Pegasus "został stworzony nie po to, żeby zbierać materiał dowodowy, tylko po to, żeby szpiegować i mieć bardzo szybki dostęp do pewnych danych" mówił na antenie TVN24 Marcin Samsel, ekspert do spraw bezpieczeństwa. Wyjaśniał, że Izraelczycy zaczęli go sprzedawać, ale okazało się, że nie jest wykorzystywany tak, jak być powinien.
Według ustaleń działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, inwigilowani opracowanym przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowaniem Pegasus byli mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i były poseł, aktualnie senator opozycji Krzysztof Brejza.
Brejza: Mieliśmy podejrzenia o inwigilacji. W kampanii wyborczej ludzie PiS-u byli o krok za nami Wrzosek: czuję się fatalnie, z dwóch powodów Giertych: niech pan Żaryn przedstawi zgodę sądu w mojej sprawie, bardzo go proszę
"Izraelczycy wymyślili swój perpetuum mobile"
Na antenie TVN24 o tym, kogo poza granicami naszego kraju śledzi się Pegasusem pytany był ekspert do spraw bezpieczeństwa Marcin Samsel. - Najpierw trzeba sobie powiedzieć, jak powstał Pegasus i przez kogo został wymyślony. Firma NSO Group to byli funkcjonariusze służb izraelskich, zarówno Szin Betu jak i Mosadu, komórek zajmujących się właśnie inwigilacją cyfrową - odpowiedział, nawiązując do izraelskiego kontrwywiadu i agencji wywiadowczej.
- Służby marzyły o tym, żeby wymyślić taki program. Programów do podsłuchów było bardzo dużo, każda służba je ma. Każdej służbie marzyło się, żeby mieć lepsze narzędzie - tłumaczył - zaznaczając, że stało się to ważne, bo "terroryści przestali się posługiwać telefonami, a jak się posługiwali telefonami, to używali trudnych do zrozumienia szyfrów, zmieniali karty telefoniczne i tak dalej".
Ostatecznie Izraelczykom udało się "wymyślić swój perpetuum mobile" i wykorzystać dla siebie - podkreślił Samsel.
- (Pegasus - red.) został stworzony nie po to, żeby zbierać, tak jak my rozumiemy inwigilację operacyjną, materiał dowodowy. On został wymyślony po to, żeby szpiegować i mieć bardzo szybki dostęp do pewnych danych. Chodziło też między innymi o to, żeby wytropić, wysłać na przykład drona, zniszczyć w ostateczności grupę bojową - mówił.
Obrazując możliwości Pegasusa, Samsel powiedział, że "izraelskie służby wykorzystywały go do tego, żeby na podstawie przemieszczania się komórki, która znajdowała się w kieszeni osoby podsłuchiwanej, tworzyć rozkład pomieszczeń". - To ogromne możliwości operacyjne - ocenił.
Mówiąc o tym, wobec kogo Pegasus jest używany, ekspert wyjaśnił, że "niektóre służby mają gorsze lub lepsze wersje programu".
Samsel: Brzytwą zaczęło się bawić kilkadziesiąt małp. Zrobiło się niebezpiecznie
- Izraelczycy zaczęli sprzedawać to, wiedzieli, że dali bardzo niebezpieczne narzędzie, bardzo ostrą brzytwę do rąk. Natomiast myśleli, że będzie ona trochę inaczej wykorzystywana. Okazało się, że jak w przysłowiu - brzytwą zaczęła bawić się małpa, a właściwie to kilkadziesiąt małp i zaczęło się to robić niebezpieczne - mówił dalej Samel.
Dodał, że "pewnie nie byłoby takiej afery, dzisiaj byśmy o Pegasusie tyle nie wiedzieli, gdyby w całą zabawę nie włączyły się olbrzymie koncerny, które produkują urządzenia, aplikacje, a przede wszystkim firmy amerykańskie, w tym wywiad amerykański, Departament Stanu, Departament Sprawiedliwości i tak dalej". - Gdyby służby, które posiadały tego Pegasusa, nie zaczęły śledzić nie tych ludzi (co trzeba - red.), między innymi prezydenta Macrona, to pewnie Citizen Lab nie miałoby aż takiej wiedzy jaką ma teraz, po paru latach - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24