Prezes PSL Janusz Piechociński ponowił apel do prezydenta Andrzeja Dudy o odwołanie referendum ogłoszonego przez jego poprzednika Bronisława Komorowskiego. Przypomniał, że referendum ma się odbyć 6 września, a wybory parlamentarne 25 października. - Jeśli ten czas kosztuje ponad sto milionów, to warto ten czas dla Polski i Polaków odzyskać - stwierdził lider ludowców.
W czwartek wicepremier Piechociński zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy o odwołanie wrześniowego referendum i przeznaczenie zaoszczędzonych środków na wsparcie rolników najbardziej dotkniętych przez suszę. Argumentował, że przewidywalny koszt referendum to ok. 100 mln zł (o to samo apelowali dzień wcześniej minister rolnictwa Marek Sawicki i szefowa sztabu wyborczego PSL Andżelika Możdżanowska).
"Racjonalność" PSL
W poniedziałek dziennikarze pytali w Krakowie Piechocińskiego m.in., w czym upatruje przyczyny braku odpowiedzi prezydenta na apel w sprawie referendum. - Pamiętajmy, że pan prezydent był zaprzysiężony 6 sierpnia, a kancelaria dopiero się kształtuje - tłumaczył szef PSL.
Zaznaczył, że wciąż bardzo liczy na odwołanie referendum, ponieważ - jak mówił - dzisiaj "jak nigdy dotąd" trzeba zachowywać się "pragmatycznie i racjonalnie". Przypomniał, że referendum ma się odbyć 6 września, a wybory parlamentarne 25 października. - Jeśli ten czas kosztuje ponad sto milionów, to warto ten czas dla Polski i Polaków odzyskać - zaapelował. W ocenie Piechocińskiego na referendum zależy środowiskom, które albo są poza parlamentem, albo były dotąd w parlamencie, "a zapomniały, albo nie mogły zrealizować swoich postulatów programowych". - Inni podchodzą do tego z większym dystansem, a PSL podchodzi do tego z odpowiednią dozą racjonalności - zapewnił lider ludowców.
"Referendum nikomu niepotrzebne"
Postulat PSL dotyczący odwołania referendum popiera Sławomir Izdebski, szef rolniczego OPZZ.
- Referendum jest nikomu do niczego niepotrzebne - mówił. - A żeby załatwić sprawę finansowania partii politycznych proponuję, aby zacząć od Polskiego Stronnictwa Ludowego, żeby PSL jako pierwsze zrzekło się subwencji, następnie Platforma, Prawo i Sprawiedliwość i wszystkie partie, które dzisiaj otrzymują subwencję. Jeżeli chcecie wykazać troskę o polskie rolnictwo, to proszę bardzo, wycofujemy finansowanie partii politycznych, przeznaczamy te pieniądze chociażby na odtworzenie produkcji w rolnictwie - apelował w poniedziałek Izdebski.
Wrześniowe referendum
6 września Polacy mają odpowiadać w referendum na trzy pytania: czy są "za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" i czy są "za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika".
Stan klęski żywiołowej
Niezależnie od postulatu PSL dotyczącego odwołania referendum i przeznaczenia zaoszczędzonych środków na pomoc dla dotkniętych suszą rolników, Krajowa Rada Izb Rolniczych oraz przedstawiciele Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych zaapelowały w czwartek do rządu o wprowadzenie stanu klęski suszy na terenie kraju - aby skuteczniej pomóc rolnikom. Piechociński mówił dzień później, że PSL nie naciska w sprawie wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, mimo że - jak powiedział - "mamy stan klęski", bo - w jego ocenie - takie rozwiązanie mogłoby zostać wykorzystane przez niektóre partie do "kolejnej walki politycznej". Przypomniał, że zgodnie z konstytucją konsekwencją wprowadzenia stanu nadzwyczajnego (a takim jest stan klęski żywiołowej) byłoby odłożenie wyborów parlamentarnych. Art. 228 ustawy zasadniczej stanowi, że w 90 dni po zakończeniu stanu nadzwyczajnego nie mogą być przeprowadzone wybory m.in. do Sejmu i Senatu (wydłuża się wówczas kadencja "starego" parlamentu).
Pomoc rządu
Premier Ewa Kopacz była pytana w poniedziałek, czy rząd rozważa ogłoszenie klęski żywiołowej w związku z panującą w kraju suszą. W odpowiedzi oceniła, że w trudnym okresie potrzebna jest pomoc nie tylko dla rolników poszkodowanych w wyniku suszy na polach, ale również dla hodowców, szczególnie bydła, którzy nie mają czym go karmić. Kopacz tłumaczyła, że pomoc musi być udzielana "nie tylko w dotychczasowej formie", przez udzielanie kredytów, rozkładanie na raty już spłacanych kredytów, czy zwolnienia ze składek KRUS, ale "musi to być też pomoc bardzo doraźna" na zakup zboża siewnego na następny sezon, a także pomoc polegająca na uwzględnieniu strat hodowców bydła.
Autor: db//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24