Rząd nie będzie walczyć o przedłużenie możliwości blokowania decyzji w Unii Europejskiej o dwa lata - dowiedziała się nieoficjalnie korespondentka TVN24 w Brukseli. Polska ma za to postarać się uzyskać większą siłę głosu w rolnictwie i handlu.
Premier Jarosław Kaczyński co prawda mówił po szczycie, że Polska nie da się „wyprowadzić w pole“, ale rząd zorientował się, że państwa Unii nie chcą żadnych zmian w konkluzjach szczytu.
Teraz – po zapowiedziach walki – rząd próbuje wyjść z twarzą z sytuacji: „Polsce, jako państwu członkowskiemu nie zależy na blokowaniu prac Unii“ – przekonuje minister Andrzej Sadoś z Kancelarii Premiera.
Jak się dowiedziała TVN24, rząd chce zrezygnować ze wzmocnienia pozycji Polski po roku 2017 w większości dziedzin, jakimi zajmuje się Unia. W środowisku, transporcie, współpracy w sprawach prawa cywilnego, badaniach, rozwoju, przemyśle i wielu innych.
Minister Sadoś z Kancelarii Premiera powiedział TVN24, ze Polska zrezygnuje z umacniania mechanizmu z Joaniny i przedłużania czasu hamowania niekorzystnej decyzji, tam, gdzie glosowanie kwalifikowaną większością głosów odbywa się w procedurze kodecyzji z Europejskim Parlamentem (EP), bo w tym przypadku przepisy mówią, ze nie da się blokować dłużej niż 3 miesiące.
- To jest tylko ograniczona liczba spraw, co do reszty będziemy dyskutować - mówi min. Sadoś.
Ale gdy zajrzeć do unijnych traktatów, łatwo przekonać się, że Polska rezygnuje niemal zupełnie z walki. "Kodecyzja" to podstawowa procedura legislacyjna w UE. Po odjęciu listy spraw, w których EP ma prawo do decyzji, pozostaje bardzo niewiele. Nieliczne ważne dziedziny to handel I rolnictwo.
Dodatkowo nowy Traktat, nad którym trwają prace, jeszcze rozszerza liczbę dziedzin, w których Rada podejmuje decyzje większością kwalifikowaną razem z Parlamentem Europejskim.
Zaraz po szczycie premier Kaczyński mówił o niezwykle silnym mechanizmie blokującym po roku 2017. Czyli wtedy gdy Polska straci o polowe siłę blokującą swojego głosu, a niemiecka siła głosu pozostanie bez zmian. Przekonywał, że Polska nie straci silnej pozycji, bo będzie mogła skorzystać z mocnego mechanizmu blokującego.
Potem, jak donosiła TVN24, okazało się, że mechanizmu, o którym mówił premier, nie zapisano w konkluzjach szczytu.
Teraz najwyraźniej rząd zrozumiał, że „dżentelmeńska umowa“ nie zadziała. Bo to, czego nie zapisano w konkluzjach, dla unijnych przywódców nie istnieje i wycofuje się ze swoich zapowiedzi.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Archiwum