Strażacy znaleźli w rzece Liwiec ciało drugiego z braci, którzy zaginęli pod koniec ubiegłego roku w miejscowości Mokobody koło Siedlec. Chłopiec był poszukiwany od końca grudnia.
Jak poinformował podinsp. Jerzy Długosz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach, zwłoki chłopca znaleziono ok. godz. 12.30 w nurcie rzeki Liwiec w miejscowości Kapuściaki (woj. mazowieckie).
Na miejscu pracuje grupa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem prokuratora. Bliscy potwierdzili już, że to ciało młodszego z braci z miejscowości Mokobody, którzy zaginęli pod koniec grudnia.
Ciało pierwszego z nich znaleziono 2 stycznia ok. 30-40 metrów od kładki znajdującej się w miejscowości Kapuściaki. Jak mówił rzecznik, było to ok 2-3 km od miejsca zamieszkania chłopców.
Zwłoki, które strażacy znaleźli w poniedziałek, znajdowały się z kolei 800 metrów od tego miejsca.
Jak poinformował rzecznik, poszukiwania drugiego z braci trwały nieprzerwane od wielu dni. W tym tygodniu na miejsce miały być sprowadzone psy, które potrafią wykrywać zwłoki. Jak wyjaśnił rzecznik, poziom wody w Liwcu jest obecnie bardzo niski. Ciało było zaczepione o konar drzewa. Policja przypuszcza, że chłopcy bawili się na brzegu rzeki. Jeden z nich poślizgnął się i wpadł do wody, drugi próbował go ratować.
Zaginięcie i poszukiwania
Chłopcy wyszli z domu w Mokobodach koło Siedlec w poniedziałek 29 grudnia około godz. 13.
Kilka godzin później rodzina zawiadomiła policję o ich zaginięciu. Nie było wiadomo, dokąd dokładnie się udali bracia, ale przypuszczano, że poszli się poślizgać na rzece lub w jej okolicach.
Dzień po zaginięciu chłopców i po opublikowaniu ich zdjęć policja otrzymała trzy zgłoszenia o tym, że chłopcy o podobnych rysopisach byli widziani w pociągu jadącym do Warszawy. Policja zabezpieczyła monitoring na trasie przejazdu i weryfikowała te informacje.
Wcześniej strażacy, którzy na łodzi przeszukiwali rzekę Liwiec, ani policjanci sprawdzający metr po metrze tereny w okolicach Liwca nie natrafili na ślady chłopców. W poszukiwaniach brało udział ok. 200 osób - policjantów, strażaków i okolicznych mieszkańców.
Autor: db/ja / Źródło: tvn24