Policja odzyskała skradziony napis znad bramy obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Napis "Arbeit macht frei" został pocięty na trzy części. Pięciu podejrzewanych o zuchwałą kradzież mężczyzn prawdopodobnie jeszcze dziś usłyszy zarzuty.
W nocy z niedzieli na poniedziałek policja powiadomiła media: mamy zabytek. Jak poinformował rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak, napis został znaleziony w województwie kujawsko-pomorskim. - Tablica była schowana przy domu w ogrodzie czy w jakimś lasku - opowiadał na antenie TVN24.
Napis niestety został przecięty na trzy części tak, że na każdej z nich widnieje inne słowo.
Jeszcze dziś zarzuty?
Policja z Małopolski i Kujawsko-pomorskiego zatrzymała pięciu mężczyzn podejrzewanych o kradzież napisu. Są w wieku od 20 do 39 lat. Jak ujawnił Nowak, odnaleziono ich w dwóch grupach w małych miejscowościach pod Toruniem. Żaden z nich nie był związany z Oświęcimiem.
Dwóch mężczyzn w nocy zostało przewiezionych do komendy wojewódzkiej policji w Krakowie na przesłuchania. Trzech kolejnych do stolicy Małopolski nadal jedzie specjalnym konwojem.
Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu pragnie wyrazić wielkie uznanie i składa podziękowanie polskiej policji, która w ciągu kilkudziesięciu godzin odnalazła ten najważniejszy symbol XX wieku. biuro prasowe Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau
Mężczyźni prawdopodobnie jeszcze dziś usłyszą zarzuty. - Są dwie możliwości. Po pierwsze mówiąca o zbezczeszczeniu miejsca kultu religijnego (...). Inni mówią o zwykłej kradzieży. Zobaczymy, tu decyzje będzie podejmował prokurator - wyjaśnił rzecznik.
Nowak powiedział jednak, że w sprawę może być zamieszanych więcej osób.
Policyjna tajemnica
Rzecznik policji nie chce ujawniać motywów kradzieży. Zaznacza jednak, że jedna z wymienianych przez media teorii (kradzież na zamówienie, zemsta byłego pracownika, prowokacja neonazistów) wydaje się być prawdziwa. Jaka, rzecznik nie chciał powiedzieć. - Nie mogę teraz mówić, jesteśmy jeszcze przed przesłuchaniami. Sprawa na pewno jest ciekawa. Nie taka oczywista, że ktoś ukradł tablicę i za tym nic się nie kryje. Jest trochę tajemnicza - dodaje.
Prokuratura na razie nie pozwala na publikację zdjęcia pociętego napisu.
Wróci na swoje miejsce
Odnaleziona tablica zastąpi kopię napisu, która została umieszczona nad bramą po kradzieży. Po scaleniu, przeprowadzeniu niezbędnych prac konserwatorskich, a także opracowaniu nowych metod zabezpieczenia napis wróci na swoje miejsce - zapowiedział w TVN24 Bartosz Bartyzel z biura prasowego Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Historyczny napis znad obozowej bramy został skradziony w piątek nad ranem. Według policji oraz przedstawicieli Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, kradzież nie była przypadkowa. Sprawcy wiedzieli jak wejść na teren placówki, w jaki sposób zdjąć napis, a także znali sposób działania wartowników oraz rozmieszczenie monitoringu. Dla osoby, która miała przyczynić się do znalezienia sprawców i odzyskania zabytku, wyznaczono 115 tysięcy złotych nagrody.
Cały świat patrzył
Informacja o kradzieży napisu "Arbeit macht frei" z bramy obozu Auschwitz-Birkenau od razu stała się jedną z głównych wiadomości w izraelskich serwisach internetowych. O sprawie informowały na czołówkach najważniejsze serwisy informacyjne w całej Europie. Podobnie stało się z doniesieniem o jej odnalezieniu.
Brama główna w obozie Auschwitz I, jako jedyna w całym obozie, została wykonana na rozkaz Niemców przez polskich więźniów politycznych. Zostali oni przywiezieni jednym z pierwszych transportów przybyłych z Wiśnicza na przełomie 1940-1941 roku. Napis nad bramą - "Arbeit macht frei" (Praca czyni wolnym) - który jest jednym z symboli obozu, wykonali więźniowie z komanda ślusarzy pod kierownictwem Jana Liwacza (numer obozowy 1010).
Źródło: PAP, TVN24, Wprost, Polityka, Newsweek, Gazeta Wyborcza, Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24