Bezczelność oszustów nie zna granic. Na ponad 120 tys. złotych okradziono firmę mieszczącą się w budynku byłej gorzelni w Niemcach (woj. lubelskie). Oszuści nie zakradli się jednak do niej nocą, ani nie bali się przyłapania na gorącym uczynku. Weszli do firmy, przedstawili się jako jej właściciele, legalnie wynajęli transport i wywieźli zabytkowe meble. Teraz grozi im do 10 lat więzienia.
Właściciel firmy, gdy zorientował się, że został okradziony, powiadomił policję. Złodzieje zabrali mu część gorzelnianej aparatury, komputery, a także przedwojenne meble - między innymi skórzane kanapy, zabytkową sekretarkę z drzewa lipowego oraz 50 odrestaurowanych krzeseł.
Kryminalni nie mieli kłopotu ze znalezieniem sprawców, jednak jak stwierdzili "zadziwiła ich bezczelność włamywaczy". Jednym z nich jest Wojciech P. - 21-letni mieszkaniec Niemiec, znany miejscowym policjantom z drobnych kradzieży. W kradzieży pomagał mu 35-letni Piotr M. z Lublina.
Pomysł nie wypalił
21-latek zeznał, że wiedział co znajduje się w pomieszczeniach i jaką wartość przedstawiają znajdujące się tam meble i urządzenia. Jego starszy wspólnik podczas kradzieży zagrał rolę prezesa firmy dzierżawiącej pomieszczenia.
Scenariusz ich oszustwa był prosty: 35-latek ubrany w elegancki garnitur wynajął ludzi do załadowania i transportu mebli. Nie wzbudzając podejrzeń nadzorował wywóz łupów, wskazał im także miejsce, gdzie należy odstawić ładunek. Kradzież złodziei nie zakończyła się jednak happy endem. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani, a za kradzież z włamaniem grozi im nawet do 10 lat więzienia.
Policjanci, którzy pracują nad sprawą zapowiadają kolejne zatrzymania – zleceniodawców włamywaczy. Wykonawcy zlecenia usłyszeli już zarzuty.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja