Politycy komentują doniesienia o tym, że senator Koalicji Krzysztof Brejza był inwigilowany za pomocą oprogramowania Pegasus. - Ci ludzie po prostu w DNA mają podsłuchiwanie innych, stąd pewnie robili to na masową skalę - stwierdził poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński. Tomasz Trela z Lewicy ocenił, że w innych krajach taka sprawa spowodowałaby dymisję rządu.
Jak podała 23 grudnia agencja AP, powołując się na ekspertyzę grupy Citizen Lab działającej przy Uniwersytecie w Toronto, senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza padł ofiarą inwigilacji za pomocą oprogramowania Pegasus. Nastąpiło to w 2019 roku, w czasie, kiedy Brejza był szefem kampanii KO przed wyborami parlamentarnymi. Wcześniej Citizen Lab przekazało, że inwigilowani byli adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Trela: powinno być pilne posiedzenie Sejmu
Sprawę w poniedziałek komentowali politycy. - W Sejmie powinna być komisja śledcza, powinno być pilne posiedzenie Sejmu, powinna być komisja do spraw służb specjalnych, a tak de facto powinna być dymisja rządu, bo w każdym innym, normalnym, demokratycznym państwie prawa po takich hitach, kiedy podsłuchuje się szefa kampanii partii opozycyjnej upadają rządy i rząd Morawieckiego powinien podać się do dymisji, powinny być rozpisane wcześniejsze wybory - powiedział poseł Tomasz Trela z Lewicy.
- Oni pewnie podsłuchiwali bardzo wiele osób. Poczekajmy jeszcze na maile Dworczyka, popatrzmy jeszcze, co powie uniwersytet w Kanadzie. Zaraz się dowiemy, że szefowie wszystkich sztabów partii opozycyjnych byli na podsłuchu, dlatego że PiS zachował się jak taki klasyczny złodziej w internecie - złodziej kradnie pieniądze, a PiS kradnie informacje po to, żeby zdobyć władzę i mieć jeszcze więcej pieniędzy - dodał polityk.
Maciejewska: to jest też pytanie, czy te i kolejne wybory były uczciwe
Zdaniem posłanki Lewicy Beaty Maciejewskiej "to jest ewidentne, że wykorzystywano informacje po to, żeby wygrać wybory i wygrano je w sposób nieuczciwy". - To jest też pytanie, czy te wybory i kolejne były uczciwe, i czy możemy uznać, że ten wynik wyborczy jest taki, jak rzeczywiście byłby, gdyby stosowano reguły gry zgodne z prawem - dodała.
- Uważam, że to musi być natychmiast wyjaśnione i że musi dojść do ujawnienia, kto jeszcze był podsłuchiwany - powiedziała posłanka.
Lewica żąda informacji w Sejmie
Później na wspólnej konferencji Trela i Maciejewska przypominali, że system Pegasus służy do walki z terroryzmem. - Okazuje się, że dla rządu Prawa i Sprawiedliwości terrorystą jest oponent polityczny - mówił Trela. - Chcemy zażądać od pana premiera Morawieckiego informacji na posiedzeniu Sejmu, które powinno odbyć się niezwłocznie - dodał. Wyjaśnił, że premier powinien poinformować, do czego w Polsce służy system Pegasus i do czego był potrzebny.
- My nie chcemy żadnych tajnych posiedzeń Sejmu, nie chcemy żadnych tajnych posiedzeń komisji, chcemy, żeby Polki i Polacy zobaczyli w jaki sposób rząd Prawa i Sprawiedliwości zdobył władzę w 2019 roku - stwierdził. - Jeżeli partia rządząca inwigilowała partie opozycyjne, bo nie mamy pewności, że to na jednej partii opozycyjnej i szefie sztabu się skończyło, to najprawdopodobniej te informacje posłużyły do tego, żeby tak przygotować kampanię, żeby mieć przewagę nad konkurencją polityczną, a jeżeli ma się przewagę nad konkurencją polityczną to w sposób nieuczciwy wygrało się wybory - mówił. Dodał, że "to powinno być ścigane z urzędu".
Trela stwierdził, że Lewica żąda też stanowiska Prokuratora Generalnego co w tej sprawie zrobił i co zamierza zrobić. Maciejewska przypomniała, że wspólnie z Trelą prowadzili kampanię prezydencką Roberta Biedronia i też chcieliby "wiedzieć, czy podczas kampanii prezydenckiej były podsłuchy, czy wykorzystywano informacje, które były informacjami wewnętrznymi, do walki z oponentami politycznymi".
Dodała, że chcą informacji od premiera, czy wiedział o tym procederze. - Czy premier jest informowany o tym, co robi dwójka jego podwładnych, czyli pan minister Kamiński i pan minister Wąsik? Dwójka, którą prawdopodobnie należałoby nazwać recydywistami jeśli chodzi o przekraczanie swoich uprawnień i działanie wbrew prawu - oceniła posłanka.
- Jeśli żyjemy w państwie prawa to nie można wykorzystywać państwowego aparatu inwigilacji do inwigilowania opozycji - stwierdziła.
Kierwiński: można się spodziewać, że liczba osób podsłuchiwanych jest znacznie większa
Marcin Kierwiński, poseł Koalicji Obywatelskiej, stwierdził, że "zważywszy (na to - red.), kto w Polsce odpowiada za służby specjalne, przypominając sobie historię tych ludzi, to że już raz byli skazani za przekraczanie uprawnień, można się spodziewać, że liczba osób podsłuchiwanych jest znacznie, znacznie większa". - Można się domyślać, że dotyczy ona zarówno polityków, dziennikarzy, prokuratorów - mówił.
- Ci ludzie po prostu w DNA mają podsłuchiwanie innych, stąd pewnie robili to na masową skalę - ocenił poseł.
Sprawę komentował też senator Krzysztof Kwiatkowski, były prezes Najwyższej Izby Kontroli. - W 2017 roku, kiedy byłem prezesem Najwyższej Izby Kontroli, przeprowadziliśmy kontrolę Funduszu Sprawiedliwości. W tej kontroli ujawniliśmy nielegalne przekazywanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, którzy służy pomocą ofiarom przestępstw, do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Z tych pieniędzy zostały zakupione systemy informatyczne, natychmiast dziennikarze je zidentyfikowali, że to są system do inwigilacji obywateli, tak zwany Pegasus - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24