"Wielki Bu" nie chce do Polski, chce azylu w Niemczech

Karol Nawrocki i Patryk M. ps. Wielki Bu vel Buła
"Wielki Bu" zatrzymany. Rzecznik prezydenta o reakcji Nawrockiego
Źródło: TVN24
Oczekujący w hamburskim areszcie na ekstradycję do Polski Patryk M. pseudonim Wielki Bu vel Buła złożył wniosek o przyznanie mu azylu politycznego w Niemczech - wynika z ustaleń tvn24.pl. Jak wyjaśnia jego adwokat, istnieje obawa, że M. "stanie się obiektem rozgrywek politycznych między rządem a urzędem Prezydenta".

Patryk M. uzyskał rozpoznawalność dzięki udziałowi w freak-fightach, swoich przestępczych uwikłań oraz równoległej znajomości z Karolem Nawrockim, obecnie prezydentem RP.

Karol Nawrocki i Patryk M. ps. Wielki Bu vel Buła
Karol Nawrocki i Patryk M. ps. Wielki Bu vel Buła
Źródło: instagram.com/wielki.bu

"Wielki Bu" znany kiedyś po prostu jako "Buła" został zatrzymany 12 września na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania na lotnisku w Hamburgu. Od tamtej pory oczekuje na ekstradycję do Polski. W kraju grozi mu wyrok wieloletniego więzienia w związku z zarzutami o działalność w zorganizowanej grupie przestępczej specjalizującej się w przemycie i handlu narkotykami.

Nie chce do Polski

Już po zatrzymaniu Patryk M. odmówił dobrowolnej ekstradycji do ojczyzny (miał do tego prawo). Zgodnie z procedurą oznacza to, że o jego ewentualnym przekazaniu do Polski będzie decydował sąd w Hamburgu. Ale nie czekając na decyzję sądu podejrzany złożył wniosek o przyznanie azylu politycznego przez władze w Berlinie. Ten fakt potwierdza w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl reprezentujący "Wielkiego Bu" przed niemieckimi urzędami hamburski adwokat Gregor P. Jezierski.

Chcemy wykazać przed sądem a także przed urzędem do spraw imigracji, że w sprawie mojego klienta istnieje uzasadniona obawa, że stanie się on obiektem rozgrywek politycznych między rządem a urzędem Prezydenta
mec. Gregor P. Jezierski

Z praktyki niemieckich sądów wynika, że wniosek o ekstradycję jest rozpatrywany do dwóch miesięcy. Procedury przed urzędem zajmującym się sprawami imigracyjnymi są jednak znacznie dłuższe. Ewentualne przyznanie azylu w efekcie uniemożliwi ekstradycję.

Walka o list żelazny

Polski adwokat Patryka M. starał się przekonać Sąd Okręgowy w Lublinie do wystawienia jego klientowi listu żelaznego, który gwarantowałby, że "Buła" może pozostać na wolności do czasu zakończenia procesu sądowego.

- Trudno mówić, by mój klient się ukrywał skoro swoje podróże po Europie relacjonował w mediach społecznościowych obserwowanych przez 200 tysięcy osób. Będzie się stawiał na każde wezwanie prokuratury, co zagwarantuje dodatkowo wysoka kaucja którą proponujemy - mówił w rozmowie z dziennikarzem tvn24 mecenas Krzysztof Ways.

Jednak lubelski sąd odrzucił ten wniosek w połowie października. Teraz obrońca "Wielkiego Bu" odwołał się od tej decyzji do Sądu Apelacyjnego w Lublinie, który wkrótce ostatecznie rozstrzygnie kwestię listu żelaznego.

Praktyczne znaczenie przyznania tej prawnej instytucji tłumaczył w rozmowie z tvn24.pl sędzia Andrzej Mikołajewski, rzecznik prasowy lubelskiego sądu. - [List żelazny- red.] zapewnia podejrzanemu lub oskarżonemu przebywającemu za granicą możliwość przebywania na wolności do czasu prawomocnego zakończenia postępowania, pod warunkiem złożenia oświadczenia o stawianiu się w terminie na każde wezwanie sądu lub prokuratury.

Gang narkotykowy

"Wielkiego Bu" ścigano Europejskim Nakazem Aresztowania ogłoszonym na wniosek lubelskiej prokuratury. Jest on podejrzany o udział w zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się handlem i przemytem narkotyków.

Kulisy operacji zatrzymania "Wielkiego Bu" opisywał w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl oficer z Komendy Głównej Policji: - Od jakiegoś czasu obserwowaliśmy poszukiwanego w różnych punktach świata i zarazem walczyliśmy z czasem. Chodziło o to, by w systemie w końcu wyświetlił się jego Europejski Nakaz Aresztowania, gdy jeszcze był w Europie.

Formalnościom ostatecznie stało się zadość w momencie, gdy "Wielki Bu" przeszedł kontrolę na lotnisku w Hamburgu. Minął bramki i miał zaraz usiąść w fotelu samolotu lecącego do Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Łukasz Mejza (w środku) i "Wielki Bu" (z prawej)
Łukasz Mejza (w środku) i "Wielki Bu" (z prawej)
Źródło: instagram.com/wielki.bu

W ostatnim momencie przed opuszczeniem terytorium Unii Europejskiej mogli wkroczyć do akcji niemieccy policjanci i obserwujący ich działania polscy funkcjonariusze. Od tamtej pory podejrzany jest w zamknięciu.

Jak poinformowało biuro prasowe Prokuratury Krajowej, zarzuty, jakie ma usłyszeć Patryk M., obejmują m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej działającej od lipca 2017 roku do 2018 roku w Polsce, Holandii i Hiszpanii, mającej na celu produkcję, przywóz, nabywanie, wprowadzanie do obrotu znacznych ilości środków odurzających i substancji psychotropowych, m.in. kokainy, amfetaminy, haszyszu, mefedronu. Ponadto "Wielkiego Bu" dotyczyć ma też zarzut kradzieży z włamaniem do samochodu i przerobienia oznaczeń identyfikacyjnych w tym pojeździe.

Znajomy głowy państwa

Dziennikarz śledczy "Superwizjera" Bertold Kittel początki przestępczej działalności Patryka M. wiąże z działającymi w Trójmieście gangami sutenerów. - Z lektury akt spraw karnych znam go jeszcze jako pospolitego "Bułę" a nie "Wielkiego Bu". Działał w kilku, bodaj pięciu, grupach, które czerpały zyski z agencji towarzyskich - mówi Kittel, autor wydanej właśnie książki "Sutenerzy Trójmiasta".

Cała rozmowa z Bertoldem Kittlem o książce i reportażu "Sutenerzy Trójmiasta"
Źródło: TVN24

Według wersji Karola Nawrockiego, z "Bułą" vel "Wielkim Bu" poznał się podczas treningów sztuk walki. Dzięki zdjęciom, które na swoje profile w mediach społecznościowych wrzucał Patryk M., wiadomo, że spotykali się, gdy obecny prezydent był jeszcze prezesem Instytutu Pamięci Narodowej.

Sam Patryk M. w pewnym momencie wręcz opisywał się jako "przyszły minister sportu", podkreślając w ten sposób fakt znajomości z aktualną głową państwa.

Czytaj także: