- Odsuńmy tę sprawę trochę dalej od Lecha Kaczyńskiego, bo to nie on jest źródłem dyskomfortu w ocenie całej sytuacji. To raczej te osoby, które były przyczyną całego tego procesu należałoby poprosić o wyjaśnienia - powiedział w TVN24 wicepremier Waldemar Pawlak komentując sprawę ułaskawienia przez byłego prezydenta Adama S., który wszedł w spółkę z Marcinem Dubienieckim - zięciem Kaczyńskiego. Opowiadał też o swoich wrażeniach z balu w Operze Wiedeńskiej.
"Dziennik Bałtycki" napisał, że 9 czerwca 2009 roku prezydent ułaskawił Adama S., przedsiębiorcę z Kwidzyna skazanego za wyłudzenie 120 tys. zł z urzędu skarbowego i Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych. Trzy tygodnie wcześniej S. założył spółkę z Marcinem Dubienieckim, zięciem prezydenta. W tym samym czasie, 8 maja, zapadła decyzja, że wniosek będzie rozpatrywany w stosowanym rzadko trybie tzw. prezydenckim. Prokurator generalny był przeciwny ułaskawieniu.
"Powinien umykać, gdzie pieprz rośnie"
- Ta sprawa wymaga formalnego wyjaśnienia i kluczowe znaczenia mają tu dokumenty. Tam będzie widać, kto je przygotował, przedłożył i kto akceptował przed przedłożeniem panu prezydentowi do podpisu. Zwykle w takich sprawach ma znaczenie funkcjonowania całej instytucji - mówił Waldemar Pawlak w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Pawlak zasugerował, żeby w wyjaśnianiu tej sprawy pytać nie o prezydenta, ale o osobę "na drugim końcu, czyli osobę ułaskawioną". - Dlaczego zabiegała o współpracę z zięciem pana prezydenta? Tu raczej przestępcą był ten, który coś złego zrobił i był ułaskawiony, a potem jeszcze zrobił coś, co było legalne, ale niestosowne. Jak ten gość uzyskał ułaskawienie, to powinien umykać, gdzie pieprz rośnie, a nie tworzyć kolejne kłopoty i dwuznaczne sytuacje. Nikt go nie przymuszał, żeby tworzył spółkę z zięciem pana prezydenta. Tu chodzi tez o elementarną przyzwoitość - powiedział.
"Zapłaciłem sam, nie tańczyłem, nie widziałem Ruby"
Waldemar Pawlak komentował też swoją nieoczekiwaną obecność na słynnym balu w Operze Wiedeńskiej w ubiegłym tygodniu. - Na balu byłem prywatnie na zaproszenie ministra gospodarki Austrii. Było ciekawie popatrzeć na Austrię od kulis, gdzie nie ma stresu żeby politycy rozmawiali z przedsiębiorcami - mówił Pawlak zachwalając austriacki model samorządu gospodarczego będącego jego zdaniem jednym z motorów rozwoju.
Jak podkreślił, za wyjazd swój i swojej partnerki zapłacił z własnej kieszeni. Żałował jednak, że nie udało mu się zatańczyć, bo był zajęty rozmowami. Przyznał też, że nie widział popularnej Ruby - uczestniczki imprez bunga bunga u premiera Włoch Silvio Berlusconiego.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24