Nie chcę się w kampanii wyborczej spierać z PSL-em czy Lewicą. Uważam, że nie tędy droga. Ja chcę, żeby moim jedynym przeciwnikiem był PiS - mówił Cezary Tomczyk, poseł Koalicji Obywatelskiej, odnosząc się do ewentualnego startu opozycji ze wspólnej listy wyborczej. Rzecznik PSL Miłosz Motyka mówił o "szantażu sondażowym" w związku z opublikowanymi przez "Gazetę Wyborczą" wynikami sondażu, które wskazują wspólny start jako jedyną szansę na przejęcie władzy przez opozycję.
"Gazeta Wyborcza" opublikowała w poniedziałek wyniki "obywatelskiego sondażu" sfinansowanego przez Fundację Forum Długiego Stołu, a przeprowadzonego przez Kantar. Wynika z niego, że w ostatnich miesiącach poparcie dla Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Lewicy osłabło na tyle, że jedynym wariantem, w którym opozycja mogłaby zwyciężyć w wyborach parlamentarnych i mieć większość w Sejmie, jest start ze wspólnej listy.
Tomczyk: ja chcę, żeby jedynym przeciwnikiem był PiS
Zwolennikami wspólnej listy są między innymi politycy Platformy Obywatelskiej. - Jeżeli chodzi o kontakt z Szymonem Hołownią [szefem Polski 2050 - przyp. red.] czy Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem [szefem PSL - red.], to my wszystko w tej sprawie powiedzieliśmy. Odbyło się w tej sprawie 157 rozmów. Wszyscy wszystko wiedzą, z naszej strony oferta jest otwarta i leży na stole - mówił Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej.
Zapewnił, że jego ugrupowanie "jest w stanie oddać naprawdę dużo, jeżeli chodzi o kwestię zbudowania tej siły". - Każdy Polak intuicyjnie wie, że kiedy jest trudny czas, jakieś zagrożenie, to trzeba się jednoczyć, a nie dzielić. Nie chcę się w kampanii wyborczej spierać z PSL-em czy Lewicą. Uważam, że nie tędy droga. Ja chcę, żeby moim jedynym przeciwnikiem był PiS - podkreślił poseł.
Motyka: odbieramy to jako szantaż sondażowy
Także rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego odniósł się do sprawy. - Ten sondaż obywatelski odbieramy jako taki szantaż sondażowy wywierany przez Platformę Obywatelską na inne partie demokratyczne - powiedział Miłosz Motyka.
Ocenił, że "to błąd". - Jest wiele innych sondaży, które pokazują jednoznacznie, że dwa bloki to jest ten wariant, który daje opozycji pewne zwycięstwo. On daje szanse partiom demokratycznym na pozyskiwanie wyborców zarówno konserwatywnych, jak i centrowych i lewicowo-liberalnych - mówił rzecznik PSL.
Jak dodał, wspólna lista "to nie jest zaklęcie, które da pewność zwycięstwa". - Pewność zwycięstwa da dobry program i to, żeby poza wspólnotą celu w ramach jednej listy była wspólnota programu i wartości. Wspólnoty programu i wspólnoty wartości na jednej dużej liście - od radykalnej lewicy po konserwatywną stronę partii demokratycznych - niestety, nie uda się zachować - komentował Motyka.
Trela: może warto dzisiaj zrobić krok do tyłu, by w październiku zrobić dwa do przodu
O ewentualnym starcie ze wspólnej listy mówili też posłowie Lewicy na konferencji. - Lewica zawsze powtarzała, że współpraca na opozycji popłaca i wspólna lista to dobry prognostyk do tego, aby wygrać z PiS-em. Partnerzy na opozycji uważają jednak inaczej, a my nie będziemy z nikim na opozycji się kłócili. My chcemy współpracować, zaproponowaliśmy pakt rządzenia, zgodzimy się na wspólną listę, jeśli taka będzie. Jeżeli takiej nie będzie, Lewica wystartuje w samodzielnym bloku, będzie walczyć o mandaty - zadeklarował Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy.
Uczestniczący w konferencji poseł Tomasz Trela apelował do szefów Polski 2050 i PSL. - Drogi Szymonie, drogi Władysławie. Zastanówcie się, przemyślcie, czy aby jedna lista nie jest takim poczuciem gwarancji i pewności, że wygramy z PiS-em i nasze marzenia, nasze projekty ustaw będziemy mogli w październiku realizować. Może nie warto dzisiaj igrać z ogniem. Może warto dzisiaj zrobić krok do tyłu, by w październiku zrobić dwa kroki do przodu - powiedział.
Źródło: TVN24