Wspólnie powinniśmy tworzyć polski plan działania. Sytuacja na Białorusi staje się na tyle napięta, że cokolwiek by się stało, premier musi mieć poczucie, że opozycja stoi za nim murem - powiedział w "Jeden na jeden" Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej, były wiceminister spraw zagranicznych. Odniósł się do zaplanowanego na środę spotkania ugrupowań parlamentarnych z Mateuszem Morawieckim w tej sprawie.
W południe w kancelarii premiera odbędzie się spotkanie szefa rządu Mateusza Morawieckiego z przedstawicielami ugrupowań parlamentarnych w sprawie sytuacji na Białorusi. W rozmowach udział zadeklarowali przedstawiciele wszystkich klubów oraz koła Konfederacji.
W połowie sierpnia premier Mateusz Morawiecki przedstawił pięciopunktowy plan wsparcia dla Białorusi. Zakłada pomoc dla represjonowanych, ułatwienia przy wjeździe do Polski i dostępie do pracy, stypendia dla relegowanych, pomoc niezależnym mediom i polskim NGOs wspierającym społeczeństwo obywatelskie na Białorusi.
"Sprawa Białorusi dotyczy bezpośrednio bezpieczeństwa Polski"
Poseł KO Paweł Kowal, który weźmie udział w spotkaniu z szefem rządu powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24, że opozycja zachowa się tak jak trzeba w takiej sytuacji. - Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieją, że w tym wypadku gramy o przyszłość, o strategiczne cele Polski. Jest oczywiste, że w tych sprawach działamy wspólnie - dodał.
- Szukamy tego, co możemy robić wspólnie, patrzymy, gdzie, kto, co może zrobić na forum europejskim, na forum międzynarodowym. Sprawa Białorusi dotyczy bezpośrednio bezpieczeństwa Polski właściwie w każdym możliwie wymiarze - podkreślił Kowal.
"Premier musi mieć poczucie, że opozycja stoi za nim murem"
Jego zdaniem "w momencie, kiedy rozpoczęły się na wielką skalę protesty na Białorusi, premier powinien wejść w kontakt z liderami opozycji, informować ich codziennie, jeśli chodzi o informacje także tajne, wywiadowcze, także po to, by zaangażować wszystkich istotnych polityków".
Podkreślił, że liderzy opozycji powinni być poinformowani o sytuacji na Białorusi. - Wspólnie powinniśmy tworzyć polski plan działania i co najważniejsze, wspólnie powinniśmy działać na forum europejskim - ocenił.
- Decyzje są podejmowane na najwyższym szczeblu premierów i prezydentów Unii. Już od dwóch, trzech tygodni ta dyskusja się toczy w sprawie Białorusi. Wielu z tych premierów należy do EPP, do socjalistów europejskich, przecież EPP to jest PO w polskim wydaniu, socjaliści to jest SLD, EPP to jest też PSL - zauważył.
Dodał, że "wszyscy muszą użyć wszystkich swoich wpływów, musi być totalna mobilizacja w tej sprawie, bo sytuacja na Białorusi staje się na tyle napięta, że cokolwiek by się stało, premier musi mieć poczucie, że opozycja stoi za nim murem".
"Od tego są pewne mechanizmy w polityce"
- Ale to nie może polegać na tym, że premier po prostu przychodzi do Sejmu i mówi: macie stać za mną murem. Od tego są pewne mechanizmy w polityce. Trzeba poinformować opozycję, trzeba poddać krytycznej ocenie swój plan - mówił Kowal.
Powiedział, że opozycja będzie na spotkaniu rozmawiać o pięciopunktowym planie premiera. - Trzeba pokazać, jak ten plan zostanie wykonany - dodał.
Kowal podkreślił, że stoimy wobec wyzwania, że rewolucja może się za chwilę udać i Alaksandr Łukaszenka ustąpi. Dodał, że "jeśli się nie uda, będzie się jeszcze przez pewien czas tliła, jako coś, na co nie ma sposobu reżim Łukaszenki".
Wtedy, jak mówił, potrzebne jest "mocne wsparcie dla opozycji, mocne wsparcie dla społeczeństwa obywatelskiego, humanitarne wsparcie dla ludzi i utrzymanie różnych kanałów kontaktów z reżimem".
- Ten reżim będzie kruszał, a kiedy będzie kruszał, niektórych jego przedstawicieli trzeba będzie przeciągnąć na drugą stronę - zaznaczył Kowal.
"Może się także okazać, że Putin będzie tym, który powie w końcu Łukaszence, żeby sobie poszedł"
Na sugestię, że istnieją obawy, że może dojść do bardzo ostrej konfrontacji z Rosją i jej zaangażowanie na Białorusi w jakimś momencie może stać się zagrożeniem także dla Polski, odparł, że "może się także okazać inaczej, że (Władimir) Putin będzie tym, który powie w końcu Łukaszence, żeby sobie poszedł"
Zaznaczył, że "nie ma dzisiaj czegoś takiego, że Białoruś jest dzisiaj całkowicie oddzielnym państwem i że Rosja może tam wejść i coś nowego zrobić".
- Rosja tam już jest. Jeśli ja słyszę, że tam się szykuje interwencja, to ja mówię, że ona już tam jest. Bo dzisiaj, cały aparat propagandowy jest w rękach rosyjskich. Ale jest też faktem, że Rosjanie chcą zmiany Łukaszenki i może przyjść taki moment, że sami Rosjanie powiedzą: szukamy innego rozwiązania. Na taki scenariusz też trzeba być gotowym, żeby skorzystać z tego okna możliwości, które się wtedy pojawi - mówił Kowal.
"To czysta propaganda"
Odniósł się także do słów szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa, który powiedział we wtorek: "Wezwaliśmy zastępcę sekretarza stanu USA, by te pozytywne tendencje, które przez ostatni tydzień widoczne są w Mińsku i innych miastach, umacniały się i aby zostały poparte przez kluczowe kraje zachodnie. Nasz apel polegał na tym, by te kraje - przede wszystkim USA i liderzy Unii Europejskiej - zwrócili uwagę na kręgi, które np. w Polsce czy na Litwie na wszelkie sposoby wyrażają niezadowolenie z powodu normalizowania się sytuacji na Białorusi".
Poseł KO ocenił, że Ławrow "wchodzi w starą rolę propagandy kremlowskiej pokazując jako wroga Zachód, a jako reprezentantów Zachodu w tym w kontekście, co się dzieje w naszej części świata - Polska i Litwa tutaj dołącza".
Dodał, że to nic nowego. - To czysta propaganda - ocenił.
Protesty na Białorusi trwają od wyborów prezydenckich 9 sierpnia, w których według oficjalnych danych ubiegający się o reelekcję Alaksandr Łukaszenka miał zdobyć 80,1 proc., a kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska - 10,1 proc. głosów. Wielu Białorusinów uważa, że wyniki zostały sfałszowane.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24