To był ważny dowód - podkreślał Piotr Świerczek z "Czarno na białym", komentując to, co podkomisja smoleńska zrobiła z przekazanymi jej przez prokuraturę częściami Tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Kilka zostało zniszczonych w toku badań, a resztę zgubiono. - Część przez jednego z członków podkomisji została pocięta metalową piłką, bo wymyślił sobie, że będzie je badał - przekazał Świerczek, dodając, że to jego nieoficjalne informacje. - Wtedy stały się mniejsze, a w konsekwencji zgubione - wyjaśniał.
W czwartek wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk przekazał, że w 2016 roku prokuratura przekazała podkomisji smoleńskiej 23 elementy Tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskim.
Jak mówił, pięć z nich zostało wysłane do badań do Wojskowej Akademii Technicznej. - One w toku tych badań zostały zniszczone - przekazał. Podkomisja - kontynuował - "w toku prac pozostałe dowody, czyli 18 części samolotu Tupolew, oryginalnego samolotu, który roztrzaskał się pod Smoleńskiem, zgubiła". Do sprawy odniosła się w piątek również prokuratura.
Prokuratura kilkukrotnie pytała o zwrot elementów samolotu, ale Macierewicz nie udzielał odpowiedzi - informował Tomczyk.
Zniszczone i zgubione części Tupolewa. Świerczek: część została pocięta metalową piłką
Reporter "Czarno na białym" Piotr Świerczek - który zajmuje się tematem prac podkomisji smoleńskiej i jest autorem reportażu "Siła kłamstwa", który ujawnił nieopublikowane materiały z tych prac - podkreślał w piątek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24, że "nie gubi się precjozów". - Jeśli coś jest cenne, a to było cenne, to się o to dba, szanuje, a na pewno się tego nie gubi - dodał.
Wskazywał, że były szef MON i szef tej podkomisji Antoni Macierewicz "bagatelizuje sprawę". - Były to jedyne części tego samolotu, który się rozbił w Smoleńsku, które posiadała polska prokuratura tu na miejscu w Polsce. Można to bagatelizować, ale to był jednak ważny dowód - podkreślał.
Opisywał też, jak doszło do przekazania tych elementów. - Na bazie umowy z 2016 roku, ministerialnej umowy pomiędzy Ministrem Obrony Narodowej a prokuraturą, podkomisja pozyskała te części i przystąpiła do ich badania - przypominał dziennikarz.
Jak mówił, "część z tych części została wysłana do Wojskowej Akademii Technicznej, gdzie poddawano je różnym badaniom". - W ten sposób być może niektóre zostały zniszczone. Część przez jednego z członków podkomisji została pocięta metalową piłką, bo wymyślił sobie, że będzie je badał. W cudowny sposób, jak usłyszałem nieoficjalnie, te części zostały rozmnożone. Rzeczywiście wtedy stały się mniejsze, a w konsekwencji zgubione - kontynuował Świerczek.
Dopytywany o sprawę pocięcia fragmentów, które były zabezpieczone przez prokuraturę, metalową piłką, dziennikarz "Czarno na białym" podkreślał: - To jest moja wiedza, którą pozyskałem nieoficjalnie - zaznaczył.
"Części stały w kartonowym pudle"
- Wiem też, że te części stały w kartonowym pudle długo w siedzibie na ulicy Klonowej - przekazał dziennikarz. Niegdyś mieściła się tam podkomisja smoleńska
- Kiedy Antoni Macierewicz przestał być ministrem, jeszcze przez jakiś czas rezydował w willi obok ministerstwa, a potem cała ta podkomisja przeniosła się na inną ulicę, na ulicę Kolską - przekazał. - I wtedy (...) według moich informacji, te pudła po prostu zniknęły. Już nikt ich nie znalazł - dodał.
Przyznał, że nie wie, co się z nimi stało. - Może są w hangarze na przykład w Mińsku Mazowieckim - powiedział, dodając, że tam "podkomisja równie sprawnie badała drugiego Tupolewa, bliźniaczą maszynę do tej, która rozbiła się pod Smoleńskiem".
- Tamten samolot też był cięty. Skrzydła nie były rozkręcane, elementy nie były demontowane w sposób fachowy. Po prostu zwykłą piłką do metalu (...) szlifierką kątową, te elementy były zwyczajnie cięte i zdejmowane z tego samolotu. Ten samolot też jest zniszczony, co też można zaliczyć do poważnych nadużyć, błędów podkomisji - ocenił Świerczek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych