- Jestem pewien, że spotkamy się w grudniu na konferencji, gdzie za mną staną struktury. Czy odniosą sukces, to inna sprawa, ale że będą – to pewne - tak o przyszłości swojego ruchu mówił po kongresie poparcia Janusz Palikot. Jak dodał pojawią się przynajmniej dwa znane nazwiska, choć znów nie chciał zdradzić jakie. – Są już pewne uzgodnienia. Ja nie jestem sam. Ważne jest to, że dziś internetem, na zjazd partii, która nie istnieje przyszło cztery tysiące ludzi. To jest wartość. A „X”, czy „Y” jeszcze się pojawi - przekonywał.
Janusz Palikot na krótkim briefingu po Kongresie Poparcia mówił, że nie wie jeszcze, jaką formę przybierze jego nowy ruch.
- Nie wiem jaka będzie decyzja, bo można startować z komitetu wyborczego, jako stowarzyszenia, a można startować z partii polityczne. Ja chcę, że nawet jeśli to powstanie jako partia, to żeby to była partia lekka, obywatelska, która się zabrała dla tych 15, czy może więcej spraw i po to to tworzymy - powiedział.
Po władzę
Poseł powiedział, że liczy na dostanie się do Sejmu z poparciem 7-12 proc. Bo zmiany, jak mówił, można przeprowadzić tylko w parlamencie. - Ale stowarzyszenie będzie potrzebne, żeby prowadzić akcje, zbierać podpisy i wykorzystam do tego całe swoje doświadczenie happenerskie. Wiem, że bez realnej władzy politycznej nie można jednak tego robić - powiedział.
- Może nie znam się na polityce, jak mówią niektórzy, ale znam się na organizacji i zarządzaniu, o czym świadczy całe moje życie - dodał.
Po drodze z PO
Polityk zaprzeczył, jakoby jego odejście z Platformy Obywatelskiej i tworzenie nowej partii po lewej stronie sceny politycznej było ukartowane. - Nie ma żadnego ustalenia z PO. To nie jest żadna gra. Nie dam się zachęcić do jakiegoś brutalnego atakowania Platformy, czy Donalda Tuska, bo ja go cenię. Uważam, że odegrał ważną rolę i prawdopodobnie jest po Kwaśniewskim jednym z bardziej utalentowanych polityków po 89 roku. Niezależnie od tego, że wiem, że jego obecna sytuacja i chęć utrzymania dużego poparcia sprawia, że wielu rzeczy nie może zrobić i drepcze trochę w miejscu, to wychodzę z jakąś ofertą, pomocą, czy próbą przyciśnięcia z zewnątrz. Ale nie ma żadnego ustalenia - przekonywał
Podkreślił jednak, że gdyby jego ruch dostałby się do Sejmu, to nie wyklucza koalicji z PO. - To jest naturalny koalicjant. Uważam, że to może być realna pomoc dla Platformy, żeby ruszyła z miejsca – powiedział.
Nie działacze PO i nie Misztal
Poseł podkreślał też, że nie chcę, żeby ludzie odchodzili z Platformy, by przyłączyć się do jego ugrupowania. - Przy całych jej wadach ona jest potrzebna. Są ludzie pokiereszowani przez Tuska, Schetynę i oni chcą przyjść, ale ich zniechęcam, żeby nie robić etykiety, że rozbijam Platformę. To stowarzyszenie jest po to, żeby ludzie którzy mają po dwadzieścia-, trzydzieści kilka lat weszli do polityki i byli działaczami - tłumaczył.
Zaznaczył, że nie chce, żeby do jego ruchy wstępowali tacy ludzie jak Piotr Misztal (biznesmen i były poseł Samoobrony podejrzany o narażenie Skarbu Państwa na stratę ponad 920 tys. zł w wyniku uszczupleń podatkowych – red.), który pojawił się na Kongresie rzekomo na zaproszenie samego Palikota. – Nie mogę im zabronić, ale będę zniechęcał. Tacy ludzie na pewno jednak nie będą nigdy twarzą tego ruchu – zadeklarował.
mkg/sk
Źródło: TVN24, PAP