Jak pomyślałem, że sprawa wraku ma być poruszona na kolacji, między drugim daniem a deserem, to zrobiło mi się niemiło - stwierdził w "Kawie na ławie" w TVN24 Jarosław Kalinowski z PSL, komentując pomysł Radosława Sikorskiego, by poprosić o interwencję UE ws. prezydenckiego tupolewa na szczycie z Rosją. Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski uznał, że pomysł ministra przyszedł za późno i dodał, że Rosjanie "zareagowali na niego nerwowo", bo "prawda ich w oczy kole".
Kalinowski nie pozostawił suchej nitki na koalicyjnym partnerze uznając, że szef MSZ "niepotrzebnie" wystąpił z propozycją przedyskutowania sprawy zwrotu prezydenckiego tupolewa Polsce na szczycie dyplomatycznym.
O wraku przed deserem?
Były wicepremier zwrócił uwagę na to, że Polska w relacjach z Rosją "popełniła grzech pierworodny" 2,5 roku temu godząc się na tzw. "wariant chicagowski" i oddając w pełni śledztwo po katastrofie Rosji.
- Już wtedy usłyszeliśmy, że wrak zostanie oddany Polsce po zakończeniu śledztwa, więc co to teraz jest za gra? - pytał Kalinowski, krytykując Sikorskiego, który, jego zdaniem, pośrednio doprowadzi do tego, że o samolocie Lecha Kaczyńskiego będzie się rozmawiało z Rosją "między drugim daniem a deserem".
Powodów do chwalenia Radosława Sikorskiego nie znalazł też Zbigniew Girzyński z PiS. Poseł stwierdził, że polski rząd powinien był rozpocząć takie działania, jak obecne "w ramach NATO dwa i pół roku temu".
- A dzisiaj jaka jest wartość tego wraku? Jest porąbany i zniszczony, i nie wiadomo, jaką wartość poza symboliczną posiada - uznał.
Girzyński dodał też, że "akcja" szefa MSZ "jest obliczona na opinię publiczną w Polsce". - Sikorskiemu nie chodzi o to, by od Rosjan rzeczywiście coś uzyskać. Opinia publiczna ma zostać uspokojona, że minister coś tam robi - skwitował poseł PiS.
"Prawda w oczy kole"
W opinii Zbigniewa Ziobry z Solidarnej Polski błąd polskiego rządu polegał z kolei na tym, że "nie zapewnił sobie profesjonalnego miejsca w śledztwie od początku".
Dlatego dzisiaj "Rosja rozgrywa Polskę". - "Dziel i rządź" to zasada, która zawsze była używana przez silniejszych względem słabszych - uznał Ziobro, dodając jednak, że działania ministra Sikorskiego odniosły pewien skutek, bo "wszyscy widzieliśmy, że reakcja Rosji na nie była nerwowa". - Prawda w oczy kole Rosjan. Teraz boją się, że zostaną pokazani w tej sprawie jako strona, która gra na zwłokę i zostanie na nich zwalona wina na opieszałość (w śledztwie) - stwierdził lider SP.
Krzysztof Kwiatkowski z PO bronił tymczasem szefa MSZ wskazując, że Sikorski swoją inicjatywą chce przyspieszyć bieg wypadków, bo "prokuratura rosyjska od dawna nie bada już wraku" i teraz należy domagać się zamknięcia śledztwa.
- My przez dwa i pół roku wiele razy prosiliśmy stronę rosyjską o przyspieszenie go - oficjalnie i nieoficjalnie, formalnie i nieformalnie. Nie odniosło to efektów, dlatego teraz mamy prawo wystąpić do Unii Europejskiej, by ta użyła swoich agend w tej sprawie - skwitował były minister sprawiedliwości.
Kaczyński skrzywdził "Solidarność"
Goście Bogdana Rymanowskiego rozmawiali też o obchodach rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, które w czwartek zorganizowało PiS.
Wszyscy goście poza posłem Girzyńskim skrytykowali Jarosława Kaczyńskiego za wywiad udzielony "Gazecie Polskiej Codziennie" przy okazji przygotowań po zaplanowanego na ten dzień marszu "Wolności, Solidarności i Niepodległości". Prezes PiS stwierdził w nim m.in., źe niemiłym zaskoczeniem było dla niego to, że nie był internowany w stanie wojennym.
Wypowiedź nie była fortunna - skomentował to Zbigniew Ziobro. Dodał jednak, że "woli nie uczestniczyć" w dyskusji o opozycyjnej przeszłości prezesa PiS, bo "nie był świadkiem tamtych wydarzeń". - Dla mnie wiarygodny jest Ludwik Dorn i jeśli on mówi, że Jarosław Kaczyński był zaangażowany, to ja mu wierzę - stwierdził krótko lider SP.
- Jeśli ktoś, kto nie był herosem, a chce nim być, to to jest złe przesłanie dla jego elektoratu - stwierdził z kolei Włodzimierz Czarzasty z SLD, przedstawiając w niezbyt eleganckich słowach "scenariusz" internowania Kaczyńskiego, do jakiego nie doszło. - Pewnie było tak, że on siedział ze spakowaną walizką i czekał, ale służba bezpieczeństwa uznała go za, w cudzysłowie, "dupę wołową". Nie przyszli, bo nie mieli po co po niego przychodzić - dodał.
Oburzony tymi słowami poseł Girzyński stwierdził, że "nie będzie dyskutował z PZPR-owskim aparatczykiem". Równocześnie uznał, że "jeżeli władza ma jakieś problemy, to stara się obrzydzić społeczeństwu Jarosława Kaczyńskiego, wyszydzając go". Girzyński przypomniał, że gdy w 1989 r. "Solidarność" tworzyła listy do Sejmu kontraktowego, to znaleźli się na nich wśród 261 osób bracia Kaczyńscy.
Krzysztof Kwiatkowski z PO wyraził zdziwienie argumentami posła opozycji mówiąc, że jego partia "zabrała głos w sprawie wywiadu prezesa tylko raz" i był to Stefan Niesiołowski, który "wziął go w obronę". - Sama wypowiedź jest nieszczęśliwa. U młodych ludzi może stworzyć wrażenie, że internowanie opozycjonistów nie było właściwie formą represji. Okres internowania był dla wielu działaczy "S" najstraszniejszym w ich życiu. Wypowiedź Kaczyńskiego "wypaczyła" to - tłumaczył Kwiatkowski.
Autor: adso/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24