Polski obrońca zatrzymanych po zamieszkach w Warszawie Rosjan zapewnia, że w ich sprawie "wszystko było w porządku". - Nie usłyszałem z ich ust żadnych wypowiedzi, które mógłbym zakwalifikować jako dezaprobatę, co do zachowania wobec nich funkcjonariuszy czy specjalnych restrykcji, jakim podlegali - mówił Karol Jełowicki w programie "Tak jest" w TVN24.
We wtorek prezes Wszechrosyjskiego Związku Kibiców (WOB) Aleksandr Szprygin powiedział, że ma nadzieję, że jego rodacy, przetrzymywani po Euro 2012 "ze względów politycznych" wrócą w końcu do Rosji. - Nasi chłopcy wciąż są przetrzymywani w polskich katowniach - powiedział na konferencji prasowej. To o określenie "katownie" obruszyła się przede wszystkim strona polska.
Jełowiecki był obrońcą siedmiu Rosjan, których aresztowano po zamieszkach w Warszawie przed meczem Polska-Rosja. Trzech zostało skazanych, pozostali dziś opuścili areszt.
"Wszystko było w porządku"
Jak opowiadał adwokat, przebywali w dwóch aresztach - sześciu na Białołęce, jeden z powodu choroby cukrzycowej, wymagajał opieki medycznej i z tego względu przebywał na Mokotowie, gdzie znajduje się szpital. - Ten areszt śledczy nie odbiega w żaden sposób swoim standardem od innych aresztów, które są na terenie tego kraju. Na pewno nie można o nim powiedzieć, że tam są jakieś straszne warunki. Oczywiście nie jest to hotel Marriott - mówił adwokat o areszcie przy Rakowieckiej. Zaznaczył jednak, że podobny standard panował na Białołęce.
Jałowiecki powiedział, że jego klienci nie narzekali na warunki panujące w areszcie. - Nie usłyszałem z ich ust żadnych wypowiedzi, które mógłbym zakwalifikować jako dezaprobatę co do zachowania wobec nich funkcjonariuszy czy co do specjalnych restrykcji, jakim tam podlegali. Mi się wydaje, że wszystko pod tym względem było w porządku - oświadczył. I dodał: - Ja bym był pierwszą osobą, która od nich by słyszała tego typu uwagi.
Odnosząc się do słów Szprygina o "polskich katowniach", stwierdził, że było nadużyciem. - I mało tego, uważam, że autor tej wypowiedzi chyba nie zdawał sobie sprawy, co to w polskim języku oznacza - ocenił.
"Nieodpowiednie miejsce, nieodpowiednia pora"
Adwokat w programie przekonywał również, że zatrzymani Rosjanie to zwykli kibice, którzy nigdy wcześniej nie mieli tego rodzaju kontaktów z policją czy aresztem.
- To osoby, które przyjechały na mecze kibicować, zwiedzały wcześniej Wrocław, Gdańsk wraz z przyjaciółmi. W moim przekonaniu znalazły się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiedniej porze - mówił.
Autor: nsz//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Rafał Guz