Stawka jest poważna. My nie chcemy mieć Putina na granicy z Polską, a to jest taka stawka - powiedział Paweł Kowal (Koalicja Obywatelska) w "Kropce nad i", wskazując na konieczność wywierania presji na część Amerykanów, która jest przeciwna dalszej pomocy Ukrainie. - Przez Polskę przejeżdża cała pomoc, niemal cała pomoc do Ukrainy. Amerykanie widzą naszą rolę i ją realnie doceniają - ocenił z kolei Michał Kobosko (Polska 2050-Trzecia Droga).
Gośćmi "Kropki nad i" w TVN24 byli Paweł Kowal (Koalicja Obywatelska), przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych, i Michał Kobosko (Polska 2050- Trzecia Droga), przewodniczący sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej. Komentowali między innymi wizytę prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w Białym Domu.
Kowal zwrócił uwagę, że 25. rocznica wstąpienia Polski do NATO jest "tak naprawdę na drugim planie". - 25 lat, srebrny jubileusz, ale przecież tak się nie obchodzi jubileuszy. Tu chodzi o coś znacznie ważniejszego. O to, że w Ukrainie naprawdę brakuje amunicji i tam może dojść do bardzo niebezpiecznej sytuacji w ciągu najbliższych miesięcy - powiedział.
- Nasz głos jest ważny. Amerykanie patrzą na nas jak na największy kraj w tej części Europy, kraj frontowy z ich punktu widzenia. Kraj, który udzielił ogromnej pomocy sam wojskowej Ukrainie i stał się wielkim hubem logistycznym. Przez Polskę przejeżdża cała pomoc, niemal cała pomoc do Ukrainy. Amerykanie widzą naszą rolę i ją realnie doceniają - mówił Michał Kobosko. Zwrócił uwagę, że to "rzadkość, żeby prezydent Stanów Zjednoczonych przyjmował jednocześnie i prezydenta i premiera".
Kowal: nie chcemy mieć Putina na granicy
Paweł Kowal zwrócił uwagę na konieczność przekonywania o większej pomocy Ukrainie. Przyznał, że jeździ "bliżej frontu, żeby samemu nasiąknąć tą atmosferą i potem dobrze argumentować w imię naszych interesów bezpieczeństwa". Nawoływał polityków i obywateli do pomocy w przekonywaniu Amerykanów do pomocy Ukrainie. - Swoje zadanie dzisiaj wykonuje premier, wykonuje prezydent. Apelowałbym do kolegów z PiS-u, którzy bili brawo Trumpowi. (...) Trump nie potrzebuje braw, Trump potrzebuje presji. Presji, która dotyczy także jego wyborców - tłumaczył Kowal.
- Jest mnóstwo obywateli Polaków, obywateli Stanów Zjednoczonych, którzy też powinni wywierać presję. Trzeba ich teraz zaktywizować, ja to robię. Docieram też do swoich starych znajomych z otoczenia Trumpa. Mam takich, koresponduję z nimi. Pisowcy mogą w tej sprawie znacznie więcej, bo są z nimi bardzo zaprzyjaźnieni. Niech to każdy dzisiaj robi, bo naprawdę stawka jest poważna. My nie chcemy mieć Putina na granicy z Polską, a to jest taka stawka - dodał.
"Jeżeli ktoś chce pognębić Ukrainę, to znaczy, że chce Putina na naszej granicy"
- Trump cały czas mówi o tych dwóch procentach, ale nie dlatego, że on kocha bezpieczeństwo w Europie. On chce Amerykę wpędzić w izolacjonizm, żeby Ameryka odcięła się od Europy, a tego używa tylko jako bata. (...) Jest niestabilny, ale trzeba go wziąć na poważnie. Rzeczy, które mówią dzisiaj Trump, Orban, ale także papież Franciszek, są wprost przeciwko bezpieczeństwu Polski. Jeżeli ktoś chce pognębić dzisiaj Ukrainę, żeby Ukraina wywieszała jakieś białe flagi czy podpisywać kapitulację wobec Putina, to znaczy, że on chce Putina na naszej granicy. Tak to brzmi - stwierdził Kowal.
Do słów papieża Franciszka odniósł się też Michał Kobosko. Przyznał, że słyszał, jak węgierski polityk cytuje słowa papieża Franciszka. - To jest autorytet dzisiaj dla rządu Orbana. Przykro, że ze strony Watykanu, ze strony Ojca Świętego płyną takie słowa. To jest zrównywanie de facto ofiary ze sprawcą, ofiary z przestępcą. To jest fatalne, bo to jest tak naprawdę w pewien sposób rozgrzeszanie tego, co się dzieje. Nie możemy się zgodzić na to, by Ukraina wywiesiła białą flagę i w ten sposób dać Putinowi to, na czym mu tak naprawdę zależy - przekonywał Kobosko.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24