W piątek kolejne spotkanie przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Trzeciej Drogi w sprawie utworzenia nowego rządu. Obecna opozycja podkreśla, że rozmowy są na finiszu, a być może w przyszłym tygodniu umowa koalicyjna zostanie ostatecznie zawarta. Co do tej pory udało się ustalić negocjatorom?
Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) i Lewica zdobyły w ostatnich wyborach łącznie 248 mandatów w 460-osobowym Sejmie i chcą wspólnie utworzyć rząd. Umowę koalicyjną przygotowuje zespół, w którym każde z ugrupowań ma swojego przedstawiciela.
CZYTAJ WIĘCEJ: Od wyborczych obietnic do działania. Jakie pomysły na ochronę zdrowia mają politycy dotychczasowej opozycji?
Liderzy opozycji chcieliby podpisać umowę jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu, po to, by pokazać prezydentowi, że Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica posiadają większość. Podczas zeszłotygodniowych konsultacji Andrzej Duda zaznaczał, że te ugrupowania jedynie mówią o koalicji, a wciąż nie jest ona formalnie zawarta.
Równocześnie zostawił pole do stworzenia rządu Prawu i Sprawiedliwości, które nie ma szans na większość.
"Jesteśmy blisko dobrego finału"
- Rozmowy koalicyjne idą dobrze. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze przed 13 listopada będzie można powiedzieć: "panie prezydencie, jesteśmy gotowi nie tylko na poziomie zapowiedzi, ale też umowy koalicyjnej" - mówił w czwartek poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski w "Rozmowie Piaseckiego". Polityk stwierdził, że "być może" do końca tygodnia umowa będzie gotowa. - Nie oznacza to, że ona będzie ogłoszona w piątek. Być może będzie ogłoszona w przyszłym tygodniu, żeby zdążyć z presją prezydencką. Chodzi o to, by pokazać prezydentowi, że jest też 248 mandatów na stole i jest umowa - powiedział.
Lider Polski 2050 Szymon Hołownia powiedział w piątek w programie "Jeden na jeden", że rozmowy koalicyjne będą trwać jeszcze w piątek i sobotę. - Jesteśmy umówieni na kilka najbliższych terminów, bo nie wiemy, ile to zajmie - przyznał. - Jesteśmy blisko tego końca, dobrego finału. Natomiast jeśli będziemy potrzebowali jeszcze dwóch lub trzech dni, to ja na pewno nie będę przeciwko temu oponował - powiedział. Dodał, że zarówno umowa koalicyjna jak i podział ministerstw zostaną przedstawione w przyszłym tygodniu. - Od 13 (listopada - red.) to już musi być pędzący pociąg, dobrze naoliwiona maszyna i tak właśnie będzie - stwierdził.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szymon Hołownia: tekst umowy koalicyjnej będzie jawny Hołownia powiedział również, że obecnie "nie ma zgody co do podziału ministerstw". - Nie ma jeszcze tego wypracowanego na stole, są propozycje, każdy powiedział, co chce. Przymierzamy w tej chwili, jak to zrobić, żeby ten rząd po pierwsze odchudzić, żeby ten rząd był sprawny i żeby premier miał sprawczość w tym rządzie - mówił Hołownia. - Jesteśmy na takim etapie negocjacji, w którym chcemy i ten ostateczny podział resortów i nazwiska zachować między sobą. My w czterech wiemy, co leży na stole i jak to poukładać - dodał.
Jednym z elementów dyskusji między ugrupowaniami jest obsadzenie funkcji marszałka Sejmu. W tym kontekście pojawia się koncepcja rotacyjnego marszałka, który miałby się zmienić w połowie kadencji. Marszałkami w tym układzie mieliby zostać lider Polski 2050 Szymon Hołownia i lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Negocjacje dotyczą też obsady ministerstw i tego, ile resortów będzie. Kandydat opozycji na premiera Donald Tusk zapowiadał odchudzenie rządu, ale jednocześnie mówi się o utworzeniu resortów przemysłu z siedzibą na Śląsku, budownictwa czy gospodarki morskiej.
Budka o trzech wicepremierach
Wiceprzewodniczący PO Borys Budka mówił w czwartek w tvn24 zarówno o stanowisku marszałka jak i zastępców Donalda Tuska. - Dzisiaj na stole leży zarówno rząd z trzema wicepremierami w postaci liderów pozostałych ugrupowań tworzących koalicję (...), ale również rotacyjne przewodnictwo Sejmu, chociażby tutaj marszałek Czarzasty z bardzo dużym doświadczeniem, czy Szymon Hołownia, z nieco mniejszym doświadczeniem, ale z pewnością z równie wielkim zaangażowaniem i zapałem - mówił Budka.
- Ważne, aby nikt nie był gdzieś z boku, nikt nie był recenzentem i tu jest pełna zgoda. Każde z ugrupowań bierze współodpowiedzialność zarówno za władzę ustawodawczą, jak i za władzę wykonawczą - zapewnił Budka.
Dotychczasowe ustalenia negocjatorów
Jak donosi w piątek "Gazeta Wyborcza", do tej pory negocjatorzy zwycięskich partii opozycyjnych ustalili, że umowa koalicyjna będzie zawierała m.in. gwarancje podwyżek w budżetówce, in vitro i 800 plus. Dziennik pisze, że Trzecia Droga chciała, by umowę maksymalnie uszczegółowić. Wygrała koncepcja KO i Lewicy o programowym minimum - czyli to, co wspólne dla czterech ugrupowań.
"Z tego, co słyszymy, w umowie koalicyjnej nie będzie tematu liberalizacji aborcji. Na wpisanie jej naciskała Lewica, ale odmówiły Polska 2050 i PSL tłumacząc, że umowa koalicyjna powinna omijać sprawy światopoglądowe" - czytamy. Gazeta przypomina, że w kampanii KO i Lewica obiecywały liberalizację prawa aborcyjnego i możliwość usunięcia płodu do 12 tygodnia ciąży. Trzecia Droga mówiła o powrocie do tzw. kompromisu z 1993 roku i referendum.
"Z przygotowaniem całkiem nowej ustawy chcemy się wstrzymać do 2024 roku. Potrzeba czasu na dyskusję wewnątrz koalicji" – opowiada polityk znający kulisy rozmów. I zapewnia, że prawa kobiet to jeden z priorytetów - w umowie koalicyjnej będzie punkt o powrocie do budżetowego finansowania in vitro, które zlikwidował PiS. "Znajdą się zapisy o opiece medycznej dla kobiet w ciąży np. badaniach prenatalnych, znieczuleniach podczas porodu" – dodaje rozmówca "GW".
Według "Wyborczej" w umowie mają być zapisane też podwyżki dla budżetówki. Gazeta przypomina, że lider KO Donald Tusk proponował 30 proc. dla nauczycieli i 20 proc. dla reszty zatrudnionych w sektorze publicznym. Jednym z zapisów jest także utrzymanie pakietu programów socjalnych, w tym 800 plus. Nie do końca wiadomo, co z deklaracją KO o podniesieniu kwoty wolnej do 60 tys. zł.
Leszczyna: świadczenia socjalne, które PiS przyznał zostaną zachowane
Posłanka KO Izabela Leszczyna w podcaście "Wybory kobiet" w TVN24 GO zapewniła jednak, że mimo wysokiego deficytu po rządach PiS obietnica wprowadzenia kwoty wolnej od podatku w wysokości 60 tysięcy złotych zostanie spełniona. Posłanka stwierdziła, że wprowadzona zostanie także znacząca podwyżka dla nauczycieli, refundacja in vitro z budżetu państwa, tak zwane babciowe i zachowany program 800 plus.
- Wszystkie świadczenia socjalne, które PiS przyznał w złej lub dobrej wierze oczywiście zostaną zachowane, także 500 plus zwaloryzowane do wysokości 800 złotych. Natomiast nasze sto konkretów, czy obietnice wyborcze koalicyjnych partii, absolutnie będziemy realizować. Mamy plan na to, jak zwiększyć dochody budżetowe, to jest strasznie ważne KPO, strumień twardej waluty z Unii Europejskiej – podkreśliła.
Źródło: TVN24, Gazeta Wyborcza, PAP