Pogotowie dwa razy odmówiło przyjazdu, mężczyzna zmarł

Dyspozytorki dwukrotnie odmówiły wysłania karetki
Dyspozytorki dwukrotnie odmówiły wysłania karetki
Źródło: tvn24
Na budowie w Sosnowcu jeden z robotników uległ wypadkowi. Koledzy poszkodowanego próbowali wezwać karetkę, ale od dyspozytorki usłyszeli, że sami mają go zawieźć do szpitala.

- Pracownik wyszedł i mówił, że uderzył się, prawdopodobnie miał złamaną rękę, czuł się gorzej - relacjonował Piotr Biernat z Górnośląskiego Przedsiębiorstwa wodociągów w Katowicach. Natychmiast próbowano wezwać pogotowie, jednak dyspozytorka odmówiła wysłania.

Drugie wezwanie również miało zostać zbagatelizowane. Gdy inna dyspozytorka, po kolejnym zgłoszeniu, ostatecznie wysłała karetkę, było już za późno i reanimacja się nie udała.

Zgłoszenie było nieprecyzyjne?

W sosnowieckim pogotowiu przekonują, że opis objawów i obrażeń pacjenta był w dwóch pierwszych wezwaniach nieprecyzyjny i nie uzasadniał wysłania karetki. Dopiero trzecie wezwanie było odpowiednio precyzyjne.

- Zespoły ratownictwa medycznego wysyłane są w przypadkach nagłego, gwałtownego pogorszenia stanu zdrowotnego pacjenta, które grozi wystąpieniem niebezpiecznych powikłań na „tu i teraz” - powiedział Wojciech Bański, kierownik dyspozytorni pogotowia ratunkowego w pogotowiu ratunkowym w Sosnowcu.

- Zgłaszane trudności z oddychaniem kwalifikowały do natychmiastowego wysłania karetki - polemizuje Radosław Turański, kierownik GPW Inżynieria.

Śledztwo w sprawie

Pojawiły się więc wątpliwości dotyczące zarówno precyzji dwóch pierwszych zgłoszeń na pogotowie, jak też tego, czy dyspozytorki zareagowały prawidłowo, a także czy na ich odmowę wysłania ratowników miał wpływ fakt, że w Sosnowcu nie było wolnej karetki i trzeba było ją wysłać z Jaworzna.

Śledztwo w tej sprawie, które obejmuje i pogotowie, i firmę w której doszło do wypadku, na razie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom. - Prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia życia - poinformowała Magdalena Ziobro z prokuratury rejonowej w Sosnowcu.

Mężczyzna miał 46 lat, osierocił dwoje małych dzieci, jego żona została bez środków do życia.

WIĘCEJ NA STRONIE "FAKTÓW"

Autor: mm//gak / Źródło: Fakty TVN

Czytaj także: