- Te materiały nie mają kompletnie żadnego znaczenia, bo gdyby miały, to byłyby użyte w latach 80., kiedy próbowano Lecha Wałęsę złamać - powiedział w "Kropce nad i" były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Instytut Pamięci Narodowej przedstawił wyniki analizy grafologicznej teczki pracy i teczki personalnej tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek". Biegli uważają, że jest to pismo Lecha Wałęsy. Dokumenty obejmują okres od 29 grudnia 1970 roku do 19 czerwca 1976 roku. Wynika z nich, że Wałęsa zerwał współpracę z SB.
- To nie zmieni historii Polski, ponieważ Lech Wałęsa jest bohaterem polskim. Bohaterowie to są ludzie, którzy w odpowiednim momencie potrafią zrobić odpowiednie rzeczy, ale to są normalni ludzie ze swoimi słabościami - stwierdził na antenie TVN24 Kazimierz Marcinkiewicz. - Te materiały nie mają kompletnie żadnego znaczenia, bo gdyby miały, to byłyby użyte w latach 80., kiedy próbowano Lecha Wałęsę złamać, kiedy próbowano złamać Solidarność. Robiono wtedy wszystko, aby złamać ten opór społeczny. Nie udało się to i nie użyto tych materiałów. Dlaczego? Bo one są są bezwartościowe. Nie były wartościowe wtedy i nie mają żadnej wartości dziś - powiedział. - To jest tylko i wyłącznie czysta nienawiść PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Boję się, że gdyby PiS istniał w czasie dwudziestolecia międzywojennego, to Józef Piłsudski byłby "komunistą i złodziejem", Roman Dmowski byłby "agentem rosyjskim", a Ignacy Jan Paderewski byłby pewnie "gorszym sortem", "wykształciuchem" albo kimś takim. Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam. Oni będą niszczyć każdego z nas. Lech Wałęsa jest pierwszy, bo jest naszym bohaterem. Oni wszyscy, ci profesorkowie z tego wstrętnego IPN, to oni właśnie zawdzięczają Lechowi Wałęsie to, że mogą dziś badać jakiekolwiek akta - mówił Marcinkiewicz. - To jest kapiąca nienawiść. To jest strasznie przykre, że mamy do czynienia z partią, z ludźmi, z których kapie nienawiść wobec wszystkich, którzy myślą, mówią inaczej. Oni będą próbować to zmienić, ale historii nie da się zmienić - dodał były premier.
Generałowie odchodzą z armii
Były premier komentował także zmiany w polskiej armii. Z Wojska Polskiego na emeryturę odeszło wielu najbardziej doświadczonych dowódców. Dziś oficjalnie szefem Sztabu Generalnego WP przestał być gen. Mieczysław Gocuł. Kazimierz Marcinkiewicz za odejście oficerów wini ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. - Weszło do MON zombie i czego się nie dotknie, to znika. Caracale – zniknęły. Prawie raz w tygodniu znika jakiś generał z wojska. Prawie codziennie znika jakiś pułkownik z wojska. A już dramatem jest to, że oficer Wojska Polskiego zamiast broni trzyma parasol nad jakimś chłystkiem, nad nikim tak naprawdę, nad człowiekiem bez właściwości. W ten sposób usuwa się z wojska honor - mówił w TVN24 Marcinkiewicz. - Według mnie na Kremlu codziennie otwierają skrzynkę szampana. Gdyby oni wysłali stu najlepszych agentów do polskiego wojska, to nie osiągnęliby takiego rezultatu rozbrojenia, jakie zostało osiągnięte. To jest straszne. To jest tragikomedia - dodał.
Autor: kło/rw, mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24