Minister obrony Mariusz Błaszczak pochwalił żołnierzy, którzy w zeszłym tygodniu zatrzymali trzech fotoreporterów. - To przemyślana decyzja. Z tą sprawą będzie się musiała zmierzyć Żandarmeria Wojskowa i prokuratura wojskowa. Dzięki wypowiedzi ministra wiedzą dokładnie, w którą stronę to postępowanie należy prowadzić - stwierdził Marcin Lewicki, prezes Press Club Polska. Dominika Sitnicka z oko.press przewidywała, że żołnierze ci "będą bronieni rękami i nogami przez ministra i zwierzchników".
W zeszłym tygodniu trzech fotoreporterów zostało zatrzymanych przez żołnierzy w okolicy miejscowości Wiejki, poza granicą stanu wyjątkowego. Wojskowi mieli sprawdzać zdjęcia w aparatach fotografów, mimo że jest to niezgodne z prawem i żołnierze mieli być tego świadomi. Taką wersję potwierdza nagranie zarejestrowane przez jednego z fotoreporterów.
Żołnierze - jak słychać na innym nagraniu - w wulgarny sposób wygonili fotoreporterów z samochodu. - Uzbrojeni mężczyźni zagonili nas pod płot, zdjęli z nas okrycia wierzchnie. Kazano nam trzymać ręce nad głowami. Skuto nas kajdankami - relacjonował jeden z zatrzymanych, Maciej Moskwa.
Ministerstwo Obrony Narodowej twierdzi, że fotoreporterzy przed wykonaniem zdjęć nie przedstawili się i nie uprzedzili o tym wojskowych. Taka wersja nie znajduje potwierdzenia w nagraniu, na którym słychać, jak dziennikarze rozmawiają z wartownikami, jeszcze zanim przystąpili do pracy. Minister Mariusz Błaszczak w radiu RMF FM chwalił jednak postawę żołnierzy i stwierdził, że "zachowali się tak, jak należy".
Lewicki: dobrze, że sytuacja została nagrana
Marcin Lewicki, prezes Press Club Polska, mówił w poniedziałek w TVN24 o zatrzymaniu fotoreporterów. - Pochwała przez ministra była bardzo przemyślana. Z tą sprawą będzie się musiała zmierzyć Żandarmeria Wojskowa i prokuratura wojskowa. Dzięki wypowiedzi ministra wiedzą dokładnie, w którą stronę to postępowanie należy prowadzić - ocenił.
Mówił, że "dobrze, że ta sytuacja została nagrana, bo każdy na tej podstawie może sobie wyrobić zdanie, jak postąpili żołnierze i czy postępowali zgodnie z prawem czy nie".
- Wiem, że sprawa jest dogłębnie analizowana pod względem zawiadomienia prokuratury o możliwości popełnienia niejednego przestępstwa - przekazał Lewicki. Jego zdaniem "nagrane osoby dostarczają dowodów przeciwko sobie".
- To bardzo poważne przestępstwa natury karnej. To naruszenie artykuł 43 i 44 prawa prasowego. W tej sytuacji myślę, że doszło również do naruszenia artykułu 231 Kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień - dodał.
Sitnicka: żołnierze będą bronieni rękami i nogami przez ministra i zwierzchników
Dominika Sitnicka z oko.press również komentowała tę sytuację w TVN24. - Czekam na to, jak się te sprawy potoczą. To nie jest pierwszy przypadek, kiedy służby przekraczają swoje uprawnienia wobec obywateli, my o tym wiemy, mamy świadków, mamy nagrania i nic się nie dzieje.
- Tym sprawom jest ukręcany łeb podczas wewnętrznych śledztw. Są wstrzymywane, by dochodziło do przedawnień. Jestem ciekawa, co czeka tych żołnierzy. To, że będą bronieni rękami i nogami przez ministra i zwierzchników, to jest więcej niż pewne - oceniła Sitnicka.
Źródło: TVN24