Według władz PRL-u, ksiądz Sylwester Zych zapił się na śmierć. Znaleźli się i świadkowie i odpowiedni raport z sekcji zwłok. Według bliskich ciało miało jednak ślady silnego pobicia i nakłuć. Teczki śledztwa podczas upadku komunizmu, "zaginęły", a SB swoje teczki zniszczyła. Tajemnicza śmierć cztery miesiące po obradach Okrągłego Stołu była ostatnią zbrodnią PRL-u.
Ks. Zych od młodości był niepokorny wobec komunistów i wspierał opozycję. Przed stanem wojennym jego plebania była miejscem schronienia dla tych, którym nie podobała się sytuacja w Polsce. - W swoich kazaniach nie krył tego, że ludzi wyciągano z domów, bito, że ludzie żyli w skrajnej nędzy. Brat po prostu nie mógł się z tym pogodzić i głośno o tym mówił - wspomina Alicja Zych-Krasieńko. Niepokorny Dla księdza skończyło się to aresztowaniem i więzieniem. Pretekstem był incydent, w którym wzięło udział kilku jego podopiecznych. Młodzi mężczyźni postanowili zdobyć broń do walki z komunizmem i w szarpaninie z policjantem śmiertelnie go postrzelili. Ks. Zych został skazany w marcu 1980 roku na sześć lat więzienia za między innymi udział w zbrojnej organizacji podziemnej. Swoje wspomnienia z pobytu za kratami zapisywał, a potem nagrał, by pozostawić dowody zbrodni komunistów. Taśmy rodzina księdza udostępniła TVN 24. Jak wspominał, pobyt w więzieniu był ciężkim doświadczeniem, ale nie złamało go to. Po wyjściu na wolność w 1986 roku nadal wspierał "Solidarność". Oczywista wersja oficjalna Władza i SB o nim nie zapomniały. Jak wspomina jego siostra, pod jego mieszkaniem stał samochód bezpieki, dzwoniono do niego z pogróżkami i miał nieustannie poczucie, że ktoś go śledzi. Bał się o swoje życie na tyle, że spisał testament. - Czuję, że zbliża się mój dzień - pisał ksiądz. Koniec rzeczywiście nadszedł, kilka lat później. W lipcu 1989 roku księdza znaleziono martwego na przystanku autobusowym. Tuż po tym, w głównym wydaniu dziennika telewizyjnego, na zlecenie Jerzego Urbana, wyemitowano materiał o śmierci ks. Zycha. Postawiono w nim jasną tezę, duchowny zapił się na śmierć. Miały to potwierdzać zeznania świadków i sekcja zwłok, podczas której stwierdzono duże stężenie alkoholu we krwi. Nierozwiązywalna tajemnica Bliscy są jednak przekonani, że ksiądz zginął w inny sposób. Na jego ciele miały być widoczne ślady silnego pobicia. Ks. Zych miał odnieść łącznie około pięćdziesięciu obrażeń, w tym złamane były cztery żebra. Na ciele miały być też widoczne ślady igieł. - Wkłucia były wszędzie. Na rękach i na nogach. Oprócz tego miał ślad, jakby ktoś go trzymał i wlewał na siłę alkohol - twierdzi siostra księdza. Najprawdopodobniej 39-latek został siłą napojony, po czym go zabito. Udowodnić tego najprawdopodobniej nigdy się nie uda. Dokumenty ze śledztwa zaginęły, a teczka księdza prowadzona przez SB została po śmierci zniszczona. - Zbrodnia ta miała charakter zemsty. Był to dla służby bezpieczeństwa ostatni moment by tego dokonać jeszcze w atmosferze bezkarności - twierdzi historyk IPN, Jan Żaryn. Stało się to miesiąc po pierwszych częściowo wolnych wyborach. Na progu III RP.
Autor: mk/k / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24