Policjanci mieli widzieć film z paralizatora użytego wobec Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu już dwa tygodnie po jego śmierci. Tak wynika z odpowiedzi, jaką dostał Rzecznik Praw Obywatelskich. Jeszcze w maju Komendant Główny Policji zaprzeczał, że policja miała dostęp do filmu. Nagranie opublikowały "Fakty" TVN.
24 maja Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zwrócił się do Komendanta Głównego Policji, nadinspektora Jarosława Szymczyka, aby udzielił mu informacji w sprawie postępowania dyscyplinarnego dotyczącego śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie. Poprosił również o odniesienie się do informacji, że policja zatrzymała osoby rejestrujące akcję policji na Rynku we Wrocławiu.
Odpowiedzi na pytania zadane przez Adama Bodnara zawarła zastępczyni Komendanta Głównego Policji w piśmie datowanym na 6 czerwca, które udostępnił dziś RPO.
Nagranie mieli szybko
"W odpowiedzi na pytania Rzecznika Praw Obywatelskich Komenda Główna Policji przyznaje, że w ramach postępowania dyscyplinarnego prowadzonego wobec policjanta, który użył paralizatora: 31 maja ubiegłego roku zabezpieczono przez skopiowanie nagranie zapisu wideo z tasera; 3 czerwca rzecznik dyscyplinarny przeprowadził oględziny przedmiotowego zapisu, co udokumentował stosownym protokołem" - napisała policja do RPO.
Policjanci mieli więc widzieć film z paralizatora użytego wobec Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu już dwa tygodnie po jego śmierci.
Z wypowiedzi Szymczyka z 23 maja tego roku wynika jednak coś innego. - Prowadzący postępowanie dyscyplinarne, wszczęte na moje polecenie, trzykrotnie zwracał się do prokuratury z prośbą o przekazanie tego materiału filmowego. Tego materiału filmowego nie uzyskał - mówił wówczas. Brakiem dostępu do niego tłumaczono przewlekłość postępowania wobec policjantów z Wrocławia.
Nie ma wglądu
Z odpowiedzi dla RPO wynika, że policjant, który oglądał nagrania i sporządzał służbową dokumentację, działał na wyraźne polecenie Jarosława Szymczyka, Komendanta Głównego Policji.
We wtorek rzecznik Komendanta Głównego wyjaśniał, że to nie Komendant Główny zlecał postępowanie dyscyplinarne. Tłumaczył, że jest prowadzone "na etapie" komendy miejskiej policji i Komendant Główny nie może się do niego włączać.
Po opublikowaniu odpowiedzi na pytania Rzecznika Praw Obywatelskich, rzecznik Komendanta Głównego Policji stwierdził, że policjanci widzieli nagranie, ale on sam nie może sprawdzić do jakich wniosków doszli, bo nie ma prawa wglądu w postępowanie.
Nagranie, na którym widać, jak Igor Stachowiak jest rażony paralizatorem, jak się okazuje, miało od roku być znane polskiej policji. Nie wiemy, ile osób je widziało. Dopiero po tym, jak zostało upublicznione, zdecydowano się na podjęcie decyzji personalnych.
Śmierć w komisariacie
25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany w maju 2016 r. na wrocławskim Rynku. Według funkcjonariuszy mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Sprawa wróciła rok później, gdy "Superwizjer" wyemitował drastyczne materiały zarejestrowane na wrocławskim komisariacie tuż przed śmiercią mężczyzny. W materiale widać, że wobec Stachowiaka kilkakrotnie użyto paralizatora, gdy był skuty kajdankami w toalecie.
Sprawę śmierci mężczyzny od roku bada poznańska Prokuratura Okręgowa. Śledczy nie wykluczają, że postawią policjantom zarzuty znęcania się nad pozbawionym wolności.
W związku z wydarzeniami sprzed roku szef MSWiA odwołał m.in. komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu.
Pod koniec maja nowy komendant dolnośląskiej policji nadinspektor Tomasz Trawiński poinformował, że wszczęto administracyjną procedurę zwolnienia pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej i komisariatu Wrocław-Stare Miasto, a postępowanie dyscyplinarne będzie miał policjant wyjaśniający tę sprawę i odwołani komendanci miejscy.
Jak dowiedział się we wtorek portal tvn24.pl, funkcjonariusz, który raził paralizatorem skutego kajdankami Stachowiaka, został ostatecznie zwolniony ze służby. Od 23 maja przebywał na urlopie.
ZOBACZ MATERIAŁ "SUPERWIZJERA" NA TEMAT ŚMIERCI IGORA STACHOWIAKA
Autor: mw/sk / Źródło: Fakty TVN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24