Są zakochani na zabój, mają dziecko i właśnie zostali małżeństwem. Droga do wspólnego szczęścia była jak tor przeszkód, ale wszystkie pokonali. Wielu nie mogło zrozumieć decyzji o ślubie i wspólnym życiu dwojga ludzi z porażeniem mózgowym. Agnieszka i Grzegorz właśnie przyjechali do Krakowa w podróż poślubną.
Agnieszce i Grzegorzowi przez ponad 18 lat wielu odmawiało prawa do szczęścia. Aż w końcu postawili na swoim. Dziś są w podróży poślubnej, choć nie wszystkim podobała się ich decyzja o wspólnym życiu.
Wielka miłość
Ich niepełnosprawność to wynik lekarskich błędów. Poznali się w domu pomocy społecznej. Pokochali się. - Nieraz jak do niego przychodzę, taka smutna, a on ma taką energię, że za chwilę wszystko jest dobrze. Tak, że jestem bardzo wdzięczna, że mam takiego męża. Bardzo go kocham i nie chciałabym innego - zapewnia Agnieszka. Mieszkają osobno, ale codziennie Agnieszka wsiada do tramwaju i jedzie do Grzegorza. - Kiedy jestem taki śnięty, nie do życia, to w momencie, kiedy ona otwiera drzwi, to tak jakby przez okno zajrzało słoneczko - opowiada Grzegorz.
Są szczęśliwi
Nie brakowało takich, którzy zniechęcali ich do ślubu. Nawet wtedy, gdy Agnieszka została mamą. Choć Mateusz jest dziś zdrowym nastolatkiem, dopiero wieloletnie rozmowy Anny Dymnej z rodziną - przeciwnikami ślubu - sprawiły, że do niego doszło. Anna Dymna, prezes fundacji "Mimo Wszystko" tłumaczy, że ludzie z porażeniem mózgowym mają czyste geny. - Przecież to są uszkodzenia okołoporodowe. Oni mają śliczne dziecko i ja sobie myślę, dlaczego tacy ludzie, tak pokrzywdzeni przez los, tak zdeformowani przez chorobę, dlaczego oni nie mają prawa mieć dziecka, dlaczego nie mają prawa być szczęśliwi - mówi Anna Dymna.
Autor: msz//rzw/zp / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN