Północ znów się zamyka. "Polska wolna od pyłu"

Pył nie grozi. Polacy wracają
Pył nie grozi. Polacy wracają
Źródło: TVN24

Mimo informacji o powrocie do normy sytuacji lotniczej w Europie, Szwecja i Norwegia ponownie zamknęły częściowo przestrzeń powietrzną z powodu wulkanicznego pyłu znad Islandii. Według Europejskiej Organizacji ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej Eurocontrol w czwartek odbędzie się planowo większość lotów. - Z planowanych ok. 29 tys. lotów, w czwartek odbędzie się ok. 28 tys. - poinformowała organizacja.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Nad Sztokholmem i Oslo przestrzeń powietrzna pozostaje otwarta. Zamknięta jest z kolei nad dużą częścią zachodniej, północnej oraz południowej Szwecji, w tym nad Goeteborgiem i Malmoe, oraz nad zachodnią Norwegią (nad Stavanger i Bergen).

Według rzecznika szwedzkich władz lotniczych Bjoerna Stenberga, ze względu na zmieniające się wiatry chmura pyłu unosząca się nad Szwecją nie rozproszyła się. Z kolei nad zachodnią Norwegią pojawiły się nowe chmury pyłu.

Norma Eurocontrol

Rzecznik LOT Jacek Balcer (TVN24)

Rzecznik LOT Jacek Balcer (TVN24)

Tymczasem Eurocontrol podała w komunikacie, że sytuacja w Europie wraca powoli do normy.

- Na teraz niemal cała europejska przestrzeń powietrzna jest dostępna, z małymi wyjątkami w częściach południowej Finlandii, południowej Norwegii, północnej Szkocji, zachodniej Szwecji - podała organizacja w oświadczeniu.

LOT lata

Wcześniej na antenie TVN24 rzecznik LOT Jacek Balcer zapewniał, że Polska jest wolna od pyłu wulkanicznego.

- Cała Polska jest wolna od pyłu. (...) Można latać nad większością krajów europejskich - powiedział Balcer.

Rzecznik LOT mówił, że praktycznie całe europejskie niebo otworzyło się dla samolotów. Wspomniał jedynie o północy Finlandii.

Zapowiedział, że "100 proc. samolotów LOT dzisiaj wyleci". Dodał, że dotyczy to rejsów zarówno tych w kraju jak i tych zagranicznych. - Większość samolotów ląduje. Rano do Krakowa nie przyleciał samolot Lufthansy, ale są to sporadyczne przypadki - podkreślił.

- Latamy zgodnie z rozkładem, aby nie powodować nowych korków i utrudnień - mówił Balcer w Poranku TVN24.

Ile stracili?

Na pytanie, ile LOT stracił przez pył, odpowiedział: - My będziemy to liczyć. Nie wiemy, ile tego było. - Straty będą, nie można wprost przeliczać liczby nieprzewiezionych pasażerów na straty - zaznaczył.

Rzecznik odniósł się do informacji, że LOT zamierza wystąpić o pomoc do rządu. Jak powiedział, nic nie słyszał o takich planach.

Koszmarny powrót

Otwarcie przestrzeni powietrznej nad Europą było z pewnością ulgą dla podróżnych, również tych z Polski.

- To była tragedia. Tyle ludzi, co tam leżało - mąż zdjęcia porobił - to się w głowie nie mieści - relacjonowała pani Maria Brzoszkowska, która lądowała w Katowicach po pobycie w Egipcie.

Większość pasażerów, mimo problemów z lotem powrotnym i chaosem na lotniskach wracała zadowolona. - Nie koczowaliśmy. Była bardzo fajna atmosfera - opowiadała pani Wiesława Czapla. - Zostaliśmy w tym hotelu, w którym byliśmy przez cały czas. Posiłki były normalne. Tak, że jeszcze żeśmy mieli jeden dzień przedłużony - opowiadała.

Droga wolna

Polska Agencja Żeglugi Powietrznej otworzyła niebo dla samolotów pasażerskich w środę o godzinie 7 rano. To oznacza, że maszyny, które od czwartku nie mogły startować ani lądować w Polsce, znów latają według normalnych zasad.

Nie oznacza to natychmiastowego zakończenia problemów Polaków, którzy utknęli za granicą. Będą oni stopniowo, w miarę możliwości przewoźników przetransportowani do Polski. Jak szacuje rzecznik prasowy resortu sportu i turystyki Jakub Kwiatkowski, w wyniku wstrzymania ruchu lotniczego nad Europą za granicą problemy miało ok. 5-6 tysięcy Polaków. Według innych szacunków może ich być nawet 10 tys.

Porty zaczęły pracować

W środę normalnie zaczęło funkcjonować lotnisko w Warszawie. Rzecznik portu informował, że samoloty startowały i lądowały bez większych opóźnień. - Ruch odbywa się bardzo płynnie, pasażerowie są odprawiani na bieżąco - informował w środę.

Od rana gotowy na przyjęcie samolotów był też port lotniczy w Krakowie-Balicach. Mimo, że do Krakowa przyleciały samoloty LOT-u, EasyJet i Norwegian, to władze lotniska szacują, że odbudowanie normalnej siatki połączeń zajmie kilka dni.

Gorzej jest w Poznaniu i Wrocławiu. W stolicy Wielkopolski większość rejsów zaplanowanych na środę została odwołana. Do czwartkowego popołudnia nie będą tam latać samoloty Ryanair. Podobnie we Wrocławiu - tam większość przewoźników zagranicznych odwołała swoje rejsy.

Powoli swoje połączenia uruchamiają lotniska w Katowicach-Pyrzowicach i w Gdańsku-Rębiechowie. Tam jednak też część zagranicznych połączeń została odwołana.

Źródło: TVN24, PAP, bbc.co.uk, Reuters

Czytaj także: