Piesiewicz rezygnuje ze startu w wyborach

Krzysztof Piesiewicz, mimo uzyskania niezbędnej liczby podpisów pozwalających na zarejestrowanie go jako kandydata w wyborach do Senatu, zdecydował, że nie weźmie w nich udziału. Informację podało radio TOK FM, któremu senator przekazał swoje oświadczenie.

- W dniu dzisiejszym w mediach elektronicznych były nadal powielane materiały, zarejestrowane w sposób przestępczy przez przestępców. W tej sytuacji rezygnuję z kandydowania do Senatu RP. Dziękuję tym, którzy mnie wspierali i popierali - głosi oświadczenie Krzysztofa Piesiewicza cytowane przez radio.

Jak zaznaczył, nie było żadnych przeszkód formalnych, by ubiegał się o mandat senatora. Dziś - jak twierdzi - zgromadził niezbędną liczbę podpisów do tego, aby PKW mogła zarejestrować go jako kandydata.

Do czasu publikacji tej informacji, nie udało nam się skontaktować z senatorem, ani jego asystentem.

Szantażyści nie czują się winni

We wtorek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia po półtorarocznym procesie skazał troje szantażystów senatora na kary po 1,5 roku więzienia. Zbigniewa Sz. sąd uznał za winnego kierowania szantażystami, zaś dwie kobiety: Joannę D. i Halinę S. za winne realizacji planu szantażu. Wyrok jest nieprawomocny a jego uzasadnienie było niejawne.

Za zmuszanie senatora do "określonego zachowania" w zamian za nieujawnianie kompromitujących go materiałów oskarżonym groziło do trzech lat więzienia. Po rozprawie Zbigniew Sz. powiedział dziennikarzom, że nadal czuje się niewinny i złoży odwołanie od wyroku. O "braku satysfakcji" - nawet biorąc fakt "surowej kary" - mówił też sam senator.

Tysiące za taśmy

Troje skazanych we wtorek osób szantażowało Krzysztofa Piesiewicza od września 2008 roku. To wtedy powstało kompromitujące senatora nagranie, które kilka razy "odsprzedawano" politykowi. W sumie Piesiewicz miał zapłacić szantażystom za nagrania ponad 550 tys. zł, m.in. w październiku 2008 r. za "odkupienie" taśm zapłacił 196 tys. zł nieustalonej do dziś kobiecie, podającej się za dziennikarkę.

Sprawę ujawnił - i nagrania opublikował - "Super Express".

Źródło: TOK FM

Czytaj także: