Posłowie PO zapowiedzieli w piątek złożenie wniosku o pilne zwołanie posiedzenia sejmowej komisji obrony narodowej w sprawie wyników prac podkomisji smoleńskiej. Jak ocenili, podkomisja "boi się" przedstawić raport z obawy przed kompromitacją.
Portal wPolityce.pl napisał w czwartek, że "zapadła decyzja o zaniechaniu publikacji jakiegokolwiek raportu" z prac rządowej podkomisji, która ponownie bada przyczyny katastrofy smoleńskiej. Zamiast tego - jak podał portal - podczas planowanej na 10 kwietnia konferencji wyświetlona ma zostać prezentacja multimedialna podsumowująca dotychczasową pracę. Wicepremier Jarosław Gowin wyraził natomiast w piątek pogląd, że ostateczny raport w spawie katastrofy smoleńskiej może powstać, kiedy w Polsce znajdą się szczątki samolotu Tu-154M.
- Jesteśmy świadkami strasznej farsy pomyłek i sprzecznych informacji, które płyną z obozu rządzącego, dotyczących tego, co poznamy 10 kwietnia, w kolejną rocznicę katastrofy smoleńskiej - powiedział na piątkowej konferencji prasowej Marcin Kierwiński (PO).
- (W podkomisji smoleńskiej - red.) panuje skrajny bałagan, brak profesjonalizmu - ocenił.
- Najważniejsze w tej sprawie jest to, że tak naprawdę 10 kwietnia znowu niczego się nie dowiemy. Znowu Polacy nie dowiedzą się, na co poszły gigantyczne pieniądze. Nie dowiedzą się też, jakie są dowody albo jaki jest brak dowodów na temat różnych kłamstw Antoniego Macierewicza i jego "pseudoekspertów" - mówił.
I dodał: - Wygląda na to, że członkowie podkomisji i sam pan minister Macierewicz bardzo boją się przedstawić dokonania prac podkomisji, bo boją się kompromitacji. Boją się, że dzień, w którym opublikują jakikolwiek pisany dokument będzie (...) końcem "kłamstwa smoleńskiego".
- Po raz kolejny wzywamy, aby te dokumenty zostały pilnie przedstawione. Dość kłamstw w tej sprawie - zaznaczył.
"Zero konkretów, miliony wydanych złotych"
Na piątkowej konferencji głos zabrał też Cezary Tomczyk (PO).
Jak ocenił, podkomisja jest traktowana jako "dojna krowa, jako źródło finansowania" jej członków.
- Nie jest traktowana jako narzędzie dojścia do prawdy - mówił.
- Bilans ostatnich dwóch lat to zero konkretów, miliony złotych wydanych na podkomisję smoleńską i mur zbudowany miedzy Polakami - podsumował.
Tomczyk stwierdził, że prokuratura dysponuje obecnie opinią, która "jednoznacznie wskazuje na przyczyny katastrofy smoleńskiej", jednak nie chce jej ujawnić "w obawie o kompromitację ekipy rządzącej".
- Uważamy, że w imię jawności życia publicznego te fakty muszą być podane do wiadomości publicznej. Dlatego dzisiaj zgłaszamy wniosek o pilne posiedzenie komisji obrony narodowej - poinformował poseł.
- Wzywamy też pana Zbigniewa Ziobro, by stawił się przed komisją obrony narodowej i wyjaśnił - jako prokurator generalny - wszystkie fakty dotyczące śledztwa smoleńskiego. Już czas, żeby kłamstwo zostało rozliczone, nie możemy puścić tych rzeczy płazem - przekonywał.
"Czas się skończył"
Sprawę komentowała też Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca Nowoczesnej.
- Jedyne, co jest pewne to, że wydaliśmy na to kupę kasy z publicznych pieniędzy - mówiła Lubnauer.
- Nikt się chyba nie spodziewał że ta komisja cokolwiek wyjaśni. Grano na czas, ale czas się skończył, bo za miesiąc ostatnia miesięcznica i wszyscy oczekują, że będzie jakieś wyjaśnienie - powiedziała liderka Nowoczesnej.
O sprawę była pytana Beata Mazurek, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.
- Wiem, że pojawiają się różne informacje, nie będę tego komentowała, żeby nie podgrzewać atmosfery. Poczekajmy na to, co będzie w kwietniu - zaapelowała.
Autor: ads//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24