Po zamknięciu dużych zakładów pracy trudno im wyjść na prostą, a sytuację pogarsza spadek liczby ludności.
- Sprawa najważniejsza, fundamentalna, w tym przypadku to kwestia migracji - podkreśla Śleszyński.
Bytom, niegdyś potęga gospodarcza kraju, dziś walczy z dwucyfrowym bezrobociem (12,5 procent). - Bieda jest straszna. Pozamykali tyle kopalń, hut. To nie są tylko pracownicy zakładu, ale także ich rodziny - mówi pan Norbert, jeden z mieszkańców.
Prognozy mówią, że 170-tysięczny Bytom skurczy się w najbliższych dekadach prawie o połowę. - Dla dużego miasta to jest katastrofa - zaznacza Śleszyński.
Podobny problem ma między innymi ponad 100-tysięczny Wałbrzych, który ma się stać niespełna 67-tysięcznym miastem. - Kiedyś było bardzo dużo młodzieży, a teraz tego nie ma. Gdzieś powyjeżdżali za granicę, to do Anglii, to do Niemiec - tłumaczy jedna z mieszkanek.
17-tysięczne Braniewo znalazło się w pierwszej dwudziestce miast, którym grozi kryzys społeczno-demograficzny. Również tutaj mieszkańcy przyznają, że młodych ludzi na ulicach widują coraz rzadziej.
"Przez wiele lat liczyły się tylko i wyłącznie wielkie miasta"
W Bytomiu, Wałbrzychu i Braniewie słychać, że sytuacja powoli się poprawia: spada bezrobocie i wiele się remontuje. Jednocześnie słychać też jednak żal, że Polska to kraj dwóch prędkości, a mniejsze miasta są na straconej pozycji.
- Przez wiele lat liczyły się tylko i wyłącznie wielkie miasta, metropolie. Myślano tylko i wyłącznie o ich rozwoju, zapomniano o małych miastach - ocenia burmistrz Braniewa Monika Trzcińska.
- Bytom nigdy nie dostał takiego systemowego wsparcia. Kiedyś generował duże dochody do budżetu państwa, a w wyniku restrukturyzacji ten potencjał został bardzo osłabiony i państwo zapomniało o Bytomiu - mówi prezydent tego miasta Damian Bartyla.
- Południe Dolnego Śląska wymaga po prostu wsparcia. W innym wypadku dojdzie do nasilenia zjawisk depopulacji, czyli odpływu mieszkańców, do pogorszenia warunków życia, pogorszenia funkcjonowania przedsiębiorców - dodaje prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej.
Na razie raport naukowców trafił do ministerstwa rozwoju, które które obiecuje, że w wytypowane przez ekspertów najbiedniejsze miasta wpompuje w najbliższych latach 2,5 miliarda złotych.
Autor: kg\mtom / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24