Będziemy mieli centralne zarządzanie sądami. Czy to może usprawnić wymiar sprawiedliwości? - zastanawiał się w "Faktach po Faktach" sędzia Krystian Markiewicz, prezes stowarzyszenia Iustitia. - Działanie w celu osiągnięcia takich krótkowzrocznych celów, które stawia sobie ministerstwo sprawiedliwości, nie wróży nic dobrego temu państwu - dodała sędzia Irena Kamińska, prezes stowarzyszenia Themis.
Goście "Faktów po Faktach" komentowali projekt noweli m.in. Prawa o ustroju sądów powszechnych złożony posłów PiS. Przewiduje on zmianę modelu powoływania i odwoływania prezesów sądów, przesłanek uprawniających do powołania na sędziego sądu apelacyjnego oraz poszerzenie zakresu sędziowskich i prokuratorskich oświadczeń majątkowych.
Zdaniem sędziego Markiewicza, prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, projekt zakłada "centralne zarządzanie sądami przez ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego, który będzie obecnie decydował, kto zostaje sędzią, kto zostaje prezesem sądu, wiceprezesem i tak dalej".
- Czyli będziemy mieli centralne zarządzanie sądami. Czy to może w jakikolwiek sposób usprawnić wymiar sprawiedliwości? Zdecydowanie nie - powiedział Markiewicz.
"Niebezpieczna jest ta kasta panów, która się ujawniła w Sejmie"
Irena Kamińska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis, została zapytana o słowa, które wypowiedziała we wrześniu 2016 roku na Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich. Mówiła wtedy, że środowisko sędziowskie jest "zupełnie nadzwyczajną kastą ludzi".
- Słowo "kasta" zostało użyte niezręcznie - przyznała. - Tylko nikt nie cytuje tego, co powiedziałam dalej. Sens wypowiedzi jest taki, że jesteśmy grupą niezwykłą, bo od 20 lat, od transformacji, (...) to my się borykamy nieustannie z reformą, z coraz gorszą jakością prawa, ze wszystkimi ministrami, z których każdy przychodzi i chce zostawić po sobie jakieś wiekopomne dzieło, co się tragicznie kończy dla sądownictwa - wyjaśniała sędzia. - Tego dotyczyła moja wypowiedź, że my musimy sobie z tym radzić - dodała.
Jak mówiła, obywatele nie powinni się obawiać sędziów, bo walczą oni o prawa obywateli.
- Niebezpieczna jest ta kasta panów, która się ujawniła w Sejmie i która dąży do zagarnięcia całej władzy, do zagarnięcia wszystkich rodzajów władz, bo sądowniczej jeszcze im brakuje. Bo mają już wykonawczą i ustawodawczą równocześnie. Jak opanują sądy, to taka centralizacja w państwie demokratycznym nie jest dobra - oceniła.
Sędziowie odpierają zarzuty
Jak mówił Markiewicz, zarzut, że sędziowie są zamkniętą grupą, jest "pusty".
- Proponowaliśmy, aby kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa mogli zgłaszać między innymi obywatele. Ten projekt odrzuciło PiS - powiedział Markiewicz. - Nikt z nami nie chce rozmawiać, nasze opinie są całkowicie odrzucane, jakby monopol na wiedzę prawniczą mieli nasi koledzy z ministerstwa sprawiedliwości - stwierdził pytany, czy politycy PiS wyjaśnili, dlaczego odrzucono projekt.
- Sędziowie nie są od tworzenia prawa, to ustawodawca powinien tworzyć dobre, mądre prawo - powiedziała Kamińska. Jak dodała, działania sędziów są odpowiedzią na złe propozycje ustawodawcy. - Oni nic nie porządkują, nic nie porządkuje projekt o KRS, o ustawie sądów powszechnych - zaznaczyła.
Jak dodał Markiewicz, resort jest negatywnie nastawiony do inicjatyw sędziów.
- Ministerstwo każdą aktywność, którą podejmujemy w obronie interesów obywateli, każdą aktywność, żeby sądy stały na straży gwarancji wolności ich praw, odbiera jako coś niedopuszczalnego - ocenił. - My uważamy inaczej. Że to nie jest uprawnienie sędziów, żeby stać w obronie każdego z nas, każdego obywatela. To jest sędziowski obowiązek i obojętnie, co ministerstwo sprawiedliwości będzie na ten temat mówiło, jakie listy sprawdzające będzie wysyłało, to nie będzie miało znaczenia dla nas. Będziemy robić wszystko, co tylko można w obronie praw do sądu każdego obywatela - zadeklarował Markiewicz.
Kto zatrzyma reformy?
Goście "Faktów po Faktach" zostali zapytani, kto może zatrzymać reformy, które przeprowadza PiS w polskim sądownictwie.
- Myślę, że mogą zatrzymać ten pęd sami sędziowie. Ja jestem dziwnie spokojna, że sędziowie w swojej przeważającej masie wykażą się w trakcie orzekania niezawisłością, a przecież to jest nasza najsilniejsza broń. Nie bardzo możemy, poza apelowaniem i poza sygnalizowaniem społeczeństwu i politykom tych zagrożeń, zrobić nic innego. Ale, jak mówię, jestem dziwnie spokojna, że orzecznictwo sądów pozostanie niezawisłe i jeżeli nawet znajdą się jakieś wyjątki, zwłaszcza wśród ludzi młodych, którzy może przyjdą do zawodu i jeszcze nie mieli okazji nauczyć się tej niezawisłości, to będziemy na to patrzeć - powiedziała Kamińska.
- Mam nadzieję, że jednak te osoby, które nawet zostaną prezesami sądów, zachowają się przyzwoicie i po prostu minister sprawiedliwości się przeliczy. Nie wszystko można zdobyć różnymi apanażami i stołkami – powiedział z kolei Markiewicz.
Apel do ministra
Pytany, co powiedziałby ministrowi sprawiedliwości, gdyby mógł stanąć z nim twarzą w twarz, Markiewicz odparł: - Porozmawiajmy, panie ministrze. Najwyższy czas, byśmy wzięli wspólną odpowiedzialność za to, co się dzieje z demokratycznym państwem prawa.
- Działanie w celu osiągnięcia takich krótkowzrocznych celów, które stawia sobie ministerstwo sprawiedliwości, nie wróży nic dobrego temu państwu - zauważyła Kamińska.
Autor: mw//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24