Kontrolerzy biletów z firmy Arsen dotkliwie pobili w miejskim autobusie głuchoniemego pasażera - tak przynajmniej twierdzi jedna z pasażerek autobusu w rozmowie z "Gazetą Olsztyńską". Władze MPK w Olsztynie zaprzeczają i przekonują, że było dokładnie odwrotnie: to on rzucił się na nich z pięściami. Z nagrań monitoringu nie wynika jednoznacznie, kto zaczął bójkę.
Sprawą zajęła się prokuratura. I to śledczy rozstrzygnął, czy kontrolerzy przekroczyli swoje uprawnienia, czy może winę za całe zajście ponosi pasażer.
Według "Gazety Olsztyńskiej", głuchoniemy pasażer (na filmie w białej czapeczce i ma niebieski plecak) został pobity przez pracowników firmy ochroniarskiej, zajmującej się sprawdzaniem biletów w olsztyńskich autobusach. Świadek zdarzenia, pasażerka autobusu, powiedziała, że pracownicy nie potrafili porozumieć się z głuchoniemym i doszło do rękoczynów. Mówiła też o kopaniu i znęcaniu się nad niepełnosprawnym mężczyzną.
Szef firmy ochroniarskiej w celu wyjaśnienia, jak powiedział "nieprawdziwych informacji gazety", przekazał wszystkie dostępne materiały do prokuratury, w tym nagranie z kamery umieszczonej w autobusie.
- Liczymy, że prokuratura pomoże nam ustalić, kto zaczął bójkę i, czy kontrolerzy przekroczyli swoje uprawnienia - powiedział Marek Gawroński z firmy ochroniarskiej "Arsen". Zapytany, czy jego pracownicy mogli użyć gazu odpowiedział, że firma nie wyposaża pracowników w gaz łzawiący, ale zaznaczył, że "każdy zna realia polskich autobusów i każdy ma prawo się bronić". - Kontrolerzy mogli mieć gaz i mogli go użyć w obronie własnej - powiedział w TVN24.
Przedwczoraj kontroler komunikacji miejskiej wezwał policjantów. Powodem interwencji miało być potwierdzenie danych osoby kontrolowanej. Kontrolerzy uznali, ze nie było jednak potrzeby udzielenia im pomocy przez policjantów i odwołali interwencje przed przyjazdem patrolu. Do policji nie zgłosiła się żadna z osób biorących udział w zdarzeniu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: MPK Olsztyn