Fundacja "Zielony Liść" przestała przekazywać pieniądze dla podopiecznego pana Mariusza Kowalczyka. Dla sparaliżowanego mężczyzny 1 proc. podatku co roku odpisywali znajomi. Pieniądze były przeznaczane na rehabilitację i potrzebne leki. - Mamy problem - przyznaje prezes fundacji. Materiał "Faktów" TVN.
Mariusz Kowalczyk nie może żyć bez specjalistycznego sprzętu i pomocy rehabilitanta. 10 lat temu w wypadku samochodowym złamał kręgosłup. Jest sparaliżowany od ramion w dół. Teraz doszły problemy z fundacją "Zielony Liść", której jest podopiecznym.
Przestała mu przekazywać m.in. pieniądze z 1 procenta podatku, który znajomi odpisują dla niego każdego roku. - Nie mogę się doprosić - w cudzysłowie - moich pieniędzy. Te pieniądze powinny być na subkoncie, leżeć tam, czekać na moje faktury, które dosyłam do fundacji - na podstawie tego jest czyniona refundacja - powiedział pan Kowalczyk.
Prezes fundacji "Zielony Liść" Grzegorz Śliwiński przyznaje, że fundacja przestała płacić nie tylko Mariuszowi Kowalczykowi. - Zalegamy ze spłatami refundacji, przede wszystkim za leczenie, rehabilitację, na kwotę około 200 tysięcy złotych. Nie jest to w naszym przekonaniu duża kwota, aczkolwiek mamy w tej chwili pewien problem - powiedział.
Okazuje się, że fundacja ponad rok temu kupiła ośrodek wypoczynkowy, a pieniądze z subkonta Mariusza Kowalczyka i innych podopiecznych poszły na bankowe zabezpieczenie kredytu.
"Zarząd fundacji decyduje, na kogo pieniądze mają być przeznaczone"
Mariusz Kowalczyk potrzebuje pieniędzy nie tylko na rehabilitacje, ale także na pampersy, worki do zbierania moczu, cewniki i leki. Dlatego jego przyjaciele i znajomi co roku, wypełniając PIT-y, wpisują jego nazwisko przy darowiźnie.
Jak twierdzi prezes fundacji, organizacja nie musi tych pieniędzy przekazywać panu Mariuszowi. - Te kwotę możemy przeznaczyć również na inną osobę - powiedział. Dodał, że zarząd fundacji decyduje, na kogo te pieniądze mają być przeznaczone.
Sparaliżowany podopieczny fundacji jest zdumiony. Do tej pory był przekonany, że pieniądze - zgodnie z umową - należą mu się.
Mariusz Kowalczyk miesiąc temu napisał pismo do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z prośbą o interwencję. Pozostało bez odpowiedzi.
Autor: js/ja / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: FAKTY TVN