Kluczem do wyleczenia pacjentów jest ich wczesne zgłoszenie się do lekarzy z nietypowymi objawami sugerującymi konieczność diagnostyki onkologicznej, przeprowadzenie tej diagnostyki i wdrożenie właściwego leczenia. To wszystko w zeszłym roku szwankowało - mówił w piątek w TVN24 kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie profesor Piotr Wysocki.
Lekarze z krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego alarmowali w czwartek, że sytuacja w onkologii jest krytyczna. Informowali, że mamy do czynienia z nieprawdopodobnie dużą falą rozpoznań raka. W tym roku - prognozują lekarze - będzie ich o 40 procent więcej niż w 2020.
"Siadła wczesna diagnostyka"
Kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie profesor Piotr Wysocki mówił w piątek na antenie TVN24, że "jest ogromna grupa nowotworów, gdzie nie mamy badań przesiewowych, gdzie nie potrafimy tych nowotworów relatywnie wcześnie wykrywać".
- To co jest kluczem do wyleczenia tych pacjentów, to jest ich wczesne zgłoszenie się do lekarzy z nietypowymi objawami sugerującymi konieczność diagnostyki onkologicznej, przeprowadzenie tej diagnostyki i wdrożenie właściwego leczenia - podkreślał.
- To wszystko w zeszłym roku szwankowało. Nie możemy mówić, że mamy tylko jeden czy dwa typy nowotworów, gdzie wczesna diagnostyka siadła. Wczesne czy w ogóle wykrywanie nowotworów zmalało w zeszłym roku o 20 procent - mówił profesor Wysocki.
Zauważył, że "od 2014 roku, kiedy wprowadzono kartę szybkiej diagnostyki i leczenia onkologicznego, to miała być krótka ścieżka dla chorych z podejrzeniem choroby nowotworowej (…) liczba tych kart co roku rosła". - W zeszłym roku spadła o 20 procent. Czyli tak jakby w zeszłym roku o 20 procent mniej ludzi zachorowało, co oczywiście jest nieprawdą. 20 procent mniej zdiagnozowaliśmy - zaznaczył lekarz.
- W tym roku będziemy diagnozowali te przeoczone 20 procent z zeszłego roku i 20 procent dla tego roku. Więc mamy łącznie 40-procentowy spodziewany wzrost - dodał.
"Jak to zacznie się wszystko walić, to ostateczną ofiarą tego będą pacjenci"
Prof. Wysocki podkreślał, że "ochrona zdrowia jest na granicy od wielu lat". - Wszystko jest tak naprawdę prowizorycznie klejone, dokładane, montowane, jest ogromne obciążenie personelu lekarskiego, personelu pielęgniarskiego, który z epidemią nowotworów od lat musiał sobie radzić i nagle teraz proszę sobie wyobrazić, że przyjdzie takie bardzo duże uderzenie związane z tym nałożeniem dwóch roczników niezdiagnozowanych chorych - ocenił.
- To będzie szok, to będzie obciążenie przerastające możliwości adaptacyjne systemu i niestety, jak to zacznie się wszystko walić, to ostateczną ofiarą tego będą pacjenci, którzy stracą szanse na całkowite wyleczenie - powiedział
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24