Sąd aresztował Karolinę P. "Czekolindę" i jej byłego partnera życiowego Norberta K., którzy razem prowadzili luksusową agencję towarzyską na warszawskim Wilanowie. To kolejna operacja CBŚP w tej samej willi, której adres znany jest od ponad dekady.
"Czekolinda" i Norbert K. zaangażowali się w prowadzenie agencji przed kilkunastoma miesiącami. Ona - atrakcyjna 29-letnia brunetka, z doświadczeniem jako hostessa, pochodząca z podwarszawskiej miejscowości. On - nieco młodszy, próbujący swoich sił w różnych biznesach.
- Jeszcze pół roku temu stanowili parę, coś jednak się zepsuło - mówi nam znajomy, proszący o zachowanie anonimowości.
Mimo to nadal wspólnie prowadzili agencję w trzypoziomowej willi na warszawskim Wilanowie. Dla wygody klientów na miejscu znajdował się bankomat. Dlatego, że rachunki często sięgały kilkudziesięciu tysięcy złotych.
- Zaglądali tu często biznesmeni, aby opić wspólny interes, wtedy kwoty szybowały w kosmos. Szampan i towarzystwo pięknych kobiet kosztuje. Co ciekawe, można było również płacić kartą kredytową, więc pozostaje pytanie otwarte, co przez tyle czasu robił Urząd Skarbowy - mówi nam jeden z funkcjonariuszy zajmujących się sprawą.
Według naszych rozmówców w zwykły dzień tygodnia na miejscu było kilka dziewczyn, a w weekendy nawet 15. Choć sama prostytucja nie jest w Polsce karana, to przestępstwem jest czerpanie z niej korzyści. I takie zarzuty para usłyszała. A także poważniejsze: czyli kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, której celem było werbowanie i zmuszanie kobiet do prostytuowania się.
- Oprócz Polek były to Ukrainki, Białorusinki, dziewczyny z Litwy, Łotwy a nawet Wenezueli - brzmi komunikat Centralnego Biura Śledczego Policji, którego funkcjonariusze pojawili się w ten weekend w willi.
Dekada z agencją
Dwa lata temu CBŚP przeprowadziło identyczną operację pod tym samym adresem. Policjanci również wtedy zatrzymali organizatorów, pod podobnymi zarzutami - dziś czekają oni na prawomocne wyroki przed stołecznymi sądami.
- Willa należy do człowieka, który mieszka poza Polską. Wynajmuje ją kolejnym chętnym, którzy chcą prowadzić biznes. To trwa minimum dziesięć lat - mówi nam jeden ze śledczych. Tym razem umowa na wynajem willi była na matkę Norberta K.
- Znaleźliśmy mnóstwo butelek z tanimi winami. Podejrzewamy, że trafiały one do butelek po droższych - usłyszeliśmy.
Teraz w ramach śledztwa badany będzie również wątek, czy w lokalu alkoholem handlowano zgodnie z prawem. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że funkcjonariusze CBŚP nie znaleźli żadnych ukrytych kamer w lokalu.
- O kilku podobnych miejscach w stolicy krążą opowieści, że klienci są nagrywani. A następnie poddawani szantażowi. W tym przypadku nie mamy takich podejrzeń - przyznaje jeden z naszych rozmówców.
"Czekolinda" spod Warszawy
Gdy w ostatni weekend policjanci z CBŚP pojawili się w lokalu, było w nim pełno dziewczyn i klientów. Samej "Czekolindy" nie było na miejscu. Została zatrzymana podczas imprezy u bliskiej znajomej w innym miejscu stolicy. W jej mieszkaniu znaleziono około 100 gramów kokainy - z pierwszych testów wynika, że wyjątkowo dobrej jakości.
Sama Karolina P. pochodzi z niewielkiej miejscowości na skraju Kampinosu, pod Warszawą. Od zawsze znajomi mówili o niej "Czoko", stąd późniejszy przydomek "Czekolinda". Z gospodarczych baz danych wynika, że od 2011 roku prowadziła tam niewielki sklep. Następnie przeniosła działalność gospodarczą do mieszkania w ścisłym centrum Warszawy i przebranżowiła się - co ciekawe, w nazwie działalności również jest odwołanie do czekolady. Odtąd jej firma zajmowała się organizacją eventów dla firm: cateringiem i częścią imprezową.
- Sprawdzamy, czy nie pozwalało to na wystawienie faktur dla przedsiębiorców, którzy niby płacili za imprezy dla pracowników, a w rzeczywistości bawili się na Wilanowie - przyznaje nam śledczy.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / kk / Źródło: tvn24.pl