Rząd chce, by zaoferowane Polsce baterie systemu Patriot trafiły jednak do Ukrainy, a nie na wschód naszego kraju. - Taka propozycja ochroni pogranicze ukraińsko-polskie. Robimy wszystko, by zapewnić maksimum bezpieczeństwa w tej części Polski - zapewniał premier Mateusz Morawiecki. Tę decyzję krytykują politycy opozycji. - Wiem, że oni są na tej wojnie z całym Zachodem i Niemcami przede wszystkim, ale partyjne gierki to jest jedno, a bezpieczeństwo Polski, Polek i Polaków, to jest sprawa absolutnie fundamentalna - mówił lider PO Donald Tusk. "Rząd bawi się bezpieczeństwem narodowym i pozycją Polski w koalicji antyputinowskiej"- napisał zaś Paweł Kowal z KO.
Niemcy zaoferowali Polsce systemy obrony przeciwrakietowej Patriot, by wzmocnić bezpieczeństwo polskiej przestrzeni powietrznej. Ogłosiła to w niedzielę szefowa niemieckiego ministerstwa obrony Christine Lambrecht. Wicepremier, szef resortu obrony Mariusz Błaszczak oświadczył w poniedziałek, że "z satysfakcją przyjął propozycję". Po rozmowie z minister obrony Niemiec, poinformował, że "potwierdziła chęć" rozmieszczenia wyrzutni przy granicy z Ukrainą. "Do ustalenia pozostaje wersja systemu, jak szybko do nas dotrą i jak długo będą stacjonować" - dodał.
W środę po południu Polska Agencja Prasowa opublikowała wywiad z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Mówił między innymi o Patriotach. - Propozycja z całą pewnością jest interesująca. Zaznaczam, że wyrażam tu mój własny, osobisty pogląd, ale uważam, że dla bezpieczeństwa Polski najlepiej byłoby, gdyby Niemcy przekazali ten sprzęt Ukraińcom, przeszkolili ukraińskie załogi, z zastrzeżeniem, że baterie miałyby być rozlokowane na zachodzie Ukrainy - powiedział.
Kilka godzin później minister obrony Mariusz Błaszczak zamieścił wpis na Twitterze, w którym poinformował, że "zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy".
List Błaszczaka do Lambrecht
Portal wPolityce.pl dotarł do listu, jaki Błaszczak napisał do swojej niemieckiej odpowiedniczki w sprawie Patriotów.
Według portalu, Błaszczak argumentował w nim, że "rozmieszczenie niemieckiego systemu Patriot na Ukrainie, przyniosłoby więc wymierne pozytywne efekty, nie tylko dla naszego ukraińskiego partnera". "Dodatkowo, mogłoby zapobiec potencjalnej fali migracji związanej z negatywnymi skutkami ataków na infrastrukturę krytyczną, szczególnie w okresie zimowym" - czytamy.
"Apeluję o rozmieszczenie niemieckiego systemu Patriot przy zachodniej granicy Ukrainy, co wypełniłoby jednocześnie założenie ochrony wschodnich terytoriów Polski i jednocześnie NATO. Ograniczyłoby także ryzyko ponownej tragedii podobnej do tej, która miała miejsce w Przewodowie 15 listopada br. Mam nadzieję, iż proponowane działanie spotka się z przychylnością Pani Minister" - czytamy w liście Błaszczaka do Lambrecht.
Premier: robimy wszystko, by zapewnić maksimum bezpieczeństwa
W czwartek dziennikarze pytali premiera Mateusza Morawieckiego, czy Błaszczak konsultował z nim zmianę decyzji ws. Patriotów i czy na taką zmianę miała wpływ wypowiedź Kaczyńskiego. Premier nie odpowiedział wprost na te pytania.
- Wschodnia granica Polski to zachodnia granica Ukrainy - wiemy to po ostatnim tragicznym zdarzeniu w Przewodowie - to ten sam obszar, ta sama przestrzeń. Chcielibyśmy, by ta przestrzeń była jak najlepiej chroniona, żeby bomby i rakiety, które spadają na Kijów, Lwów, Iwano-Frankiwsk, Równe, Łuck... Żeby te wszystkie miasta były chronione - mówił Morawiecki.
Dodał, że "stamtąd uciekają fale uchodźców do Polski". - My się obawiamy kolejnej wielkiej fali. Oczywiście rozmawialiśmy o tym, jak najlepiej wykorzystać tę niemiecką propozycję, żeby chronić jak największą część tego obszaru, który jest zagrożony - powiedział.
- Taka propozycja, którą złożyliśmy, będzie dobra i ochroni ten pas ziemi, pogranicze ukraińsko-polskie. Robimy wszystko, by zapewnić maksimum bezpieczeństwa w tej części Polski - zapewniał.
Witek: jeżeli im dostarczymy broń, jednocześnie zabezpieczymy nasz kraj
- W tej chwil Ukraińcy mówią tak: my przetrwamy zimę bez gazu, bez prądu, bez wody. Wytrzymamy. Ale potrzebujemy broni - powiedziała marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Podkreśliła, że "oni potrzebują broni, bo to na ich terytorium toczy się wojna". - Jeżeli im dostarczymy tę broń, to pomożemy im w walce z Rosjanami, a jednocześnie zabezpieczymy nasz kraj - stwierdziła Witek.
Soboń: Patrioty są bardziej użyteczne na zachodzie Ukrainy
Wiceminister finansów z PiS Artur Soboń powiedział w Radiu Zet, że "w ocenie szef MON i sztabu generalnego, jest ona (pomoc w postaci Patriotów - red.) bardziej użyteczna na terenie zachodniej Ukrainy". - Minister obrony Mariusz Błaszczak nie powiedział przecież, że my rezygnujemy, ale że lepszą lokalizacją jest właśnie tamta. To wynika z oceny skuteczności tej formy obrony - dodał.
Fogiel: nie rezygnujemy
- Nie rezygnujemy, nasza propozycja polega na tym, by Patrioty były rozmieszczone w sposób, który zapewni bezpieczeństwo wschodniej Polsce oraz zwiększy również szanse Ukrainy w tej wojnie - mówił Radosław Fogiel z PiS.
Przekonywał, że "nie ma żadnego problemu w wyszkoleniu żołnierzy". Kiedy dziennikarka przytoczyła komentarz sugerujący, że Kaczyński może po takiej decyzji być odpowiedzialny za ewentualny atak rakietowy na Polskę, odparł: - Jeżeli ktoś tak mówi, to ma nie po kolei w głowie.
Tusk: Jeden człowiek z różnymi obsesjami decyduje o wszystkim. To bardzo groźna sytuacja
Zmianę zdania w kwestii Patriotów komentowali także politycy opozycji. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk ocenił, że decyzja resortu obrony jest "dramatycznie nieakceptowalna". - Bo przecież my mówimy o decyzji, która dotyczy bezpieczeństwa Polaków - mówił, przekonując, że "nie mamy przecież dzisiaj szczelnej obrony naszego polskiego nieba".
- Każdy, kto pozwala sobie na tego typu decyzje powodowane wyłącznie albo obsesją Kaczyńskiego – bo on ma hopla na punkcie Niemców – albo jakąś partyjną ideologią czy interesem, a kompletnie nie myśli bezpieczeństwie Polaków, to jest dla mnie rzecz absolutnie nie do zaakceptowania. Wiem, że oni są na tej wojnie z całym Zachodem i Niemcami przede wszystkim, ale partyjne gierki to jest jedno, a bezpieczeństwo Polski, Polek i Polaków, to jest sprawa absolutnie fundamentalna - dodał.
Szef PO nazwał zachowanie Błaszczaka "nieodpowiedzialnym". - To, co mnie naprawdę martwi, to to, że prezydenta w ogóle w tej sprawie nie ma, a jest konstytucyjnie odpowiedzialny za bezpieczeństwo - wskazywał.
Jak ocenił Tusk, "prezes PiS mówi, że patriotów z Niemiec to on nie przyjmie", a szef MON zmienia wcześniejszą decyzję. - Wszystko stanęło na głowie. Jeden człowiek z różnymi obsesjami decyduje o wszystkim, w tym bezpieczeństwie Polski i Polaków. To jest naprawdę bardzo groźna sytuacja - dodał.
"Fobia antyniemiecka przybrała absurdalny wymiar. Całkiem niepatriotyczny"
"Minister Błaszczak namawia Niemców, żeby Patrioty z NATO-wską załoga dostarczyć na Ukrainę. Jeśli pan minister chce być tak szczodry, to niech je przyjmie od Niemiec, a potem sam ustawia cały system na Ukrainie. A na koniec niech osobiście go obsłuży" - napisał na Twitterze były premier, europoseł Lewicy Leszek Miller.
Paweł Kowal z Koalicji Obywatelskiej ocenił, że "rząd bawi się bezpieczeństwem narodowym i pozycją Polski w koalicji antyputinowskiej". "Wielkie rozczarowanie" - skwitował.
Zdaniem Katarzyny Lubnauer z KO "polityka 'na złość mamie odmrożę sobie uszy' w wykonaniu PiS zagraża bezpieczeństwu Polaków". "Fobia antyniemiecka przybrała absurdalny wymiar. Całkiem niepatriotyczny" - napisała.
Tomczyk: to się nie mieści w głowie
- Trzeba to nazwać wprost. To zdrada interesów narodowych. Jak inaczej nazwać fakt, że minister obrony narodowej odmawia przyjęcia do Polski rakiet Patriot? - powiedział Cezary Tomczyk, poseł KO, w rozmowie z reporterem TVN24.
- Minister obrony narodowej odmawia sojusznikowi z Zachodu, członkowi NATO tego, żeby rakiety stacjonowały na terenie Rzeczypospolitej. To się nie mieści w głowie - ocenił.
Kosiniak-Kamysz: Zdrada albo głupota. Jedno i drugie jest dyskwalifikujące
- Myśleliśmy, że chociaż w sprawie bezpieczeństwa Polski, w sprawie obronności jest rozwaga i ponadpolityczne porozumienie, a nie partyjne interesy. U pana Błaszczaka, u rządzących wygrywa partyjny interes i jakaś głupia strategia skłócania nas z naszymi sojusznikami w NATO - skomentował na konferencji w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL.
Ocenił, że "to niedopuszczalne", a "nieprzyjęcie oferty wzmocnienia obronności Polski (...) jest po prostu zdradą albo głupotą". - Jedno i drugie jest dyskwalifikujące dla rządzących - podkreślił.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Raytheon