Zamieszani w aferę Sądu Najwyższego prawnicy otrzymali ode mnie ponad 500 tys. zł łapówek - twierdzi człowiek, który współpracował z CBA w tej sprawie. Oprócz gotówki Biuro opłaciło im m.in. polowanie i zabawę w Rosji. Józef Matkowski zgodził się ujawnić i opowiedzieć portalowi tvn24.pl o kulisach sprawy.
"Sprawa nie powinna być umorzona"
Sprawa podejrzeń korupcji i powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym była jedną z operacji, które Wojtunik odziedziczył po twórcy CBA, Mariuszu Kamińskim, obecnie pośle PiS. W tym przypadku obaj mają to samo zdanie.
- Zgadzam się z obecnym szefem Biura. Ta sprawa nie powinna być umorzona, CBA działało zgodnie z prawem - przekonuje Kamiński.
Świadek ujawnia kulisy
Przy sprawie Sądu Najwyższego z Biurem współpracował Józef Matkowski, biznesmen, prywatnie brat przyrodni Ryszarda Sobiesiaka, jednego z bohaterów afery hazardowej. Od przełomu 2008 i 2009 roku pomagał Biuru operacyjnie zbierać dowody na korupcję wśród urzędników, prawników i sędziów. Wraz z agentami CBA brał udział w operacji specjalnej i w kontrolowanych wręczeniach łapówek.
Matkowski zgodził się ujawnić i opowiedzieć nam o kulisach pracy dla CBA. Tvn24.pl widział dokumenty m.in. maile, które biznesmen słał do prawników i sędziego w czasie gdy współpracował z Biurem.
"Dałem ponad 500 tys. zł"
- Działając dla CBA, wręczyłem gotówką ponad 500 tys. zł radcy prawnemu, adwokatom i emerytowanemu sędziemu z Naczelnego Sądu Administracyjnego - twierdzi Matkowski w rozmowie z portalem tvn24.pl. Informację tę potwierdziliśmy w źródłach zbliżonych do śledztwa.
Matkowski dodaje, że oprócz nagrań audio i video dowodami w śledztwie były zeznania jego i towarzyszących mu agentów CBA. Adwokaci z Wrocławia i nieżyjący już radca prawny z Warszawy, a później także sędzia z NSA sami zaoferowali swoje "usługi" Matkowskiemu. Zobowiązali się załatwić w Sądzie Najwyższym kasację przegranego przez Matkowskiego procesu. Chodziło o pieniądze z inwestycji w działki w podwrocławskiej miejscowości.
Ptaki po 300 euro
Jednym z ważnych momentów całej operacji było opłacenie i zorganizowanie w maju 2009 roku polowania w Rosji, w okolicy Wołogdy na głuszce i cietrzewie. Sędzia z NSA był bowiem zapalonym myśliwym.
- Sędzia, któremu za pieniądze CBA ufundowałem polowanie, pobyt i imprezy w Rosji, załatwił później u swojego kolegi z Sądu Najwyższego przyjęcie na wokandę SN mojego procesu - oświadcza Matkowski. Dodaje, że opłata za każdego zabitego przez sędziego ptaka wynosiła w przeliczeniu około 300 euro. CBA, poprzez Matkowskiego, opłaciło też pobyt w Rosji nieżyjącemu już warszawskiemu radcy prawnemu (znajomy wrocławskich adwokatów). To on, według materiałów śledztwa i słów Matkowskiego, zaproponował, że załatwi sprawę w SN poprzez swojego znajomego. Tym znajomym był sędzia z NSA.
Ustalili treść wniosku
Matkowski twierdzi, że sędzia z NSA, wielbiciel polowań, razem ze swoim kolegą - sędzią z Sądu Najwyższego - wspólnie napisali mu wniosek o kasację procesu, który złożył do Sądu Najwyższego. "(Nazwisko sędzięgo z NSA - red.) powiedział mi, że moją sprawą kasacji zajmie się jego kolega z (nazwa miasta - red.). Ten kolega jest świetnym sędzią Sądu Najwyższego. (Nazwisko sędziego z NSA) rozmawiał już z tym kolegą i umówili się na niedzielę u niego w domu (nazwa miasta - red.). Ten kolega obiecał (imię sędziego z NSA - red.), że dołoży wszelkich starań w mojej sprawie (...)" - czytamy w urzędowej notatce Matkowskiego na druku CBA z początku czerwca 2009 r. Ta i inne notatki są także dowodami w śledztwie. Wszystkie spotkania opisane w notatkach były nagrywane i obserwowane przez Biuro.
Nasze źródła w prokuraturze i w CBA potwierdzają: - Sędziowie ze sobą mailowali, przesyłając kolejne wersje wniosku kasacyjnego. Te maile są dowodem w śledztwie. Ustaliśmy się, że obaj sędziowie znają się z początków swoich prawniczych karier.
Wygrał "przedsąd"
Matkowski dodaje: - Sędzia z NSA był pośrednikiem pomiędzy mną, a sędzią z Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
"(Nazwisko sędziego z NSA) zaproponował, że jeżeli będzie musiał iść ten kolega na kolację z Sędziami i rozmawiać w mojej sprawie, to że on zapłaci kartą a ja mu zwrócę pieniądze. (Nazwisko sędziego z NSA) powiedział mi, że ten jego kolega ma wobec niego honorowe zobowiązania" - czytamy w kolejnej notatce z drugiej połowy czerwca. Pisownia oryginalna.
W efekcie, w lipcu na specjalnym przedsądowym posiedzeniu, Sąd Najwyższy zgodził się przyjąć sprawę Matkowskiego do osądzenia. Termin ostatecznej rozprawy wyznaczono na koniec października 2009 roku.
W sierpniu sędzia z NSA miał zaproponować Matkowskiemu, by razem z jego kolegą z SN wybrali się pod koniec października na święto myśliwych "Hubertus Spalski". - Sędzia z NSA przyjął ode mnie pieniądze na opłacenie pobytu swojego i sędziego z Sądu Najwyższego w Spale - mówi biznesmen, który pomagał CBA. Dodaje, że "sędzia płacił własną kartą a ja mu oddawałem z pieniędzy CBA".
Jeszcze przed główną rozprawą w SN Matkowski napisał w kolejnej notatce: "(Nazwisko sędziego z NSA) powiedział, że (...) w połowie września pójdzie na kolację z dwoma kolegami z Sądu Najwyższego. (...) Obiecał mi, że na tydzień przed rozprawą będzie wiedział jaki jest wyrok". Według Matkowskiego sędzia miał go zapewnić o wygranej.
Zdjęcia sędziów
W połowie października nieoczekiwanie Matkowski przegrał jednak proces przed Sądem Najwyższym. Śledczy, z którymi rozmawialiśmy, nie potrafili wyjaśnić dlaczego tak się stało. Jedna z teorii mówi, że sędziowie z SN przestraszyli się ujawnionych w mediach na początku października stenogramów z "afery hazardowej", w których pojawiały się nazwiska osób z procesu Matkowskiego (m.in. Ryszard Sobiesiak).
Święto myśliwych w Spale odbywało się już po przegranej rozprawie w SN. Sędzia z Sądu Najwyższego zjawił się tam razem z sędzią z NSA. Matkowski wspomina, że obaj sędziowie trzymali się razem i unikali jego towarzystwa. Biznesmen dopytywał bowiem dlaczego przegrał proces. Matkowski zrobił w Spale zdjęcia obu sędziów, które przekazał tvn24.pl. Oprócz niego pobyt sędziów i ich rozmowy dokumentował agent CBA.
Prokuratura: Błędy CBA
W samym końcu września, po ponad trzech latach Prokuratura Apelacyjna w Krakowie umorzyła śledztwo w sprawie "powoływania się od grudnia 2008 do 14 października 2009 we Wrocławiu, w Warszawie i innych miejscowościach i poza granicami Polski na wpływy w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu i w Sądzie Najwyższym oraz pośrednictwa w załatwieniu korzystnych dla ustalonej osoby orzeczeń sądowych w zamian za korzyści majątkowe i obietnice ich udzielania".
Rzecznik prokuratury stwierdził, że powodem umorzenia jednego z najważniejszych śledztw były błędy popełnione przez CBA. - Materiał z czynności operacyjnych CBA nie może stanowić dowodu. Został bowiem zgromadzony bez podstawy prawnej i wbrew przepisom ustawy – tłumaczył Piotr Kosmaty, rzecznik prasowy krakowskiej apelacji.
Świadek się ukrywa
Matkowski obecnie się ukrywa. Przez przegrany proces musi oddać swoim byłym wspólnikom ponad 40 mln zł. Sąd we Wrocławiu wydał nakaz jego tymczasowego aresztowania, ponieważ nie stawiał się na rozprawy przed wrocławskim sądem i nie chciał ujawnić swojego majątku.
Matkowski jest rozgoryczony umorzeniem śledztwa ws. korupcji w Sądzie Najwyższym. Bowiem gdyby prokuratura przedstawiła zarzuty w tej sprawie to byłaby to przesłanka do rozpoczęcia procesu od nowa. W poniedziałek wystosował list otwarty m.in. do premiera, prezydenta i parlamentu. Czuje się oszukany przez krakowską prokuraturę jak i CBA.
Seremet nie przyszedł
Wczoraj na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości i spraw człowieka były szef CBA MariuszKamiński chciał wypytać Seremeta o pobudki, jakie kierowały prokuraturą przy umarzaniu śledztwa. - Niestety, Prokurator Generalny przysłał prośbę o przełożenie posiedzenia komisji na koniec listopada. Wyjaśnił, że chce do tego czasu skończyć analizę prawną decyzji o umorzeniu - mówi polityk PiS.
Autor: Maciej Duda, dziennikarz śledczy tvn24.pl (m.duda2@tvn.pl)/ ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: arch. prywatne