Ojciec mówi, że wybaczył zabójcy, brat, że jeszcze o tym nie myśli. Piotr Jacoń rozmawiał z Ryszardem i Piotrem Adamowiczami, ojcem i bratem zamordowanego na początku roku prezydenta Gdańska, między innymi o powracających nieustannie wspomnieniach i wybaczeniu, ale też o polskiej polityce i próbach jej zmiany, bo brat Pawła Adamowicza zdecydował się do niej wejść. Materiał magazynu "Czarno na białym" w TVN24.
Ojciec Pawła Adamowicza opowiedział w magazynie "Czarno na białym" o chwili, w której dowiedział się na temat ataku na swojego syna. – Ponieważ jesteśmy wierzącymi, chrześcijanami, przebaczyliśmy zabójcy – powiedział 91-letni Ryszard Adamowicz.
Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta Gdańska w przeciwieństwie do ojca o przebaczeniu "jeszcze nie myśli". – Sprawa nie jest jeszcze zamknięta, a to że ja teraz jestem w Sejmie, to mnie będzie trochę jednak kosztowało – dodał.
Jest posłem elektem. Przyznał, że gdyby nie śmierć jego brata, nie byłoby go w Sejmie.
W sprawie morderstwa Pawła Adamowicza trwa śledztwo. Piotr Adamowicz przyznał, że był przekonywany do wykorzystania tematu śmierci brata w kampanii wyborczej, ale kategorycznie odmówił. – Jeśli nie byłem pytany, to tych tragicznych wydarzeń nie poruszałem w kampanii – stwierdził.
W wyborach dostał 41 795 głosów.
Uważa, że "z hejtem trzeba zrobić porządek", ale podkreślił, że nigdy nie wyeliminuje się go całkowicie. – Trzeba część internetu ucywilizować. Wolność słowa to jest także odpowiedzialność za to słowo – powiedział.
Hejt na Adamowicza spadał nawet po śmierci
Paweł Adamowicz osobiście walczył z hejtem. Gdy w 2017 roku Młodzież Wszechpolska za chęć pomagania uchodźcom wystawiła jedenastu polskim samorządowcom polityczne akty zgonu, Paweł Adamowicz zgłosił sprawę do prokuratury. Gdy ta w styczniu 2019 roku umorzyła sprawę, chciał się odwoływać, ale już nie zdążył tego zrobić.
Ale nawet śmierć Adamowicza nie powstrzymała jego przeciwników od wyrażania skrajnych poglądów.
Grzegorz Braun z Konfederacji jeszcze w trakcie żałoby powiedział, że zamordowany prezydent, wyrażając chęć przyjęcia uchodźców, dokonał "aktu zdrady narodowej", a w trakcie kampanii wyborczej w Gdańsku (walczył o prezydenturę w mieście) dodał, że zabójstwo Pawła Adamowicza było "palcem bożym".
– Ludzie tacy jak mniemany oficjalnie nieboszczyk Adamowicz, to są ludzie bardzo istotni, ale w konstrukcji fasady – powiedział Braun.
Na określenie Pawła Adamowicza mianem "gauleitera Gdańska" przez prowadzącego program, lider Konfederacji zaśmiał się tylko.
Piotr Adamowicz, który będzie spotykał się teraz na co dzień z Grzegorzem Braunem w Sejmie (dostał się z list Konfederacji) stwierdził, że dla niego "to będzie kolejne doświadczenie życiowe".
– Będę się musiał zastanowić, jak z nim rozmawiać i czy rozmawiać. Wdawać się w rozmowy chyba nie ma sensu – ocenił.
Gdy jego ojciec, Ryszard Adamowicz przybył po wojnie do Gdańska z Wilna, przez jakiś czas mieszkał w domu z Niemcami przygotowującymi się do wyjazdu z Polski. Między innymi dlatego, zdaniem Piotra Adamowicza, gdańskość i niemieckość nigdy nie były dla jego rodziny problemem.
– Paradoks tej sytuacji polega na tym, że teraz w internecie moje nazwisko jest zamieniane z Adamowicz na Adamowitz – zwrócił uwagę i podkreślił, że spotkał się z "sugestiami oderwania Gdańska od macierzy, przyłączenia do Republiki Federalnej Niemiec". – To są jakieś absurdy – ocenił.
"Nie przypuszczaliśmy, że nienawiść i złość znajdą wyraz w takim akcie"
Paweł Adamowicz, gdy miał 25 lat, został wpisany przez sąsiadki na listę kandydatów do pierwszych wolnych wyborów samorządowych. W sprawy społeczne i polityczne angażował się już wcześniej. Gdy był w liceum, został nawet zatrzymany przez milicję. – Miał opornik i orła w koronie przypiętego do marynarki – wspomniał Ryszard Adamowicz.
W 1990 roku Paweł Adamowicz został wybrany na radnego Gdańska z ramienia Komitetu Obywatelskiego. Rodzice wspierali go, ale w ostatnich wyborach na prezydenta Gdańska prosili, by porzucił politykę.
– Żona odradzała mu. Powiedziała: "Pawełku, już może odpocznij sobie" – wspominał Ryszard Adamowicz.
Paweł Adamowicz nie posłuchał, mimo że w rządowej telewizji oglądał materiały o sobie niemal codziennie. Już po jego śmierci Rada Etyki Mediów oceniła, że był obiektem oszczerstw, ale nie miał prawa do obrony.
Z raportu przygotowanego na zlecenie Urzędu Miasta Gdańska wynika, że o Adamowiczu TVP w 2018 roku mówiła 1773 razy, czyli średnio pięć razy dziennie.
- Najgorsze były te wszystkie napastliwe artykuły radiowe czy telewizyjne – powiedział Ryszard Adamowicz. – Nigdy nie przypuszczaliśmy, że nienawiść i złość znajdą wyraz w takim akcie – dodał.
- Takiej agresji i konfliktu werbalnego i emocjonalnego dziesięć, piętnaście czy dwadzieścia lat temu nie było – ocenił Piotr Adamowicz. Podkreślił, że chociaż mógłby powiedzieć, jak "szeregowy poseł bez trybu" - to jednak nie powie "zamordowaliście mi brata".
Autor: asty//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24