- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdzie się ucho przyłoży, tam śmierdzi - skomentował politolog Kazimierz Kik nagranie ujawnione w sobotę przez "Wprost". - Okazuje się, że jeżeli się uruchomi różne mechanizmy podsłuchów, to wszędzie docieramy do bardzo mało profesjonalnego sposobu funkcjonowania polskiej polityki czy biznesu - ocenił. W opinii Kika pierwsza z opublikowanych przez tygodnik rozmów powinna doprowadzić do dymisji jej bohaterów, którzy "złamali konstytucję i prawo".
Tygodnik "Wprost" poinformował w sobotę, że jest w posiadaniu nagrań kompromitujących rozmów polityków, w tym ze spotkania Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką. Szef MSW miał przekonywać prezesa NBP, by pomógł w finansowaniu deficytu budżetowego, co polepszyłoby pozycję PO w trudnym okresie wyborczym. Belka miał w zamian żądać dymisji ówczesnego ministra finansów, Jacka Rostowskiego. Tygodnik opublikował wieczorem fragment rozmowy i zapowiada, że podobnych taśm, również z udziałem innych ministrów, jest więcej.
Politolog Kazimierz Kik zwrócił uwagę w TVN24, że sytuacja, w której "konstytucyjny minister umawia się z szefem niezależnego banku centralnego co do zmiany personalnej w rządzie" jest naruszeniem prawa i konstytucji. Kik przypomniał, że do wymiany na fotelu ministra finansów rzeczywiście doszło i Jacek Rostowski faktycznie rozstał się ze stanowiskiem.
Kontrofensywa PiS, zemsta byłych pracowników służb?
Politolog podkreślił również, że "demokracja w Polsce weszła w bardzo niedobry zakręt nasycenia podsłuchami". - Mamy w III RP nadreprezentację służb politycznych - wyjaśnił ekspert. Jak zaznaczył, to "na pewno nie 'Wprost' nagrał" taśmy, więc powstaje pytanie, czy w III RP nie dochodzi do instrumentalnego wykorzystywania mediów dla przeprowadzenia operacji politycznych".
- Mamy co najmniej pięć służb i te służby zmieniają się personalnie przy każdej zmianie kadencji rządzących, bo mamy taką praktykę, że państwo staje się łupem rządzących. Mamy też pozwalnianych pracowników służb, którzy gdzieś tam się kolebią na obrzeżach państwa polskiego i są do wykorzystania - zauważył Kik.
Zwrócił również uwagę na "kontrofensywę PiS", do której ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego przeszło po zachowaniu przez Mariusza Kamińskiego immunitetu poselskiego. - Dwa dni później mamy poszerzenie ofensywy - powiedział politolog.
Zapytany wprost o to, czy uważa, że kompromitujące dla bliskich współpracowników Donalda Tuska taśmy są przejawem ataku PiS na PO, odparł jednak, że "wcale tak nie twierdzi". - Zwracam tylko uwagę na pewien zbieg okoliczności, że wszystko zaczyna się dziać w tym samym czasie. Być może to są zupełnie inne ośrodki, które w tym maczają palce - wyjaśnił.
Klasa polityczna nieprofesjonalna, więc kompromitacji będzie więcej
W ocenie Kika sytuacja pokazała brak profesjonalizmu klasy politycznej. - W knajpach nie prowadzi się rozmów natury państwowej, są do tego przeznaczone inne miejsca - powiedział. - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tam gdzie się ucho przyłoży, tam śmierdzi (...) Okazuje się, że jeżeli się uruchomi różne mechanizmy podsłuchów, to wszędzie docieramy do bardzo mało profesjonalnego funkcjonowania polskiej polityki lub biznesu - ocenił politolog. Dodał, że w związku ze słabością klasy politycznej możemy spodziewać się w najbliższym czasie kolejnych kompromitujących nagrań
- To, co się wydarzyło, powinno zakończyć się natychmiastowym rozbiciem tego niedobrego guza drążącego III RP, tzn. dymisją głównych bohaterów - powiedział Kik. - Na pierwszy rzut oka mamy tu ministra i szefa banku centralnego. To są ci, którzy moim zdaniem złamali konstytucję i prawo - podkreślił. Kik dodał również, że w jego opinii szef MSW nie działał wyłącznie z własnej inicjatywy. - Wiemy, jaką ręką trzymany jest rząd Donalda Tuska - podkreślił. - Jeszcze gorsza ewentualność nam się rysuje, że to było rozpisane na role - dodał.
Autor: kg//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24