Trwa pojedynek między prokuraturą a Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Chodzi o klauzulę tajności, którą szef CBA chce chronić zdobyte przez jego agentów nagrania 11 rozmów polityków i biznesmenów. Prokuratura zaś uważa, że nagrania są już jawne – dowiedział się portal tvn24.pl.
- To jeden z przykładów nieprawidłowości w sprawie afery podsłuchowej wskazujący, że służby wojują z prokuraturą. A także między sobą. To sytuacja, z którą musi sobie poradzić nowy minister koordynator – komentował w środę Marek Opioła z PiS, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Tego dnia posłowie rozmawiali z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem o upublicznieniu w internecie bez zezwolenia przez Zbigniewa Stonogę 28 z 34 tomów akt śledztwa ws. afery podsłuchowej.
Szef CBA utajnia
Chodzi o kopię nagrań 11 rozmów, które skądś zdobyli agenci CBA – prawdopodobnie w trakcie swoich działań operacyjnych, na początku tego roku. Co istotne: tymi nagraniami nie dysponowała prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie kelnerów, którzy na polecenie biznesmena Marka Falenty mieli rejestrować rozmowy najważniejszych osób w państwie. Prokuratura nie dysponowała nagraniami innymi niż ujawnione w czerwcu ubiegłego roku przez tygodnik "Wprost", bo kelnerzy zniszczyli dyktafony, którymi nagrywali VIP-ów.
Agenci CBA zdołali jednak te nagrania zdobyć i przekazali je prokuraturze. Tym samym dowiedli, że ktoś nadal dysponuje innymi kopiami nagrań, a być może całą "płytototeką". Szef CBA Paweł Wojtunik, przekazując prokuraturze zdobyte nagrania, dał im gryf "tajne".
Szef ABW odtajnia
- Do płyty dołączone jest pismo, które wskazuje, w jaki sposób agenci weszli w posiadanie tego nagrania. Nie jest wykluczone, że ktoś rozdzielił tak sprytnie płyty z nagraniami, aby zorientować się, gdzie ma przeciek – wyjaśnia nam sens tej decyzji jeden z posłów z sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Gdy Wojtunik przekazał prokuraturze utajnione przez niego nagrania, prowadząca śledztwo prokurator Anna Hopfer uznała, że klauzula jest nadana na wyrost. Powstał zatem spór między prokuraturą a CBA. Hopfer wystąpiła do szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która ustawowo odpowiada za ochronę informacji niejawnych, by zdjęła klauzulę chroniącą płytę. Taka procedura jest możliwa według ustawy o ochronie informacji niejawnych.
Szef ABW rozstrzygnął spór i uznał, że nagrania i pismo przewodnie szefa CBA nie powinny być niejawne.
Szef CBA znów utajnia, a prokuratura tego nie uznaje
Szef CBA zareagował natychmiast. - Paweł Wojtunik nadał ponownie klauzulę tajności pismu kierowanemu do prokuratora generalnego i nagraniom, ponieważ nie ustały przyczyny, dla których trzeba chronić źródła informacji i dane osobowe ludzi – powiedział portalowi tvn24.pl Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
I dodaje: - Po ostatnich wydarzeniach, gdy z postępowania w sprawie nielegalnego nagrywania wyciekły dane osobowe także osób pokrzywdzonych, jasno widać, że ruch szefa CBA był uzasadniony.
A co na decyzję Pawła Wojtunika prokuratura? - Dla nas obowiązująca jest decyzja szefa ABW. Nagrania są jawne - mówi Renata Mazur, rzeczniczka praskiej prokuratury.
Te nieznane powszechnie do tej pory nagrania nie zostały ujawnione w sieci przez Stonogę. Powodem było m.in. to, że Wojtunik je utajnił. Po spotkaniu Seremeta z posłami ze speckomisji Prokuratura Generalna zamieściła oświadczenie, w którym czytamy: "Prokurator Generalny podkreślił, że stronom nie zostały udostępnione stenogramy z rozmów zarejestrowanych w restauracjach Sowa & Przyjaciele i Amber Room, które dotychczas nie zostały upublicznione. Nie ujawniano także samych nagrań spotkań odbywanych w restauracjach".
Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 2.0) | Lukas Plewnia