Ponad 300 Koreańczyków z Południa aresztowanych podczas nalotu zostało zwolnionych z aresztu i mają wrócić do domów w piątek, po tym jak ich uwolnienie odłożono o kolejny dzień. Samolot czarterowy z Koreańczykami na pokładzie miał wystartować z Atlanty w środę. Zdaniem prezydenta Lee, ich wylot został opóźniony ze względu na polecenie Białego Domu.
Czytaj również: Nalot służb na fabrykę koreańskiego giganta. Zatrzymano setki osób >>>
"Sytuacja jest niezwykle zagadkowa"
Jak wyjaśnia BBC, według urzędnika południowokoreańskiego ministerstwa spraw zagranicznych prezydent Donald Trump nakazał wstrzymanie akcji, aby sprawdzić, czy pracownicy są gotowi pozostać w USA, aby kontynuować pracę i szkolenie Amerykanów.
Lee, który przemawiał na konferencji prasowej z okazji pierwszych 100 dni swojej prezydentury, powiedział, że "sytuacja jest niezwykle zagadkowa", zauważając jednocześnie, że koreańskie firmy powszechnie stosują praktykę wysyłania pracowników do pomocy w zakładaniu fabryk za granicą.
- Jeśli nie będzie to dłużej dozwolone, zakładanie zakładów produkcyjnych w USA stanie się jeszcze trudniejsze... a firmy zaczną się zastanawiać, czy w ogóle warto to robić – dodał.
Negocjacje w sprawie wiz
BBC podkreśla, że Seul prowadzi z Waszyngtonem negocjacje w sprawie opcji wizowych dla południowokoreańskich pracowników, "czy to poprzez zapewnienie (wyższych - red.) kwot, czy poprzez stworzenie nowych kategorii wiz" – powiedział Lee.
- Myślę, że Stany Zjednoczone zajmą się tym, jeśli uznają to za praktyczną konieczność - zaznaczył prezydent Lee Jae Myung.
BBC zwróciło się do Białego Domu z prośbą o komentarz.
Autorka/Autor: Pkarp/ams
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Reuters