Kilka tygodni temu w Sejmie skapitulował i wbrew swoim zapewnieniom zamiast jointa zapalił kadzidełko o zapachu marihuany. W piątek pod Sejmem się skusił i pociągnął ze skręta, który podsunęli mu zwolennicy legalizacji z organizacji Wolne Konopie. - To była marihuana - zapewnił w programie "Tak jest" Kamil Sipowicz, orędownik jej legalizacji.
Krucjata Janusza Palikota walczącego o legalizację posiadania przynajmniej części narkotyków trwa. W piątek wziął on udział w akcji "palenia jointów pod Sejmem" zorganizowanej przez Wolne Konopie. Protestujący manifestowali swoje niezadowolenie z działania nowelizacji ustawy o zapobieganiu narkomanii. Chodzi o art. 62a, który teoretycznie pozwala na posiadanie niewielkiej ilości marihuany, ale w praktyce budzi wiele wątpliwości. Do pikiety przyłączyli się muzycy i kilku polityków.
- Nie zaprzestaniemy tej działalności tak długo, jak posiadanie niewielkich ilości marihuany nie będzie bezkarne - mówił m.in. lider Ruchu Palikota. W trakcie jego przemowy stojący za jego plecami członkowie Wolnych Konopii podawali sobie skręta. W pewnym momencie trafił on do Janusza Palikota. - Symboliczny. Za Andrzeja na Wilczej - zabrzmiał "toast" nawiązujący zapewne do jakiegoś amatora marihuany siedzącego w areszcie na ul. Wilczej centrum Warszawy. Wiadomo, że przed akcją został zatrzymany lider Wolnych Konopii Andrzej Dołecki.
- Za Andrzeja! - potwierdził Palikot i zaciągnął się (dość lekko) skrętem. - Wszystkiego dobrego - dodał, po wypuszczeniu dymu. Wcześniej poseł deklarował, że nie pali marihuany, ale popiera jej legalizację.
- Dziękujemy, Janusz - powiedział głos z tłumu.
115 "legalnych" woreczków
Wątpliwe jest, czy to, co palono było faktycznie marihuaną. Jak mówi nam rzecznik warszawskiej policji Maciej Karczyński, przed manifestacją funkcjonariusze zatrzymali trzy osoby (w tym Andrzeja Dołeckiego - red.), które podejrzewano o posiadanie narkotyków. Policjanci znaleźli przy nich 115 woreczków z zielonym suszem. - Wstępny test na komisariacie wykazał, że nie były to narkotyki, więc osoby te zostały zwolnione - powiedział nam Maciej Karczyński. Jak dodał, substancja woreczkach będzie jeszcze badana przez ekspertów w laboratorium.
Czy uczestnikom manifestacji, w tym Januszowi Palikotowi grożą jakieś konsekwencje za udział w akcji promującej narkotyki? Z naszych informacji wynika, że do policji nie wpłynął na razie żaden wniosek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. A ponieważ nikt nie został złapany z narkotykami, nie wydaje się, żeby komukolwiek groziła jakaś kara.
Źródło: TVN 24