Dziadkowie półtorarocznego chłopca, który w sobotę wpadł do niezabezpieczonego szamba i utonął, usłyszeli zarzuty karne. Dziecko pozostawiono bez opieki. Dziadkowie byli pijani. Do zdarzenia doszło w miejscowości Marzynek w łódzkiem.
Prokuratura przesłuchała już dziadków, od poniedziałku zacznie też przesłuchania sąsiadów. Dziadkom postawiono zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia w nawiązaniu do przepisu o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Grozi im od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Prokuratura uwzględniła fakt, że dziadkowie jak tylko zorientowali się, ze dziecko zniknęło, natychmiast ruszyli z pomocą.
Niepilnowany wpadł do szamba
Z ustaleń policjantów wynika, że chłopiec od kilku dni przebywało u dziadków. W sobotę wieczorem bawił się na podwórku z 14-letnią sąsiadką, a jego opiekunowie w tym czasie "grillowali" ze znajomymi. W pewnym momencie towarzyszka zabaw chłopca wróciła do domu, a pozostawiony bez opieki maluch wpadł do niezabezpieczonego szamba. Akcja reanimacyjna nie przyniosła jednak skutku. Chłopiec zmarł.
Mieli ok. 1,5 promila we krwi
Gdy dziadkowie zorientowali się, że doszło do tragedii, wypompowali zawartość szamba, wyciągnęli wnuczka i zawiadomili pogotowie ratunkowe. Akcja reanimacyjna nie przyniosła jednak skutku i chłopiec zmarł.
Powiadomiona o wypadku policja, po przybyciu na miejsce zdarzenia zbadała stan trzeźwości opiekunów. 51-letni dziadek chłopca miał w organizmie ponad 1,4 promila alkoholu a jego 52-letnia małżonka ponad 1,7 promila.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24